"Jeżeli ktoś kocha nas aż tak bardzo,
to nawet jeżeli odejdzie.
Jego miłość zawsze będzie nas
chronić."
Wiatr lekko musa moje włosy, które rozwiewają na każdą możliwą stronę. Szukam przyjaciółki opierając się o walizkę. Zdecydowałyśmy, że dziś wracamy do Buenos Aires. León również wraca z nami, co chodzi o wczorajszy pocałunek. Hmm... Sama nie wiem, z Leónem dużo nie rozmawiałam na ten temat a Lu całkiem zapomniałam powiedzieć. Po za odzyskanym telefonem do rozmyślania znów został mi León i jego wczorajsze słowa co do zaufania Ann. Zastanawiam się o co mogło mu chodzić, najpierw muszę wszystkiego się dowiedzieć, dopiero później wszystko inne.
Z hotelu wchodzi León razem z Lu dobrze się śmiejąc przez co sama nie wiem czy czuć coś czy jednak żyć świadomością, że ona kocha tylko Federico. Gdy tylko mnie zauważa robi się cicha a León szeroko się uśmiecha przez co ja również to robię. Chłopak po chwili jest koło mnie i całuje mój czubek głowy a Lu wygląda na wielce zdziwioną.
- Dlaczego wy nic nigdy mi nie mówicie? Wiecie co, nie lubię was już!- Mówi i obrażona wsiada do taksówki. Razem z Leónem cicho się śmiejemy i wkładamy walizki do bagażnika. Chłopak przy okazji przyciąga mnie do siebie i kolejny raz uśmiecha się bardzo szeroko.
- Ślicznie wyglądasz.- Komplementuje mój wygląd a ja czuje jak moje poliki robią się natychmiastowo czerwone. Uderzam go w ramię a ten cicho jęczy.
- Najpierw wszystko musisz mi wytłumaczyć.- Mówię gdy otwiera mi drzwi do taksówki. Jego twarz przemienia się z uśmiechu w grymas przez co wygląda jeszcze bardziej słodko.
- To jak dziś u mnie czy u ciebie, chyba że kawiarnia, albo jakaś niespodzianka?- Porusza śmiesznie brwiami a ja ponownie uderzam go w ramię. Lu przewraca oczami i udaje nadal obrażoną, przez co my wybuchamy nieograniczonym śmiechem a ona zabija nas wzrokiem. Oboje próbujemy się uspokoić co wychodzi nam na głupie miny i Lu zaczyna śmiać się razem z nami. Nawet nie wiem jak czuje się taksówkarz w takiej sytuacji, ale jestem pewna gdyby mógł śmiał by się razem z nami. Szybko dojeżdżamy na lotnisko i w mgnieniu oka czekamy już na samolot. Razem z Leónem postanowiliśmy kupić jakąś gazetę, a bardziej to ja postanowiłam ją kupić. Przeglądam półki oraz szukam jakiejś ciekawej gazety. W końcu coś przykuwa moje oko. Biorę gazetę do ręki i widzę na niej mojego ojca i ... Anabell... Szybko podchodzę do kasy i kupuje ją. Łapie Leóna za rękę a on zaczyna się śmiać. Wyrywam go ze sklepu i szybkim tempem idę do przyjaciółki. Wkurzona, oj bardzo wkurzona pokazuje im okładkę.
- Wszyscy mnie do cholery okłamują!- Nie ukrywam zażenowania. Jestem jednocześnie wściekła jak i smutna. Dlaczego wszystko dzieje się tak szybko i naglę. Lu odbiera mi gazetę i przewraca kartki na stronę o nich. Gdy tylko przeczytała jej twarz zmieniła się w lekki grymas a gazetę przejął León z którym czytałam artykuł.
Ostatnio napotkaliśmy rodziców Violetty Castillo, niestety osłaniali się i nie mieli zamiaru z nami rozmawiać. Przyłapano ich na pocałunku w parku, prawdopodobnie Pan Castillo oświadczył się Pani Castillo. Nie możemy doczekać się rodzeństwa modelki.
Przełykam ślinę i z chęcią chce rozwalić tą gazetę. Siadam bezsilnie na krzesełko i zasłaniam twarz włosami. Czuje jak ktoś mnie obejmuje i szepcze, że będzie dobrze. Mocno obejmuje Lu i zaczynam płakać. Słysze jak León kuca przede mną i Lu, łapie za moje kolana.
- Violu, jakoś to się wyjaśni.- Szepcze Ludmiła a León masuje moje kolano. Czuje się taka bezsilna i bezwzględna dla innych. Nie widoczna, niewidzialna dla innych, zwłaszcza dla bliskich. Dlaczego musi być aż tak źle?
- Dziewczyny, musimy już iść.- Mówi chłopak i wstaje. Łapie za mój podręczny bagaż a Lu robi naburmuszoną minę stylu "dlaczego moje zostawiłeś?" León się śmieje i obejmuje mnie wolną ręką.- Aniołku, uśmiechnij się. Będzie dobrze, zrobię wszystko by tak było.- Szepcze mi do ucha a ja sztucznie się uśmiecham i mocno się do niego wtulam. Tak bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi go cholernie bardzo.
Siadam na fotelu koło oka i przyglądam się chmurą w które się właśnie wbijamy. Moje oczy powoli się zamykają lecz gdy mam już było blisko ich całkowitego zamknięcia ktoś dotknął mojej ręki i mocno ją ścisnął. Spojrzałam na chłopaka a on się uśmiechną.
- Dziś o 19, zapraszam cię na coś co oderwiesz się od problemów? Co ty na to?- Szepcze mi do ucha a ja zaczynam się rumienić. Czuje się jak burak. Przytakuje na jego słowa lecz po chwili przypomina mi się jedna bardzo ważna rzecz.
- Pod warunkiem, że powiesz mi w szczegółach powód naszego zerwania kontaktów.- Grożę mu palcem a ten podnosi ręce w geście obrony. Cicho się pod śpiewam i dopiero teraz widzę, że Lu chrapie jak stary szewc. Wskazuje na przyjaciółkę palcem a León zaczyna robić z nią śmieszne fotki lub nagrywać coś na snapa. Ja już widzę ją jak się obudzi.
Po paru minutach opieram głowę o ramie Verdasa. On ściska moją dłoń, lekko musa moje włosy i karze spać. Robię to co mi karzę. Zamykam oczy i odpływam daleko stąd.
- Wszyscy mnie do cholery okłamują!- Nie ukrywam zażenowania. Jestem jednocześnie wściekła jak i smutna. Dlaczego wszystko dzieje się tak szybko i naglę. Lu odbiera mi gazetę i przewraca kartki na stronę o nich. Gdy tylko przeczytała jej twarz zmieniła się w lekki grymas a gazetę przejął León z którym czytałam artykuł.
Ostatnio napotkaliśmy rodziców Violetty Castillo, niestety osłaniali się i nie mieli zamiaru z nami rozmawiać. Przyłapano ich na pocałunku w parku, prawdopodobnie Pan Castillo oświadczył się Pani Castillo. Nie możemy doczekać się rodzeństwa modelki.
Przełykam ślinę i z chęcią chce rozwalić tą gazetę. Siadam bezsilnie na krzesełko i zasłaniam twarz włosami. Czuje jak ktoś mnie obejmuje i szepcze, że będzie dobrze. Mocno obejmuje Lu i zaczynam płakać. Słysze jak León kuca przede mną i Lu, łapie za moje kolana.
- Violu, jakoś to się wyjaśni.- Szepcze Ludmiła a León masuje moje kolano. Czuje się taka bezsilna i bezwzględna dla innych. Nie widoczna, niewidzialna dla innych, zwłaszcza dla bliskich. Dlaczego musi być aż tak źle?
- Dziewczyny, musimy już iść.- Mówi chłopak i wstaje. Łapie za mój podręczny bagaż a Lu robi naburmuszoną minę stylu "dlaczego moje zostawiłeś?" León się śmieje i obejmuje mnie wolną ręką.- Aniołku, uśmiechnij się. Będzie dobrze, zrobię wszystko by tak było.- Szepcze mi do ucha a ja sztucznie się uśmiecham i mocno się do niego wtulam. Tak bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi go cholernie bardzo.
