Dedykacja dla Danielle
"Niespokojnie zerkałam na ciebie i chciałam wierzyć,
że z tego co myślisz część jest o mnie"
że z tego co myślisz część jest o mnie"
Przecieram oczy pięć razy a chłopak się lekko śmieje.
- León Verdas?- Dodaje. Znów przytakuje.- Chodziłeś do podstawówki nr.6 w Buenos Aires?- Znów zaczyna się śmiać oraz kolejny raz przytakuje. Mocno go do siebie przytulam. Chłopak lekko zdziwiony oddaje uścisk. Tak to on. Tak to mój León Verdas. Mój książę, który pomógł mi żyć w szkole. Chłopak pomógł mi nie czuć się samotnie i niekomfortowo. Zmienił moje całe życie.
- A ty? Kim jesteś?- Lekko się zachwiałam. Czy on mnie nie pamięta? Patrze chwile na jego twarz i czuje jak znów łzy napełniają moje gałki oczne. Dlaczego jestem taka miękka? Czemu muszę ciągle płakać? Violetta, bądź twarda!
- Nie pamiętasz mnie?- Mówię z chwiejącym się głosem. Okej, jeszcze nie płacze. Spokojnie. León lekko się zaśmiał.
- To mi przypomnij.- Ja wiem, że on kłamie! On musi mnie znać!
- Jestem Violetta, Violetta ta która cię w podstawówce olała jako jedyna.- Chłopak wpatrywał się w moją twarz z niezwykłym zdziwieniem oraz szczęściem. Uśmiechnęłam się lekko i patrzałam na jego śmieszną minę.- Czyli nadal mnie nie pamiętasz?- Lekko się śmieje. Boże co się ze mną dzieje? Przed chwilą prawie płakałam.
- Kobieto jak ty wyładniałaś!- Mówi po lekkiej chwili zastanowienia. Czuje jak lekko się rumienie. Jezu jaka ja jestem dziwna raz mi źle raz dobrze. O co ci chodzi Violetta!- Może chciałabyś zaprosić się na herbatę lub kawę?- Dodaje po chwili. Zastanawiam się i wygląda na to, że mogę. Przytakuje na jego słowa. Czemu wszystko po tych wszystkich latach wydaje się takie proste? Niby uroczo do momentu kiedy doszliśmy do kawiarni. Nie usiedliśmy do innego stolika tylko do stolika z przepiękną szatynką o niebieskich oczach, wysokiej o chudych nogach. Wstaje i przytula się lekko do Leóna. Uśmiecha się do mnie chamsko i pyta.
- Kochanie, kto to jest?- Już jej nie lubię, Jezu ten jej ton głosu mówi tylko jedno "Po co ona nam tutaj?" Może ja lepiej pójdę.
- To Violetta.- Dziewczyna wyszczerza oczy.
- To ta której tak bardzo pomogłeś a ci nawet nie podziękowała?- Jezu zabijcie to proszę. León drapie się po karku, denerwuje się. Lekko wzdycham.
- Jednak muszę iść do domu, zapomniałam, że miałam posprzątać w pokoju.- Kłamie, dziewczynie znów wraca chamski uśmieszek i mocniej przytula się do Leóna.
- Violetta...- Cicho mówi chłopak. Spoglądam na niego z lekkim smutkiem i odchodzę.
Tyle straconych dni by teraz wszystko się odwróciło. No tak czego ja oczekiwałam? Że będzie sam, przecież on nie myślał o mnie każdego dnia, o każdej sekundzie. Miał swoje życie, miał nowych i lepszych przyjaciół, znalazł sobie dziewczynę. Nie, nie chce z nim być. Nigdy nawet tak nie myślałam, chciałam tylko go spotkać i podziękować, nic szczególnego. Następnym razem gdy go spotkam powiem po prostu dzięki i se pójdę. Niczego już sobie niczego nie mogę obiecywać, nie chcę robić sobie niepotrzebnych nadziei. Muszę kiedyś zapomnieć, w końcu chciałam tylko mu podziękować, nic innego.
