piątek, 23 września 2016

028: Głodny ciebie.

 "Wieczność" brzmi dosyć
 groźnie, ale nie mam 
nic przeciwko spędzeniu 
jej przy Tobie."

      - Jestem!- Słyszę głos chłopaka oraz uginające się łóżko. Zaśmiałam się ponieważ kolejny raz zachowuje się jak dziecko. Zaraz po tym rzucił się koło mnie a ja z piskiem poleciałam do góry przez ciężar chłopaka. Jego cichy chichot rozgrzał mnie a ja przy lądowaniu zahaczyłam o jego udo dłonią.
      - Za dużo wypiłeś chyba.- Spojrzałam w jego kierunku chodź w pokoju było już dawno ciemno dobrze wiedziałam, że na jego ustach widnieje ciepły uśmiech mojego Leóna.
      - To ty tak na mnie działasz.- Szepcze do mojego ucha a przyjemne uczucie w brzuchu rozchodzi się przez całe moje ciało.- Masz taką zimną dłoń.- Dodaje a ja dopiero teraz czuję, że mnie trzyma. Moje serce bije jak szalone gdy czuje jego ciepły oddech na mojej skroni. Przełykam ślinę, bo czuję chęć rzucenia się na chłopaka.
      - Z-za to... yyy ty ma-masz ciepłą r-r-rękę.- Wyjęczałam czując jak jego druga dłoń ląduje na moim udzie. O cholera, teraz dopiero poczułam co to znaczy dotyk Leóna. Przygryzłam wargę z denerwowania patrząc co dalej robi. Jego ręką ruszyła ku górze i już znajdowała się na moim brzuchu.
      - Uwielbiam twoje ciało kochanie.- Szepnął prosto w moje usta a ja kolejny raz przełknęłam ślinę, bo kurde nigdy tak nie reagowałam na nic a to co się ze mną teraz wyprawia jest inne, nie znajome. Poczułam w jego oddechu lekki zapach alkoholu co oznaczało jego zachowanie i pewność siebie.
      - Le-León chodźmy spać.- Odpowiedziałam odwracając się plecami do niego. Chłopak tylko obiął mnie ramieniem.
      - Kocham cię.- Szepnął i w taki sposób odlecieliśmy w krainę czarów.

      - Viola.- Usłyszałam swoje imię nad uchem. Otworzyłam leniwie oko i zobaczyłam nad sobą twarz Cami.- Już dziś lecę do domu...- Dodała a ja od razu oderwałam się z objęć Leóna i przytuliłam się do dziewczyny widząc jak zaczyna robić minę zaraz będę płakać. 
      - Shh, spokojnie. Jestem tu, ej przecież nic nie tracisz prawda?- Masuje jej plecy gdy czuje jak cicho szlocha. Chrapnięcie Leóna przerwało jej w zaczęciu wypowiedzi, zaśmiała się co poprawiło mi poranny humor.
      - Tak bardzo cię przepraszam, miałam być zawsze.- Westchnęłam słysząc jej słowa. Cami jest strasznie wrażliwa i łatwo ją rozłamać na małe kawałeczki. Jednak bardzo lubi pomagać i robi wszystko by każdy jej przyjaciel czy ktoś komu ufa to stara się mu pomóc i by poczuł się dobrze i niczym się nie przejmował.
     - Zawsze będziesz, oj Cami...- Oderwałam się od niej wycierając jej łzy spływające swobodnie po jej policzkach.
      - Tyle dla mnie zrobiłaś, a-a ja wyjeżdżam tak o-oh po prostu!- Krzyknęła a ja szybko zakryłam jej usta ręką. Jest jeszcze całkiem wcześnie i nie chce by ktoś się obudził. Owszem León jeszcze może, ale moje ściany są kruche i cienkie.
      - Cicho, chodź połóż się.- Szepnęłam wskazując na łóżko.
      - A ty?
      - Pójdę przygotować śniadanie, nie przestrasz się jak León krzyknie burząc cię przy tym.- Zaśmiałam się jeszcze raz wycierając jej policzki.
      - Oh, dziękuje.- Powiedziała już spokojniej trochę roześmianym głosem. Mrugnęłam do niej wychodząc z pokoju. To będą okropne wakacje.