Siadam na fotelu koło oka i przyglądam się chmurą w które się właśnie wbijamy. Moje oczy powoli się zamykają lecz gdy mam już było blisko ich całkowitego zamknięcia ktoś dotknął mojej ręki i mocno ją ścisnął. Spojrzałam na chłopaka a on się uśmiechną.
- Dziś o 19, zapraszam cię na coś co oderwiesz się od problemów? Co ty na to?- Szepcze mi do ucha a ja zaczynam się rumienić. Czuje się jak burak. Przytakuje na jego słowa lecz po chwili przypomina mi się jedna bardzo ważna rzecz.
- Pod warunkiem, że powiesz mi w szczegółach powód naszego zerwania kontaktów.- Grożę mu palcem a ten podnosi ręce w geście obrony. Cicho się pod śpiewam i dopiero teraz widzę, że Lu chrapie jak stary szewc. Wskazuje na przyjaciółkę palcem a León zaczyna robić z nią śmieszne fotki lub nagrywać coś na snapa. Ja już widzę ją jak się obudzi.
Po paru minutach opieram głowę o ramie Verdasa. On ściska moją dłoń, lekko musa moje włosy i karze spać. Robię to co mi karzę. Zamykam oczy i odpływam daleko stąd.
~*~
Maluje kreskę na oku i szukam torebki leżącej gdzieś w pobliżu. Staram się nie myśleć o rodzicach i porwać się. Rozerwać się i zapomnieć o wszystkim co mnie zabija od środka. Co prawda jest to bardzo trudne jednak mam nadzieje, że w końcu to przezwyciężę. Biorę torebkę i siadam na kanapie gotowa. Wzdycham i włączam snapa. Zaczynam się śmiać gdy oglądam story Leóna z Luśką. Po chwili słyszę pukanie do drzwi. Uśmiecham się na widok Leóna i mocno go do siebie przytulam. Biorę torebkę i wychodzę z domu. Przed nim widzę motor oraz dwa kaski. No tak, León i jego pasja.
- Dlaczego znów muszę tym jechać?- Dramatyzuję. Nie powiem, że się nie boję bo cholernie się boję. Patrzę na jego twarz i widzę jak bardzo mu się to podoba. Oh, nie ma mowy, że ja tym pojadę.
Chłopak wyciąga bukiet kwiatów, który leżał na motorze; musiałam go nie zauważyć i podaje go mi. Uśmiecham się kolejny raz i całuje go lekko w policzek.
- Teraz w zamian jedziesz ze mną tym cackiem.- Moje oczy robią się ogromne lecz nie mam wyjścia. Chłopak podsadza mnie na motor i potem sam wsiada. Kwiaty chowamy do schowka a ja mocno obejmuje chłopaka w pasie, on cicho się śmieje a ja coraz mocniej go przytulam.
- Jeszcze nie ruszyliśmy, spokojnie.- Mówi a ja rozluźniam uścisk. W tym samym czasie rusza a ja znów mocno go ściskam, on tylko się śmieje a ja próbuje nie patrzeć na to gdzie jedziemy. Czuje jak kask spada mi na oczy, najwyraźniej jest trochę za duży. Nie mam odwagi by go poprawić więc siedzę nic nie widząc przed sobą.
Pojazd zaczyna zwalniać a ja czuje piękny zapach kwiatów oraz szum morza gdzieś z oddali. W końcu stanęliśmy w miejscu a ja poprawiłam kas by sprawdzić czy na pewno jesteśmy już na miejscu czy to nie jakieś światła. Chłopak schodzi z motoru i podaje mi rękę bym mogła również z niego zejść. Tak, ziemia!
Oboje się do siebie nie odzywamy, chłopak nadal trzyma moją dłoń a my idziemy przed siebie. Czasem na niego wpadam, bo nie mam zielonego pojęcia gdzie idziemy. W końcu z oddali widzę wielkie drzewo z czerwonymi płatami a pod nim koc z koszem za pewnie przepysznym jedzeniem. Czuje się bardzo głodna, gdybym mogła odgryzłabym Leónowi rękę.