Idę przed siebie, nie chce iść do domu. Nie wiem co ze sobą zrobić. Zadzwonić do dziewczyn, czy błądzić cały czas po mieście. Nie mam nic przy sobie oprócz telefonu. Poszłabym coś kupić do jedzenia bo strasznie chce mi się jeść. Pójdę do Angie! Albo nie... Przecież ona jest w Studio. Tak, zadzwonię do dziewczyn.
Wybieram numer do Lu, mam nadzieje, że już są wszystkie trzy.
- Halo Viola? Coś się stało?- Odzywa się.
- Gdzie jesteście?- Mówię chwiejącym się głosem.
- Jezu, co się stało?
- Gdzie jesteście!?- Krzyczę.
- U mnie.
- Będę za 10 minut, cześć.- Rozłączam się.
Wzdycham, czuje jak coś we mnie buzuje. Zaraz się popłacze. Ojciec, León co ja im takiego zrobiłam. Nie León nic mi nie zrobił. Przecież nie moja sprawa z kim jest. Ale nie rozumiem czemu nic nie zrobił jak sobie poszłam, a bardziej zostałam wygoniona z spotkania, które sam mi je zaproponował. Może dlatego jestem taka wściekła też na niego?
Idę przez park do domu Lu. Niedaleko stąd jest piękny staw, siadam tam często gdy jestem smutna. Zapomniałam o tym miejscu i jakoś skoczyłam tam przychodzić. Dziewczyny bały się mnie tam zostawić w końcu tam był Staw. Nie rozumiem, czasem za bardzo się troszczą, jakbym była ich dzieckiem. Tylko właśnie, brakuje mi mamy. Brakuje mi jej uroczego uśmiechu i łapanie za rękę gdy wjeżdżałam na sale operacyjną z szepnięciem Córeczko będzie dobrze. Kocham ją mimo wszystko. Chciałabym też normalnego ojca. Troskliwego i który by mnie rozumiał oraz był przy mnie mimo wszystko. Ale u mnie zawsze nie idzie tak jak ma iść...
Pukam do drzwi blondynki, ta od razu otwiera mi i mocno do siebie przytula. Zdziwiona oddaje uścisk. Jejku przecież nic się nie dzieje.
- Violu co się stało?
- Spotkałam Leóna, a bardziej na niego wpadłam. Poszliśmy do kawiarni bo mnie zaprosił ale jego dziewczyna mnie wygoniła, suka.- Ostatnie słowo mówię cicho. Do przedpokoju wchodzi Cami.
- To chodź i opowiadaj.- Prowadzą mnie do salonu.
- ... I tak znalazłam się tu.- Dziewczyny spojrzały się na siebie.
- Vilu czy ty się w nim przypadkiem nie zakochałaś?- Odzywa się Fran.
- Nawet go szczególnie nie znam. Skąd taka myśl? Nie podoba mi się, a po za tym ma dziewczynę. Nie jest w moim typie. Tyle.- Mówię godnie z prawdą.
- W sumie racja.- Przytakują.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nie pamiętasz mnie?- Mówię z chwiejącym się głosem. Okej, jeszcze nie płacze. Spokojnie. León lekko się zaśmiał.
- To mi przypomnij.- Ja wiem, że on kłamie! On musi mnie znać!
- Jestem Violetta, Violetta ta która cię w podstawówce olała jako jedyna.- Chłopak wpatrywał się w moją twarz z niezwykłym zdziwieniem oraz szczęściem. Uśmiechnęłam się lekko i patrzałam na jego śmieszną minę.- Czyli nadal mnie nie pamiętasz?- Lekko się śmieje. Boże co się ze mną dzieje? Przed chwilą prawie płakałam.
- Kobieto jak ty wyładniałaś!- Mówi po lekkiej chwili zastanowienia. Czuje jak lekko się rumienie. Jezu jaka ja jestem dziwna raz mi źle raz dobrze. O co ci chodzi Violetta!- Może chciałabyś zaprosić się na herbatę lub kawę?- Dodaje po chwili. Zastanawiam się i wygląda na to, że mogę. Przytakuje na jego słowa. Czemu wszystko po tych wszystkich latach wydaje się takie proste? Niby uroczo do momentu kiedy doszliśmy do kawiarni. Nie usiedliśmy do innego stolika tylko do stolika z przepiękną szatynką o niebieskich oczach, wysokiej o chudych nogach. Wstaje i przytula się lekko do Leóna. Uśmiecha się do mnie chamsko i pyta.
- Kochanie, kto to jest?- Już jej nie lubię, Jezu ten jej ton głosu mówi tylko jedno "Po co ona nam tutaj?" Może ja lepiej pójdę.
- To Violetta.- Dziewczyna wyszczerza oczy.
- To ta której tak bardzo pomogłeś a ci nawet nie podziękowała?- Jezu zabijcie to proszę. León drapie się po karku, denerwuje się. Lekko wzdycham.
- Jednak muszę iść do domu, zapomniałam, że miałam posprzątać w pokoju.- Kłamie, dziewczynie znów wraca chamski uśmieszek i mocniej przytula się do Leóna.
- Violetta...- Cicho mówi chłopak. Spoglądam na niego z lekkim smutkiem i odchodzę.
Tyle straconych dni by teraz wszystko się odwróciło. No tak czego ja oczekiwałam? Że będzie sam, przecież on nie myślał o mnie każdego dnia, o każdej sekundzie. Miał swoje życie, miał nowych i lepszych przyjaciół, znalazł sobie dziewczynę. Nie, nie chce z nim być. Nigdy nawet tak nie myślałam, chciałam tylko go spotkać i podziękować, nic szczególnego. Następnym razem gdy go spotkam powiem po prostu dzięki i se pójdę. Niczego już sobie niczego nie mogę obiecywać, nie chcę robić sobie niepotrzebnych nadziei. Muszę kiedyś zapomnieć, w końcu chciałam tylko mu podziękować, nic innego.
Idę przed siebie, nie chce iść do domu. Nie wiem co ze sobą zrobić. Zadzwonić do dziewczyn, czy błądzić cały czas po mieście. Nie mam nic przy sobie oprócz telefonu. Poszłabym coś kupić do jedzenia bo strasznie chce mi się jeść. Pójdę do Angie! Albo nie... Przecież ona jest w Studio. Tak, zadzwonię do dziewczyn.
Wybieram numer do Lu, mam nadzieje, że już są wszystkie trzy.
- Halo Viola? Coś się stało?- Odzywa się.
- Gdzie jesteście?- Mówię chwiejącym się głosem.
- Jezu, co się stało?
- Gdzie jesteście!?- Krzyczę.
- U mnie.
- Będę za 10 minut, cześć.- Rozłączam się.
Wzdycham, czuje jak coś we mnie buzuje. Zaraz się popłacze. Ojciec, León co ja im takiego zrobiłam. Nie León nic mi nie zrobił. Przecież nie moja sprawa z kim jest. Ale nie rozumiem czemu nic nie zrobił jak sobie poszłam, a bardziej zostałam wygoniona z spotkania, które sam mi je zaproponował. Może dlatego jestem taka wściekła też na niego?
Idę przez park do domu Lu. Niedaleko stąd jest piękny staw, siadam tam często gdy jestem smutna. Zapomniałam o tym miejscu i jakoś skoczyłam tam przychodzić. Dziewczyny bały się mnie tam zostawić w końcu tam był Staw. Nie rozumiem, czasem za bardzo się troszczą, jakbym była ich dzieckiem. Tylko właśnie, brakuje mi mamy. Brakuje mi jej uroczego uśmiechu i łapanie za rękę gdy wjeżdżałam na sale operacyjną z szepnięciem Córeczko będzie dobrze. Kocham ją mimo wszystko. Chciałabym też normalnego ojca. Troskliwego i który by mnie rozumiał oraz był przy mnie mimo wszystko. Ale u mnie zawsze nie idzie tak jak ma iść...