León POV
     Budzę się przez ogniki dostające się do moich oczu przez co gdy je otwieram moje oczy mrugają 100 razy na sekundę. Uśmiecham się gdy przypominam sobie wczorajsze tańce z Violettą. Odwracam głowę by na nią spojrzeć i bynajmniej się do niej przytulić. Jednak gęste, długie włosy mówią o tym, że nie leży koło mnie Viola a ktoś inny przyominający Camile.
      - O Boże!- Krzyczę gdy w moich myślach pojawiają się różne głupie myśli. Nie, jestem ubrany, i że nie pamiętam co działo się i jak poszedłem spać nie znaczy, że mogłem zdradzić Castillo.
      - Co się dzieje?- Słyszę zachrypnięty głos dziewczyny. Mam na sobie bokserki? Mam, okej więc.. Ona też jest ubrana w piżamę (o ile to piżama, nie znam się)
      - Boże, co ty tu robisz?- Dramatyzuje a twarz Cami pojawia się przed moją. Zaczyna się histerycznie śmiać a ja podnoszę brwi do góry, bo nie rozumiem o co jej chodzi.
      - To już nie pamiętasz wczorajszej nocy?- Poczułem jak lecę do tyłu mimo tego, że leżę na łóżku.
      - Co? O nie, nie, nie!- Wstałem szybko z łóżka i usłyszałem kolejny śmiech rudowłosej.
      - Uspokój się.- Śmiech.- Nie spaliśmy razem, spałeś z Violą.- I kolejny raz śmiech.
      - Pieprzyliśmy się?!- Krzyknąłem a do pokoju weszła ubrana w moją koszulkę V. Prawie zemdlałem gdy ją zobaczyłem w tym ubiorze, jednak śmiech Cami jeszcze bardziej się powiększył a potem zaczęła kaszleć z braku powietrza.
      - Nie! Haha, nie wiem.- I znów wybuchła śmiechem. Spojrzałem na uśmiechniętą dziewczynę w drzwiach a ona na mój wzrok wzruszyła ramionami.
      - Czy ja ci coś zrobiłem?- Zapytałem podchodząc do kobiety, która zaczęła śmiać się z przyjaciółki. Ona zaprzeczyła głową całując mój policzek.
      - Na dole jest już śniadanie, możesz mi pomóc sprzątać?- Zapytała gdy zostawiliśmy Cami samą w pokoju z padaczką śmiechu.
      - Oh, dobrze. Jestem strasznie głodny.- Oblizałem usta patrząc na dziewczynę, która nagle zesztywniała. Złapałem obie jej ręce i popchnąłem na ścianę szybko przywierając do niej i przylegając się do jej ust. Tak tylko tego dziś pragnę.- Głody ciebie.- Dodałem podczas całowania jej kącików ust. Cichy jęk wydobył się z jej małych ust a ja uśmiechnąłem się z wiedzą jak na nią działam.
      - Chodźmy na dół, zaraz mogą się obudzić.- Mruknęła gdy przyssałem się do jej szyi.- León.- Zachichotała gdy nawet nie zareagowałem. Spojrzałem na nią wzrokiem smutnego kotka a ta przewróciła oczami i cmoknęła mnie jeszcze przelotnie w usta. Uwielbiam ją.
    Na stolę leżały naleśniki, różne dodatki do nich. Pełno kanapek oraz patelnia pełna jajecznicy. Oblizałem usta, bo serio byłem głodny i od razu usiadłem na krześle biorąc jednego naleśnika i zamoczyłem go w czekoladzie. Słyszałem czasem podśmiewanie się dziewczyny, ale nie obchodziło mnie to do puki się porządnie nie najadłem.
      - Chciałbym cię zaprosić na randkę, co ty na to?- Zapytałem gryząc kanapkę. Dziewczyna zakrztusiła się tym co jadła. Nawet nie zwróciłem uwagi co je przez to jak bardzo chciało mi się jeść.
      - C-co?- Wykrztusiła a ja usłyszałem jak ktoś schodzi ze schodów. Po śpiewie mogę rozpoznać, że to Federico.
      - Przyjdę jutro po ciebie o 18, bądź gotowa.- Odpowiedziałem i zagryzłem się porządnie w kanapkę widząc jak szczęśliwy Fede wbiega do kuchni i na widok naleśników jego oczy wręcz się powiększają.
      - Uwielbiam domówki Violetty!- Krzyczy i z hukiem siada na krześle biorąc naleśnika. V nadal patrzy się w swój talerz z wypiekami na twarzy, które chowa włosami, które spadają jej na twarz. Uśmiecham się, że to dzięki mnie jest zawstydzona i szczęśliwa.- Smacznego!