Patrzę na Leóna w geście "To dla nas?" a on przytakuje. Przyśpieszam krokom i w końcu siadam na kocu posypanym płatami, które musiały już spaść. Wygląda to tak słodko, że czasem się zastanawiam kiedy będzie padał deszcz z czekolady, albo żelkowych misiów. Chłopak siada koło mnie i gdy widzi moją twarz szeroko się uśmiecha.
- Nigdy bym nie przyznała, że jesteś takim romantykiem.- Stwierdzam.
- No widzisz, a jednak.- Wzrusza ramionami i pokazuje swoje białe zęby odwzajemniam uśmiech i czekam aż coś powie jednak chyba będę musiała ja pogrążyć ten temat.
- Wiesz co masz mi powiedzieć prawda?- Mówię gdy podaje mi słoik ze słomką oraz wodą z cytryną w środku. Chłopak od razu sztywnieje, denerwuje się.
- Byłem zazdrosny.- Mówi a ja podnoszę jedną brew do góry, moje serce zaczyna szalenie bić.- Ann nagadała mi głupot, że Alex i ty to coś więcej a ty mi mówiłaś całkiem co innego. Oddalaliśmy się od siebie, to strasznie głupie. Bardzo cię przepraszam, że musiałaś tak cierpieć, ale sądziłem że mnie okłamałaś.- Dodaje.
- Ale jakie dokładnie ci wciskała kity?- Mówię i piję wodę. Jezus jakie to dobre.
- Mówiła, że ty i Alex macie jakiś plan, żeby mnie zniszczyć czy coś takiego.- Krztuszę się wodą.
- I ty jej serio uwierzyłeś?
- Sam nie wiem jak to mogło się stać, cholernie cię przepraszam Violu.- Mówi drapiąc się po karku. Wygląda tak smutnie. Uśmiecham się sztucznie i dalej piję wodę.
Wysiadam z motoru i dziękuje Leónowi za przemiły wieczór i gdy naciskam już na klamkę czuje jego dłoń na moich plecach. Odwracam się do szatyna a ten wbija się w moje usta. Pocałunek robi się coraz bardziej brutalny. Oddaje każdy jego najmniejszy pocałunek. Czuje się jak w niebie. Dreszcze, które mi towarzyszą są wszędzie a ja dostaje wewnętrznej euforii. Gdy chłopak się odrywa oddycha ciężko i opiera czoło o moje. Nasze wzroki są skierowane na usta. On na moje, ja na jego. Czuje, że bardzo ich pragnę.
- Violu, nie powiedziałem ci tego nigdy, ale myślę że to najlepszy moment.- Oboje patrzymy się w swoje oczy. Wygląda tak cholernie seksownie gdy się na mnie patrzy.- Jezus, Violetta uwielbiam cię!- Krzyczy a ja uderzam go w ramię.- Kocham cię!- Krzyczy jeszcze głośniej a ja zaczynam się śmiać i znów go uderzam w ramię.- U szczycisz mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem?- Podchodzi bliżej.
- Hm... Muszę się zastanowić.- Łapie się za podbródek i udaje się, że się zastanawiam. Chłopak kolejny raz wbija się w moje usta a ja uśmiecham się cicho. Musi to tak śmiesznie wyglądać. Euforia która odeszła znów wraca a serce z każdą sekundą wali jeszcze mocniej. Boję się, że słychać je stąd aż do końca świata. Gdy się odrywa kolejny raz patrzy się w moje oczy.- No dobrze, wygrałeś. Jestem twoja.- Mówię a on zaczyna mnie gilgotać. Zaczynam się śmiać, oboje się śmiejemy.
- Nie musiałaś mnie tak uderzać, to bolało.- Mówi gdy skończył mnie łaskotać. Znów cicho się zaśmiałam i pomachałam mu na pożegnanie.- Takie pożegnania mogę mieć zawsze!- Krzyczy gdy już jest prawie przy drzwiach. Znów cicho rechoczę i wchodzę do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JEST LEÓNETTA! xd
*Znów krótki* hihi
Nie mam weny.
Do następnego :*
- Dlaczego znów muszę tym jechać?- Dramatyzuję. Nie powiem, że się nie boję bo cholernie się boję. Patrzę na jego twarz i widzę jak bardzo mu się to podoba. Oh, nie ma mowy, że ja tym pojadę.
Chłopak wyciąga bukiet kwiatów, który leżał na motorze; musiałam go nie zauważyć i podaje go mi. Uśmiecham się kolejny raz i całuje go lekko w policzek.
- Teraz w zamian jedziesz ze mną tym cackiem.- Moje oczy robią się ogromne lecz nie mam wyjścia. Chłopak podsadza mnie na motor i potem sam wsiada. Kwiaty chowamy do schowka a ja mocno obejmuje chłopaka w pasie, on cicho się śmieje a ja coraz mocniej go przytulam.
- Jeszcze nie ruszyliśmy, spokojnie.- Mówi a ja rozluźniam uścisk. W tym samym czasie rusza a ja znów mocno go ściskam, on tylko się śmieje a ja próbuje nie patrzeć na to gdzie jedziemy. Czuje jak kask spada mi na oczy, najwyraźniej jest trochę za duży. Nie mam odwagi by go poprawić więc siedzę nic nie widząc przed sobą.
Pojazd zaczyna zwalniać a ja czuje piękny zapach kwiatów oraz szum morza gdzieś z oddali. W końcu stanęliśmy w miejscu a ja poprawiłam kas by sprawdzić czy na pewno jesteśmy już na miejscu czy to nie jakieś światła. Chłopak schodzi z motoru i podaje mi rękę bym mogła również z niego zejść. Tak, ziemia!
Oboje się do siebie nie odzywamy, chłopak nadal trzyma moją dłoń a my idziemy przed siebie. Czasem na niego wpadam, bo nie mam zielonego pojęcia gdzie idziemy. W końcu z oddali widzę wielkie drzewo z czerwonymi płatami a pod nim koc z koszem za pewnie przepysznym jedzeniem. Czuje się bardzo głodna, gdybym mogła odgryzłabym Leónowi rękę.
Patrzę na Leóna w geście "To dla nas?" a on przytakuje. Przyśpieszam krokom i w końcu siadam na kocu posypanym płatami, które musiały już spaść. Wygląda to tak słodko, że czasem się zastanawiam kiedy będzie padał deszcz z czekolady, albo żelkowych misiów. Chłopak siada koło mnie i gdy widzi moją twarz szeroko się uśmiecha.
- Nigdy bym nie przyznała, że jesteś takim romantykiem.- Stwierdzam.
- No widzisz, a jednak.- Wzrusza ramionami i pokazuje swoje białe zęby odwzajemniam uśmiech i czekam aż coś powie jednak chyba będę musiała ja pogrążyć ten temat.
- Wiesz co masz mi powiedzieć prawda?- Mówię gdy podaje mi słoik ze słomką oraz wodą z cytryną w środku. Chłopak od razu sztywnieje, denerwuje się.
- Byłem zazdrosny.- Mówi a ja podnoszę jedną brew do góry, moje serce zaczyna szalenie bić.- Ann nagadała mi głupot, że Alex i ty to coś więcej a ty mi mówiłaś całkiem co innego. Oddalaliśmy się od siebie, to strasznie głupie. Bardzo cię przepraszam, że musiałaś tak cierpieć, ale sądziłem że mnie okłamałaś.- Dodaje.
- Ale jakie dokładnie ci wciskała kity?- Mówię i piję wodę. Jezus jakie to dobre.
- Mówiła, że ty i Alex macie jakiś plan, żeby mnie zniszczyć czy coś takiego.- Krztuszę się wodą.
- I ty jej serio uwierzyłeś?
- Sam nie wiem jak to mogło się stać, cholernie cię przepraszam Violu.- Mówi drapiąc się po karku. Wygląda tak smutnie. Uśmiecham się sztucznie i dalej piję wodę.
Wysiadam z motoru i dziękuje Leónowi za przemiły wieczór i gdy naciskam już na klamkę czuje jego dłoń na moich plecach. Odwracam się do szatyna a ten wbija się w moje usta. Pocałunek robi się coraz bardziej brutalny. Oddaje każdy jego najmniejszy pocałunek. Czuje się jak w niebie. Dreszcze, które mi towarzyszą są wszędzie a ja dostaje wewnętrznej euforii. Gdy chłopak się odrywa oddycha ciężko i opiera czoło o moje. Nasze wzroki są skierowane na usta. On na moje, ja na jego. Czuje, że bardzo ich pragnę.
- Violu, nie powiedziałem ci tego nigdy, ale myślę że to najlepszy moment.- Oboje patrzymy się w swoje oczy. Wygląda tak cholernie seksownie gdy się na mnie patrzy.- Jezus, Violetta uwielbiam cię!- Krzyczy a ja uderzam go w ramię.- Kocham cię!- Krzyczy jeszcze głośniej a ja zaczynam się śmiać i znów go uderzam w ramię.- U szczycisz mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem?- Podchodzi bliżej.
- Hm... Muszę się zastanowić.- Łapie się za podbródek i udaje się, że się zastanawiam. Chłopak kolejny raz wbija się w moje usta a ja uśmiecham się cicho. Musi to tak śmiesznie wyglądać. Euforia która odeszła znów wraca a serce z każdą sekundą wali jeszcze mocniej. Boję się, że słychać je stąd aż do końca świata. Gdy się odrywa kolejny raz patrzy się w moje oczy.- No dobrze, wygrałeś. Jestem twoja.- Mówię a on zaczyna mnie gilgotać. Zaczynam się śmiać, oboje się śmiejemy.
- Nie musiałaś mnie tak uderzać, to bolało.- Mówi gdy skończył mnie łaskotać. Znów cicho się zaśmiałam i pomachałam mu na pożegnanie.- Takie pożegnania mogę mieć zawsze!- Krzyczy gdy już jest prawie przy drzwiach. Znów cicho rechoczę i wchodzę do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JEST LEÓNETTA! xd
*Znów krótki* hihi
Nie mam weny.
Do następnego :*
Kocham was, Rosee.
Kolejny rozdział?
28 komentarzy
28 komentarzy
Maddy
OdpowiedzUsuńWitaj skarbie! ❤
UsuńNa początku dziękuję za dedykacje tego wspaniałego rozdziału 💗💗
Przejde od razu do rozdziału żeby Cię nie zanudzać 😁
Słodziaki i Lu wracają do domu. Nie może być cały czas kolorowo, bo przecież Violka miałaby za dobrze. Mało e życiu wycierpiała to tatuś i "mamusia" jeszcze jej dołożyli. Boże! Co za ludzie!
Wielka miłość powróciła? Znowu są w sibie zakochani i mają zamiar próbować stworzyć rodzinkę? A co z tamtą rodziną? Już jej się znudziła i chce wrócić do poprzedniej rodziny? Ta kobieta sobie chyba kpiny urządza! 😮😮
Lełoś zaprosił Vils na spotkanie. Pierwsza randka? 😁
Ma szczęście, że wszystko jej wytłumaczył. Nie ukrywała zdziwienia. W sumie to ja też przeżyłam szok. Uwierzył w to, że niby Viola chce dla niego źle? Niemożliwe. Co za głupek. Słodki głupek. 😗😗😘
Wyznał jej co czuje i...jest LEONETTA! ❤ ❤
Bez całusków się nie obyło.
Ciesze się teraz jak małpa w ZOO, która dostanie banana 😂😂
Mam taki zaciesz, bo oni oficjalnie są parą! Ajć! ❤
Mam nadzieje, że trochę ze sobą pobędą. I nie mam na myśli dwóch rozdziałów. Co najmniej osiem! 😉😄
Ahhh ta wena. Wróci do Ciebie kochana szybciutko. 😊 Nie martw się. Będzie dobrze. 😁
PEREŁKA 💟
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Mar tyna
OdpowiedzUsuńKomentuję to teraz, bo wiem, że przez ten tydzień nie będzie mnie stać na dłuższy kom.
UsuńChcę żebyś wiedziała, że to przeczytałam. <3
Jestem na zielonej szkole i po prostu nie mam czasu <3
Rozdział jest cudowny i dobrze o tym wiesz <3
Tak mi głupio, bo ty walnęłaś taki cudowny komentarz, a ja takie badziewie :c
Ale obiecuję, że się poprawię ;*
Kiciałka 💞
OdpowiedzUsuńOL EM DZI JEZUNIU
UsuńCHCE JUZ WKLADANIE
HALO MIS
WKLADANIE!!!1!1!1!!1!1!1!1!1!1!1!!1!1!1!1!11!1!1!1!1!!ONEONEONE!!!!!
TY SE ZYCZYSZ U MNIE TO JA U CIEBIE HEHEHEHEHEHHEHEHEHEHHEHE
NIE NO ALE JEZU AWWWW
LAJON ROMANTYK OL EM DZI
KOCHAM CIE LAJON
ALE ODDAM CIEBIE V
EHHEHEHEHEHEH
TO SUPIDUPIKUPI ROZDZIALEK, JA CZEKAM NA WKLADANIE, A PO TYM BRUTALNYM LEOSKU CZUJE, ZE BD SZYBKO EHEHHEHEHEHEHHE
POZDRAWIAM I KOCHAM EBHEHEHEHEH
NAJEBANA ZELKAMI
LIL LY
Chyba sie ciebie boje 😂💖
UsuńJej nareszczie Leonetta ❤
OdpowiedzUsuńStrasznie sue ciesze ����❤
Super wspanialy i wgl
Czekam ma next ❤
Genialne.Cudowne.Wspaniałe.
OdpowiedzUsuńLeon i Violetta są razem .Romanty.
Leon mówi prawdę Violi.Jej jacy oni słodcy.Na jak długo ich szczęście potrwa.Pan Castillo I pani Castillo znów razem ?
Ciekawe.Violetta niezbyt zadowolona .
Czekam :*
Wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńSa razem!
Emily ♥
Cudeńko! ;*
OdpowiedzUsuńJej mamy nareszcie Leonettę. :-)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny.
Całuje
Cudooo *-*
OdpowiedzUsuńLeonetta ^^
Nareszcie!!!!!!
Kylie 😊😁
Genialny
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńNareszcie Leonetta <3
OdpowiedzUsuńAle mam podniete xd
Ideolo ;**
Pisz szybko next, bo idzie ci to naprawdę dobrze xx
Świetny rozdział 😘
OdpowiedzUsuń// Lenka 😘
Dla mnie 💓
OdpowiedzUsuńZaczynajac. Omg!!!!!!!!!!!!! Oni sa juz razem!!!!! Kochają sie!!!!! Beda dzieci!!!!!!!!!!!!!
UsuńOk, ogarniam padaczkę.
Hejka naklejka!!
Jak tam niedziela a bardziej jej koniec?
Ja chce wakacje!! Ja!
Rozdział
Cudo
Malinka
Pierniczek
Naklejka
Misiaczek
Kudłaty
Aw!
Mam szajbe
Odwala mi 😂
Najpierw zaproszenie na randkę
Potem randka
Potem pocałunek
Potem aaaaaaaaaaaaaaaaaa
Supi rozdział
Czekam na kolejne
Danielle ❣
Pska: super cytat 😭
UsuńChyba jeszcze nie komentowałam twoich rozdziałów ale muszę przyznać... są po prostu świetne! Ten rozdział to już w ogóle jest genialny, świetny i brak do niego słów! Chyba zostanę ty na dłużej. Co ja mówię... nie chyba tylko NA PEWNO!czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńOla :*
Chyba jeszcze nie komentowałam twoich rozdziałów ale muszę przyznać... są po prostu świetne! Ten rozdział to już w ogóle jest genialny, świetny i brak do niego słów! Chyba zostanę ty na dłużej. Co ja mówię... nie chyba tylko NA PEWNO!czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńOla :*
Świetny 💖😭
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńX
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoski 😍
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńGlupio mi ze dopiero teraz komentuje ale mialam problem z netem ��
OdpowiedzUsuńA rozdzial super wspanialy cudowny ❤❤
Czekam na next ��