Pukam do drzwi blondynki, ta od razu otwiera mi i mocno do siebie przytula. Zdziwiona oddaje uścisk. Jejku przecież nic się nie dzieje.
- Violu co się stało?
- Spotkałam Leóna, a bardziej na niego wpadłam. Poszliśmy do kawiarni bo mnie zaprosił ale jego dziewczyna mnie wygoniła, suka.- Ostatnie słowo mówię cicho. Do przedpokoju wchodzi Cami.
- To chodź i opowiadaj.- Prowadzą mnie do salonu.
- ... I tak znalazłam się tu.- Dziewczyny spojrzały się na siebie.
- Vilu czy ty się w nim przypadkiem nie zakochałaś?- Odzywa się Fran.
- Nawet go szczególnie nie znam. Skąd taka myśl? Nie podoba mi się, a po za tym ma dziewczynę. Nie jest w moim typie. Tyle.- Mówię godnie z prawdą.
- W sumie racja.- Przytakują.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od razu mówię, najkrótszy rozdział w moim życiu.
Tak bardzo nie miałam weny i pomysłu.
Nie martwcie się, to że się spotkali nie oznacza, że już teraz będzie tak hop siu.
A reszty dowiecie się w następnych rozdziałach.
Chciałam powiedzieć, że bardzo dziękuje
Mar tynie, Os wysłany na konkurs zajął 2 miejsce!
Witam też nowych czytelników i dziękuje za 24k wyświetleń :*
Chciałam powiedzieć, że bardzo dziękuje
Mar tynie, Os wysłany na konkurs zajął 2 miejsce!
Witam też nowych czytelników i dziękuje za 24k wyświetleń :*
Więc to na tyle, do następnego.
Kocham was, Rosee
Kocham was, Rosee
Ej ty!
Tak ty!
Może chcesz skomentować ten rozdział?
Choćby małym serduszkiem
to motywuje bardzo motywuje do pracy.
Kocham was!
Mar tyna
OdpowiedzUsuńSkarbie rozdział jest świetny ;*
UsuńOczywiście jestem zła na Leona za...
całokształt XD
Pff. Najpierw nie rozpoznał Violki..
A później ta no jak ona ma..
Nawet nie wiem jak ma na imię żebym mogła się na niej wyżyć xD
Uhh.
Tak bardzo szkoda mi Violki.
Widać ile przecierpiała i jak miała trudno.
Pewnie jeszcze sytuacja z Leonem dodatkowo ją dobiła.
Nie sądziłam, że dziewczyny tak bardzo się o nią troszczą.
Widać tylko w przyjaciółkach ma pocieszenie :c
Kochanie pozdrawiam <3
Buźka ;* Czekam na next ;**
Danielle
OdpowiedzUsuńCześć słonko!
UsuńJak zwykle nie miałam czasu by skomentować ale już jestem.
Czytam tego bloga już bardzo długo i sądzę, że ta historia jest bardzo poruszająca. Jest taka prawdziwa i nie przerobiona jak połowa blogów. Co mam na myśli? Na myśli mam to, że dużo blogów robi tak, że się poznają i już są razem. Tu się spotykają i już coś zaczyna się dziać. Akcja się rozwija. Każdy chce mięć już parę, ale gdy są razem akcja jest nudna. A gdy dążą do tego by się chociaż zaprzyjaźnić coś się dzieje.
Co do rozdziału to.. PEREŁKA!
Violka w końcu spotyka swojego księcia na białym koniu tylko, że on ma już swoją księżniczke... Ale to jest fałszywa księżniczka mam nadzieje :P Bo Vilss musi być tą jedyną i koniec! León nawet się z nią nie pożegnał tylko zajął się tą fałszywką. Współczuje jej bardzo, ale za to ma prawdziwe trzy przyjaciółki a nie jakiegoś ... On chyba się zmienił? I nadal jestem ciekawa co on tu robi?
I czekam na kolejny i przysyłam dużo weny jak ja mam dziś<3
Pozdrawionka Danielle <3
Tinistas
OdpowiedzUsuńWrócę jak przeczytam!
UsuńZaraz będę :*
Dziękuję za miejsce!
Jaka ta jego dziewczyna to sucz. No nie wierze w ludzi takich jak ona.! Jak ona w ogóle może.? To straszne na prawdę. Tak wystawiać Violuś.? León nawet za nią nie poszedł a ją zaprosił. Drań do kwadransa. On się pewnie zmienił na jakiegoś wariata lub coś. No nie wierze. Współczuje Violce! Dobrze, że ma takie super przyjaciółki :* Które zawsze jej pomogą mimo wszystko. Trzy najlepsze <3 Wspaniały rozdział. Co prawda krótki ale tematyczny. Mam nadzieje, że wena wróci jak najszybciej i będzie się trzymał tak jak na początku. Pamiętasz jak dawałaś co 3 dni strasznie długie rozdziały? Nadal nie wiem jak to robiłaś ale serio cię podziwiam. Dziś mimo że co tydzień i krótkie ale wspaniałe. Kocham twojego bloga :D
UsuńPozdrawiam Tinistas <3
Wrócę
OdpowiedzUsuńWitam hello!
UsuńSpać!
Brzuli mnie!
Wpadła na niego.
Co za piękne spotkanie.
I te pytania.
Leon Verdas?
I jaki był tulasek!
Taki moooocccnyyy!
Ale jej nie pamiętał.
Dlaczego?
BO SIĘ ZMIENIŁA!
Em sorry jak to Lajon powiedział: Wypiękniałaś.
Herbatka, miało być tak pięknie!
Ale pojawiła się dziewczyna Leona.
I jakim tekstem pojechała!
To ta co ci nie podziękowała.
Pfff!
Jak dobrze, że Viola ma wierne przyjaciółki.
Wysłuchają, powiedzą i stwierdzą.
Wsłuchają jak V mówiła o tej suce i co zrobiła,
Powiedziały że się zakochała, stwierdziły że V ma rację.
Rozdział
CUDNY :*
MIÓD :*
MALINA :*
Mam jedno pytanie misia.
Będzie zakładka z bohaterami?
Pozdrawiam :D
Czekam :)
Na :D
Next :)
Żela <3
Bedzie, jestem właśnie w trakcie robienia zakładki :P
UsuńRosee
Dla mnie! <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe cudo!
UsuńNiestety nie mam weny.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Z poważaniem, Mine.
Cudo!
OdpowiedzUsuń/ Lenka
#SkarbieJestemIJa!
OdpowiedzUsuń#WitajRosee ❤
Rozdział może i krótki, ale spotkanie Leona z Vils tuszuje jego długość :*
P.E.R.E.Ł.K.A.
F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
Violka spotkała Leona.
Co to za baba?!
Wredna zołza!
Yghhh co za babsko.
Wkurzyłam się!
Leon jest z kimś takim?!
Chyba wcześniej upadł na głowę!
Takie przyjaciółki to skarb.
Pocieszą. Przytulą. Porozmawiają.
Wysłuchają. Doradzą. 😀😀😀
Violka weź się w garść!
Następnym razem (oby go nie było ) postaw się tej żmiji!
Rodział jest boski i nie pozwalam Ci myśleć inaczej ;*
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Świetny!
OdpowiedzUsuń/Rici
Miejscówa dla Oluś!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńSupcio ^^
OdpowiedzUsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNE!
OdpowiedzUsuń/ Lenka!
Jesteś wielka.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że mogę czytać coś nowego.
Nie czujesz, że ta historia jest skazana na sukces? Bo ja to wiem.
No super!
Jest bajecznie od samego początku!
Tak wgl to chyba mnie tu jeszcze nie było. Prawda? Od teraz jesteś pod moją stałą obserwacją i postaram się tu wpadać oraz komentować.
Teraz koniec semestru i to mój pierwszy kom w tym tygodniu, tak więc jest ciężko. U cb też tak?
Idę spać bo ostatnio się nie wysypiam.
Do następnego!
Melloniasta:*