    Wchodzę do domu z uśmiechem na ustach. Rzucam w róg torbę i kieruję się do salonu. Mój uśmiech znika natychmiast gdy widzę dwie moje walizki oraz ojca siedzącego na kanapie z surową miną.
      - Myślałem León, że jesteś bardziej dorosły!- Krzyknął a ja podniosłem brwi do góry. O co mu teraz chodzi?- Gdzie ty byłeś przez całą noc!? Mama Violetty powiedziała mi, że namawiasz jej córkę do dirowania narkotykami tak jak i picia wódki czy palenia różnych rzeczy nie dozwolonych dla was!- Krzyknął a ja otworzyłem już usta by zacząć się mu wytłumaczyć. Czy mój ojciec na prawdę uwierzył tej walniętej matce?- Wyjeżdżamy za dwa dni, przeprowadzasz się do babci w Nowym Yorku. Zero kontaktowania się z Violettą, masz 2 dni by powiedzieć jej, że to koniec.
      - Ale cholera mama Violetty cię oszukała!- Krzyknąłem ruszając rękoma we wszystkie możliwe strony. To nie może być prawda! Oni nie mogą nas rozdzielić!
      - A co to?- Z kieszeni wyjął pojemnik z zieloną substancją w środku.- Cholera León, co to jest?!- Wydarł się a ja walnąłem w krzesło stojące naprzeciwko mnie.
      - Jak możesz mi nie wierzyć! Nigdy w życiu bym tego nie zrobił!- Krzyknąłem najgłośniej jak się da.- Nie możesz mnie rozdzielić z Violettą, ja ją kocham!- Upadłem na kolana z rozpaczy. To koniec, jestem bezsilny.
      - Sam sobie na to zasłużyłeś a wstydu nie będziesz mi przynosił.- Prychnął a ja tylko zmroziłem go wzrokiem.
      - Nienawidzę cię.- Syknąłem i biorąc swoją torbę ruszyłem do pokoju rzucając na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zacząłem go demolować. Nie mogę jej zostawić, nie teraz!

Od: Nieznany
Cóż za długo czekałam dlatego sama się tym zajęłam :)
Miłej wyprowadzki Leónie ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak nie jest długi, ale musicie nacieszyć się o to tym rozdziałem.
Mam pomysł jak zakończyć tą historię więc już nie długo koniec.
Jak myślicie uda mu się coś wymyślić?
Cóż, za tydzień randka a za dwa epilog.
Co oznacza, że blog na razie zostaje odwieszony (?)
Kocham was i woah nie spodziewałam się, że tyle osób jeszcze tu jest!
Dlatego całuski dla wszystkich co czekali!

Buziaki wasza Rosee! :*

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Źle widzę, prawda?
      Dlaczego ta suka wszystko niszczy? Żadnej sprawiedliwości.
      Powinna się smażyć w piekle za to co robi!
      I co? I Leon wyjedzie i tak po prostu będzie musiał zostawić Vils.
      Zastanawiam się czy powie jej prawdę. Czy powie jej przez kogo musi wyjechać czy skłamie!
      Powinien powiedzieć jej prawdę. Było tak pięknie.
      Za pięknie żeby mogło się skończyć happy. Może jednak nie wszystko przesądzone? Oby im się udało. Oby ta odległość nie zniszczyła nic pomiędzy nimi.
      Ta szmata posunęła się za daleko. Jeszcze sprawiedliwość ją dosięgnie.
      A ojciec Leona? Idiota.
      Wierzy komuś innemu? A nie własnemu synowi.
      Violka traci kolejną osobę.
      Cami. Teraz Leon musi wyjechać.
      Strasznie to przeżyje. Aż się boje pomyśleć co wymyśliłaś na zakończenie.

      Jeszcze jeden rozdział. Randka i pożegnanie Leonetty. Będę płakać.
      Historia dobiega końca.
      Zobaczymy czy będzie szczęśliwe czy smutne zakończenie.
      Na pewnie będę tęsknić za tą historią, bo ją uwielbiam!

      Cudowny! ❤
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Cudowny
    Pozdrawiam, Asia Blanco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to zaraz koniec?
    Przecież to dopiero był początek!
    Oh nie!
    Ale rozdział super! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Na prawdę super rozdział, szkoda, że to już koniec nie długo:(
    Martyśś

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, powiedz, że on się nie wyprowadzi, tylko razem uciekną, albo jego ojciec mu uwierzy.
    Błagam, tylko niech nie wyjeżdża... ;(
    Mama Violetty to suka...
    Świetny rozdział ;*
    Czekam na next!
    Besos ;***
    Tinita Blanco

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie przepraszam, że dopiero teraz :c
    Jest mi tak strasznie głupio, ale pozwól, że wytłumaczę się pod kolejnym rozdziałem <3
    Przechodzę do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń