Z dedykacją dla Wszystkich anonimów.
"Gdy ktoś popełni wielki błąd, uważasz że
powinien płacić za niego resztę życia?"
Stoję w jednym miejscu i wpatruje się w dziewczyny które się we mnie patrzą jak głupie. Jejku przecież chce wiedzieć co on im powiedział. Czy to tak cholernie trudne? Jezu ostatnio za dużo przeklinam. Ostatnio bardzo się zmieniłam. Wszystko się zmieniło.
Patrzę się na nie, one nadal się uśmiechają. Chce się już dowiedzieć no proszę!
- Chodź Violu.- Szarpnęły mnie w stronę wyjścia. Wzięłam głęboki oddech. Oh, nie mogą mi powiedzieć szybko tylko wloką mnie nie wiadomo gdzie. Jezu czy to jakaś tajemnica? Przecież raczej nie bo znają się krótko. Ahh, nie rozumiem tych kobiet.
Idziemy do parku. Jezu czemu aż tak daleko? Za dużo dziś Jezuje. Po co to komu? Siadamy na jakiejś ławce i patrze na nie żeby zaczynały mówić.
- Po mowie Federico było widać, że on ją kocha.- Mówi Fran. Kto? Kogo? Co?
- Co?- Jęczę.
- Federico kocha Lu.- Serio? Wlokłyście mnie aż tak daleko i bez sensu dla takiej... O boże czego ja oczekuje. Jestem okropna.
- Jezu! To wspaniale! Ale nie rozumiem czemu wlokłyście mnie aż tak daleko?
- Dlatego.- Wskazuje na rozmarzoną Lu.- Nie chciałam, żeby jej chłopak się o tym dowiedział jak na nią działa.
- Mógł się dowiedzieć to byli by już razem.
- No kurcze, nie pomyślałam o tym.- Zaczęłyśmy się śmiać. Oj Lu, zakochała się i to tak po raz pierwszy.
***
Rzucam torebkę w kąt i rzucam się na kanapę. O tak! Tego mi brakowało przez ostatnie parę godzin. O tak, miękka kanapa i telewizor, ulubiony serial i gites. Tylko coś czuje, że mój brzuch domaga się jedzenia. Angie proszę ugotowałaś coś!?
Włączam telewizję na właściwy program i widzę, że serial będzie dopiero za 30 minut. Wzdycham głęboko i idę do kuchni. W niej oczywiście zastaje Angie ruszającą się w rytm muzyki w słuchawkach. Cicho się śmieje z jej ruchów i kładę rękę na jej plecach. Ta lekko podskakuje przestraszona i odkłada białe słuchawki na ladę.
Dziś na obiad moja kochana lazania! Jezu mój brzuch już burczy jak głupi. Jedzenie! Jedzenie! O tak tylko to się odbija w moim mózgu.
Kobieta mocno mnie do siebie przytula, prawdopodobnie na przywitanie. O tak, wiem że moja ciocia mnie kocha ale żeby aż tak, że gdy kiedy tylko mnie zobaczy mocno przytula i cieszy się że nic mi nie jest. Wszyscy się o mnie troszczą jakbym była całkiem inna. To że byłam lub jestem- mam nadzieje, że mój nowotwór nie wrócił- chora śmiertelnie nie oznacza chyba, że jestem inna i głupsza lub nie umiem o siebie zadbać. A owszem umiem i to bardzo porządnie. Czasami takie troszczenie się jest uroczę, ale czasem jest lekką przesadą. Ale jej to wybaczę, bo lubię tonąc w ramionach osoby, która wychowała mnie w najgorszych latach.
- Dziś na obiad twoja ukochana lazania!- Krzyknęła po oderwaniu moja ciocia. Jakbym nie wiedziała. W całej kuchni czuć wspaniałymi zapachami warzyw i ciasta w pomieszczeniu. Kocham tak dobre i zdrowe jedzenie. Kocham jeść! Ohh, serio bardzo jestem głodna, dziś jadłam tylko śniadanie.
- A za ile? Bo jestem okropnie głodna!- Biorę kawałek surowego ciasta i przełykam. O tak, dobre, pyszne.
- Muszę jeszcze włożyć do piekarnika, więc z 30 minut, ale możesz zjeść jogurt kupiłam dziś twoje ulubione. A i jeszcze jedno zostałyśmy zaproszone na kolacje do Verdasów.- Zaczynam się krztusić ciastem. Że jak? Do Verdasów? Nie, nie. Ja mam dość dzisiejszego dnia. Proszę Angie powiedz, że to żart. Jestem zmęczona i cholernie głodna!
- Kiedy?- Pytam zaciekawiona. I głodna.
- Jutro.- Uf, to już lepiej. Dziękuje, że jutro dziękuje!- Właśnie Violu, powiesz mi czemu dziś nie chciałaś iść z Leónem do szkoły?- Wkłada do piekarnika moje jedzenie. O zaraz będzie pachnieć nie tylko w kuchni.
- Powiem ci przy obiedzie, bo nie mogę na to już patrzeć.- Wskazałam palcem na piekarnik. Kobieta się zaśmiała.
- Aż taka głodna jesteś?
- Nawet nie wymawiaj tego słowa!- Znów się zaśmiała.- Idę do salonu.- Odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia pachnącym moim ukochanym pożywieniem. Jejku ja już chce jeść!
Po paru minutach razem z Angie siedziałyśmy przed telewizorem z chusteczkami oraz pysznym obiadem. Oczywiście jako pierwsza zjadłam a ciocia po serialu. Dziś aż tak bardzo nie płakałam. Oh, to bardzo dobrze! Nie chce się znów malować na noc, a też nie chce żeby ktoś mnie widział bez podkładu. Moje blizny nie są przepiękne.
- No dobrze to teraz mów czemu nie chciałaś widzieć się z Leónem rano.- Naglę powiedziała gdy zaczęłam zbierać talerze. W końcu się najadłam. Umieram z bólu brzucha. Ah, jeszcze to pytanie. Ufam Angie, ale to trochę głupie.
- A już dobrze między nami.- Kobieta prychnęła. Było słychać je nawet z kuchni. Po chwili znów siedziałam na kanapie.
- Kochanie to akurat wiem bo dziś chyba był u nas.- No tak, zapomniałam.- Mów, mów.- Nalega.
- Pokłócił się z dziewczyną i myślałam, że to moja wina więc chciałam go unikać.- Ona zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Tym zraniłabyś go podwójnie. Jak nie jego dziewczyna to najlepsza przyjaciółka.
- Skąd wiesz, że się przyjaźnimy?
- Gadam czasem z Leónem. Powiedział mi, nawet jak by nie mówił to można się domyślić. Ale ja coś czuje, że coś do siebie czujecie.- Wyplułam wodę do kupka. Co? Ja i León? Ciocia nie załamuj mnie jeszcze ty. Już mówię po raz kolejny. Mnie i Leóna nic nie łączy!
- Nas łączy wyłącznie przyjaźń, Angie.- Odparłam lekko zmieszana. A jeżeli jednak coś do niego czuje? Nie, to nie możliwe. Lubie go i to jest pewne. Nie wiem co inni widzą w nas takiego, że wydaje im się, że jesteśmy razem. Ah, mam nadzieje, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko nawet tą głupią gadaninę, że będziemy niby razem czy tam do siebie pasujemy.
- Dobra kochanie, ja wiem swoje ale teraz idź się myć i spać. Musisz odpocząć.- Oh, tak. Jakbyś czytała mi w myślach Angie! Tak, spać. To najlepsza myśl na świecie. Może i jest 18:30, ale zanim się położę będzie 22. Poprawka, zanim wszytko zmyje z mojej twarzy. Podkłady robią swoje, nie lubię moich blizn. I niech zostaną tam pod dużą warstwą podkładu. Tak będzie najlepiej i dla mnie i dla innych, dla oszczędzeniu innym cierpienia takiego jakiego przeżyłam.
Położyłam głowę na miękkiej poduszce i wzięłam mój telefon do rąk. Jest 23, myślałam że wcześniej. Moje mycie się w wannie trwa z półtorej godziny. No nieźle Violka dajesz czadu. Wchodzę na facebooka i widzę jedną wiadomość od Lu.
L: Mam wielkiego niusa. Jutro ci wszystko opowiem, bo cię ciągle nie ma!
Wzdycham i nic nie odpisuje. Ciekawe co się stało? Po chwili zasypiam.
Szatynka podbiegła do mamy i mocno ją do siebie przytuliła. Kobieta lekko się uśmiechnęła i musnęła jej czółko.
- Mamuś główka mnie boli.- Wyjęczała. Jej głos strasznie drżał, oczy miała ciemne a cerę bladą. Kobieta bardzo się przestraszyła i pobiegła po tabletki przeciw bólowe dla dzieci. Gdy wróciła mała Violetta leżała na ziemi nieprzytomna na dywanie. Krzyknęła po swojego męża. Zaczęła płakać. Nie wiedziała co się dzieje z jej kruszynką, która jest dla niej najważniejsza. Mężczyzna po kilku chwilach już dzwonił do szpitala. Oboje byli przestraszeni. Dziewczynka na chwilę się rozbudziła uśmiechnęła się do mamy a ta również się uśmiechnęła lecz o wiele bardziej smutniej. Szatynka znów zemdlała. Kobieta myślała, że to był odznak pożegnania się. Nie raz czytała o tym, że w taki sposób żegnają się zmarli ludzie. I tak miało być lecz Bóg chciał inaczej. Nie chciał jej jeszcze tam na górze. Nie chciał ranić dobrych ludzi. Lekarze przyjechali na czas. Zaczęli reanimować dziewczynkę. Po chwili prób zabrali ją do szpitala. Rodzice jechali za karetką. Matka nie mogła się uspokoić a ojciec był cholernie zdenerwowany.
Zabrano Violettę na blok operacyjny. Po chwili rodzice dowiedzieli się najgorszego. Dziewczynka ma nowotwór mózgu. Nie wiadomo czy da się ją uratować. Matka, Anabell jęknęła z bólu i upadła. Zaczęła histeryzować. Łzy leciały jej z oczu jak szalone. Bała się o swoje dziecko leżące w pokoju. Z każdym dniem patrzała na coraz bardziej męczącą się kruszynką. Traciła nadzieje, że wyzdrowieje. Naszedł dzień w którym Violetta straciła przytomność, przestała oddychać, umierała po raz kolejny. Matka znów nie mogła się uspokoić. Patrzyła jak lekarze ją ratują. Niestety po paru godzinach wyszedł lekarz z sali i podszedł do rodziców. Oboje byli sparaliżowani. Nie wiedzieli co właśnie się wydarzyło.
- Przykro mi.- Tłumaczył.- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.- Kobieta wleciała jak głupia do stali i przytuliła małą dziewczynkę. Naglę stał się cud, wszystkie urządzenia podłączone do małej szatynki zaczęły działać. Pocałunek mamy był najlepszym lekiem dla małej dziewczynki. Lekarze byli wręcz w wielkim szoku. To nigdy się nie wydarzyło. Mała szatynka stała się gwiazdą portali społecznościowych. "Całus mamy uratował zmarłą dziewczynkę" Kobieta była w kolejnym szoku. Tak właśnie zapadła w depresje. Nie wiedziała, że to dopiero początek tragedii.
Po paru miesiącach dziewczynka mogła wyjść ze szpitala. Jej stan zdrowia był już dobry. Była bez włosów, ale cieszyła się że żyje. Ona jeszcze sobie nie zdawała z tego sprawy, ale kiedyś dowie się wszystkiego sama. Tak zaczęła się tragedia małej Violki.
Sparaliżowana i spocona obudziłam się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam, że jestem w pokoju pielęgniarki. Lekarza nie ma, pewnie darłam się jak głupia. Wydarzenie z przeszłości. Co jeszcze mnie dziś zaskoczy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ej ty!
- Powiem ci przy obiedzie, bo nie mogę na to już patrzeć.- Wskazałam palcem na piekarnik. Kobieta się zaśmiała.
- Aż taka głodna jesteś?
- Nawet nie wymawiaj tego słowa!- Znów się zaśmiała.- Idę do salonu.- Odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia pachnącym moim ukochanym pożywieniem. Jejku ja już chce jeść!
Po paru minutach razem z Angie siedziałyśmy przed telewizorem z chusteczkami oraz pysznym obiadem. Oczywiście jako pierwsza zjadłam a ciocia po serialu. Dziś aż tak bardzo nie płakałam. Oh, to bardzo dobrze! Nie chce się znów malować na noc, a też nie chce żeby ktoś mnie widział bez podkładu. Moje blizny nie są przepiękne.
- No dobrze to teraz mów czemu nie chciałaś widzieć się z Leónem rano.- Naglę powiedziała gdy zaczęłam zbierać talerze. W końcu się najadłam. Umieram z bólu brzucha. Ah, jeszcze to pytanie. Ufam Angie, ale to trochę głupie.
- A już dobrze między nami.- Kobieta prychnęła. Było słychać je nawet z kuchni. Po chwili znów siedziałam na kanapie.
- Kochanie to akurat wiem bo dziś chyba był u nas.- No tak, zapomniałam.- Mów, mów.- Nalega.
- Pokłócił się z dziewczyną i myślałam, że to moja wina więc chciałam go unikać.- Ona zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Tym zraniłabyś go podwójnie. Jak nie jego dziewczyna to najlepsza przyjaciółka.
- Skąd wiesz, że się przyjaźnimy?
- Gadam czasem z Leónem. Powiedział mi, nawet jak by nie mówił to można się domyślić. Ale ja coś czuje, że coś do siebie czujecie.- Wyplułam wodę do kupka. Co? Ja i León? Ciocia nie załamuj mnie jeszcze ty. Już mówię po raz kolejny. Mnie i Leóna nic nie łączy!
- Nas łączy wyłącznie przyjaźń, Angie.- Odparłam lekko zmieszana. A jeżeli jednak coś do niego czuje? Nie, to nie możliwe. Lubie go i to jest pewne. Nie wiem co inni widzą w nas takiego, że wydaje im się, że jesteśmy razem. Ah, mam nadzieje, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko nawet tą głupią gadaninę, że będziemy niby razem czy tam do siebie pasujemy.
- Dobra kochanie, ja wiem swoje ale teraz idź się myć i spać. Musisz odpocząć.- Oh, tak. Jakbyś czytała mi w myślach Angie! Tak, spać. To najlepsza myśl na świecie. Może i jest 18:30, ale zanim się położę będzie 22. Poprawka, zanim wszytko zmyje z mojej twarzy. Podkłady robią swoje, nie lubię moich blizn. I niech zostaną tam pod dużą warstwą podkładu. Tak będzie najlepiej i dla mnie i dla innych, dla oszczędzeniu innym cierpienia takiego jakiego przeżyłam.
Położyłam głowę na miękkiej poduszce i wzięłam mój telefon do rąk. Jest 23, myślałam że wcześniej. Moje mycie się w wannie trwa z półtorej godziny. No nieźle Violka dajesz czadu. Wchodzę na facebooka i widzę jedną wiadomość od Lu.
L: Mam wielkiego niusa. Jutro ci wszystko opowiem, bo cię ciągle nie ma!
Wzdycham i nic nie odpisuje. Ciekawe co się stało? Po chwili zasypiam.
***
Wchodzę przez mury szkoły i już podchodzą do mnie przyjaciółki. Wszystkie trzy mocno mnie do siebie przytulają a ja uśmiecham się lekko na ich gest. Jestem strasznie ciekawa co się stało. O co chodzi z tą wiadomością co dostałam wczoraj wieczorem od blondynki. Jestem strasznie ciekawa. Ostatnio się od siebie oddaliłyśmy. Ja razem z Lu byłyśmy najbliżej teraz jesteśmy chyba najdalej.
- Fede zaprosił Lu na kolację!- Krzyczy podekscytowana Fran. Klaszcze lekko w ręce. No gratuluje, w końcu się odważył. Od samego początku było widać chemie.
- To świetnie!- Krzyknęłam i ją przytuliłam.- Ja dziś razem z ciocią idę do Verdasa na kolację.- Naglę dziewczyny pisnęły. Moje uszy zabrzęczały a głowa lekko zabolało. Auł, co to było? Jeszcze czegoś takiego nie miałam. Ból był szybki i okropnie bolesny. Proszę, nie psuj mi planów. Chyba z tym jeszcze nie muszę iść do lekarza, jak się powtórzy to pójdę.
- Gratuluje!- Piszczą. A dźwięk oraz ból powtarza się. Chyba muszę iść o lekarza.- Coś się stało Vilu?- Uśmiecham się krzywo a Lusia łapie mnie za ramiona. Przez chwilę widzę ciemność. Nic nie widzę. Boję się, o co chodzi? Słyszę znajomy mi głos Verdasa. I opadam na ziemię ostatecznej chwili ktoś łapie mnie i nie uderzam głową w blat podłogowy w szkole.
- Dzwońcie po lekarza.- Słyszę głos chłopaka.
- León?- Otwieram oczy i widzę rozmazaną twarz chłopaka.
- Violu cii.- Ucisza mnie co lekko mnie uspokaja.- Będzie dobrze, jestem przy tobie. Oddychaj, lekko ale głęboko.- Tłumaczy a ja robię wszystko co mi mówi. Słyszę tłum ludzi oraz paru nauczycieli którzy coś szepczą do siebie.- Spokojnie, rozluźnij się. Oddychaj spokojnie nie bój się, jestem przy tobie.- Po chwili czuje jak robi mi się coraz lepiej. Moje oczy dostają orzeźwienia i widzę idealnie rysy twarzy Leóna. Uśmiecham się do niego i wstaje z jego pomocą. Lekko się chwieje i znów wpadam w jego ramiona. Jezu, jaki wstyd. Czuje, że moje nogi latają, chłopak mnie podniósł i trzyma na swoich rękach. Przybliżam się do niego lekko i musam jego policzek. Słychać szmery gdy dotknęłam ustami jego policzka było słychać westchnienie zrezygnowania. To na pewno one, dziewczyny. Jejku, przecież nie będę go całować w usta gdy ledwo co się znamy.
Po chwili zanoszą mnie do szkolnej pielęgniarki i już zaraz leże na kozetce. Słyszę głos Leóna- czyli jest ze mną. Rozmawiającym z moim lekarzem o tym co się stało. Straciłam wzrok na chwilę. Jejku już jest dobrze. Niech się tak o mnie nie przejmują, jest spoko!
- Dziewczyna musi odpocząć, prawdopodobnie dlatego była bliska zemdlenia. Skąd wiedziałeś co robić?- Pyta lekarz.
- Ostatnio bardzo się tym zainteresowałem. Chciałem w razie co zawsze jej pomóc.- Czuje jak na moich policzkach pojawiają się czerwone plamy. Leżąc próbuje zasłonić je włosami. - Czytałem dużo o tym w książkach oraz w internecie. Nie chce, żeby stało się jej coś złego.
- Gdyby nie ty mogłaby już dawno leżeć w śpiączce.- Uśmiecha się mężczyzna. León się uśmiecha, ale widać że to zdanie nie było komfortowe. On serio się o mnie martwi i ten "żart" mojego lekarza nie był potrzebny.- Przepraszam.- Odchrząknął.
- Nic się nie stało. Czy jej może coś zagrażać?- Odpowiada chłopak
- Myślę, że nie. To odreagowania po ciężkiej chorobie. Pilnuj jej dobrze, bo niektóre mdlenia mogą być nawet śmiertelne. W razie takich wypadków zawsze do mnie dzwoń. Gdybym miał problem z przyjazdem sam musisz jej pomóc. Masz tu tabletki, które powinny jej pomóc z obudzeniem.- Podał mu tabletki. Ta, to te co dostawałam gdy siedziałam całe dnie w szpitalu po moich mdleniach w czasie choroby. Mam nadzieje, że mi to przejdzie.
- Będzie mogła dziś już normalnie funkcjonować?
- Jasne! Akurat to omdlenie nie było aż tak złe. Więc jak się prześpi to będzie mogła iść do domu. - Ja i chłopak wzdychamy.- Violu ty spróbuj się przespać, a ty Leónie idź na lekcje. Zajmę się nią.- Uśmiechamy się do siebie.
- Mogę zostać.
- Nie musisz, idź na lekcje.- Chłopak wzdycha zrezygnowany. Wyciągam lekko ręce na znak przytulenia mnie. Chłopak podchodzi do mnie i swoim rozgrzanym ciałem mnie opatula. Przymykam oczy.
- Dziękuje ci.- Mruczę mu lekko do ucha.
- Dla ciebie wszystko, aniołku.- Mówi gdy mnie puszcza, uśmiechamy się do siebie.
Po chwili zostaje sama z lekarzem. On tylko mówi, żebym się zdrzemnęła. Było mi chłodno więc zobaczyłam bluzę chłopaka leżącą niedaleko mnie. Chwyciłam ją jednym ruchem i przykryłam się bejsbolówką szatyna. Czułam zapach jego perfum, dobrze mi znany zapach. Razem z bluzą w objęciach zasnęłam. Odleciałam.
Szatynka podbiegła do mamy i mocno ją do siebie przytuliła. Kobieta lekko się uśmiechnęła i musnęła jej czółko.
- Mamuś główka mnie boli.- Wyjęczała. Jej głos strasznie drżał, oczy miała ciemne a cerę bladą. Kobieta bardzo się przestraszyła i pobiegła po tabletki przeciw bólowe dla dzieci. Gdy wróciła mała Violetta leżała na ziemi nieprzytomna na dywanie. Krzyknęła po swojego męża. Zaczęła płakać. Nie wiedziała co się dzieje z jej kruszynką, która jest dla niej najważniejsza. Mężczyzna po kilku chwilach już dzwonił do szpitala. Oboje byli przestraszeni. Dziewczynka na chwilę się rozbudziła uśmiechnęła się do mamy a ta również się uśmiechnęła lecz o wiele bardziej smutniej. Szatynka znów zemdlała. Kobieta myślała, że to był odznak pożegnania się. Nie raz czytała o tym, że w taki sposób żegnają się zmarli ludzie. I tak miało być lecz Bóg chciał inaczej. Nie chciał jej jeszcze tam na górze. Nie chciał ranić dobrych ludzi. Lekarze przyjechali na czas. Zaczęli reanimować dziewczynkę. Po chwili prób zabrali ją do szpitala. Rodzice jechali za karetką. Matka nie mogła się uspokoić a ojciec był cholernie zdenerwowany.
Zabrano Violettę na blok operacyjny. Po chwili rodzice dowiedzieli się najgorszego. Dziewczynka ma nowotwór mózgu. Nie wiadomo czy da się ją uratować. Matka, Anabell jęknęła z bólu i upadła. Zaczęła histeryzować. Łzy leciały jej z oczu jak szalone. Bała się o swoje dziecko leżące w pokoju. Z każdym dniem patrzała na coraz bardziej męczącą się kruszynką. Traciła nadzieje, że wyzdrowieje. Naszedł dzień w którym Violetta straciła przytomność, przestała oddychać, umierała po raz kolejny. Matka znów nie mogła się uspokoić. Patrzyła jak lekarze ją ratują. Niestety po paru godzinach wyszedł lekarz z sali i podszedł do rodziców. Oboje byli sparaliżowani. Nie wiedzieli co właśnie się wydarzyło.
- Przykro mi.- Tłumaczył.- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.- Kobieta wleciała jak głupia do stali i przytuliła małą dziewczynkę. Naglę stał się cud, wszystkie urządzenia podłączone do małej szatynki zaczęły działać. Pocałunek mamy był najlepszym lekiem dla małej dziewczynki. Lekarze byli wręcz w wielkim szoku. To nigdy się nie wydarzyło. Mała szatynka stała się gwiazdą portali społecznościowych. "Całus mamy uratował zmarłą dziewczynkę" Kobieta była w kolejnym szoku. Tak właśnie zapadła w depresje. Nie wiedziała, że to dopiero początek tragedii.
Po paru miesiącach dziewczynka mogła wyjść ze szpitala. Jej stan zdrowia był już dobry. Była bez włosów, ale cieszyła się że żyje. Ona jeszcze sobie nie zdawała z tego sprawy, ale kiedyś dowie się wszystkiego sama. Tak zaczęła się tragedia małej Violki.
Sparaliżowana i spocona obudziłam się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam, że jestem w pokoju pielęgniarki. Lekarza nie ma, pewnie darłam się jak głupia. Wydarzenie z przeszłości. Co jeszcze mnie dziś zaskoczy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej!
Wiecie co?! Mam ferie!
No i oczywiście moja wena legła w gruzach.
Dziękujecie, że mam już parę rozdziałów w przód.
Dokładnie to niecałe dwa.
I podziękujcie, że ten jest dziś bo moja przyjaciółka mnie przekonała xd
Rozdziały będą dodawane mimo wszystko w piątki, bo jak już mówiłam
Znów ktoś ukradł moją wenę.
Muszę napisać jeden rozdział by pojawiły się regularnie.
Więc muszę się zmobilizować i napisać ten jeden rozdział!
Trzymajcie kciuki!
Kocham was i do następnego
Wasza Rosee.
Ps: Jeżeli teraz nie będę komentować waszych blogów to
postaram się je nadrobić, bo jak już mówiłam
jadę w góry na całe dwa tygodnie...
Więc bardzo przepraszam!
Ej ty!
Tak ty!
Może chcesz skomentować ten rozdział?
Choćby małym serduszkiem
to motywuje bardzo motywuje do pracy.
Kocham was!
Mar tyna
OdpowiedzUsuńHej skarbie.
UsuńTutaj (znowu) spóźniona Martyna <3
Myślę,że mi wybaczysz prawda? :c
Nie mogłam się doczekać aż wreszcie będę miała wystarczająco czasu, żeby przeczytać twój rozdział.
Ja się nie zgadzam pff. Ty masz ferie, a ja haruję XDD
Przeprowadzam się do ciebie i razem będziemy się użalać nad naszą weną. Co ty na to? XD
Jejuuu. Jaki ten rozdział jest wspaniały.
Tak bardzo mi się podoba.
To chyba jest jeden z moich ulubionych.
Cudownie ci wyszedł zresztą jak wszystkie ;*
Masz talent skarbie <3 Ja moge ci go tylko pozazdrościć. *.*
Tak bardzo martwię się o Violettę.
Boję się, że lekarze się mylą i to naprawdę jest nawrót choroby.
Chociaż mam nadzieję, że się mylę.
To takie słodkie, że Leon zainteresował się tymi omdleniami Violetty.
Dobrze, że Violetta ma swojego rycerza na białym koniu, który ją zawsze obroni.
Mam nadzieję, że jej życie wreszcie nabierze kolorowych barw i nareszcie dozna prawdziwego szczęścia.
Tak wiele się nacierpiała.
Czy tylko ja miałam ciarki jak czytałem ten jej "sen"?
Jezu myślałam, że zacznę ryczeć.
Potwornie mnie tym wzruszyłaś.
Nienawidzę słuchać o nieszczęściach tym bardziej dzieci.
Powiem tylko tyle- Roztroiłaś mnie emocjonalnie tym rozdziałem.
Kochanie moje życzę ci ogromnej weny!
żeby do ciebie wróciła, a jak nie wróci to ja sama ją znajdę. xD
Kocham cię słoneczko ;*
Maddy
OdpowiedzUsuńWitaj kochana! ❤
UsuńTak. Dobrze widzisz. Znowu nie śpię i ZNOWU komentuje rozdział u Ciebie dosyć późno. Tym razem nie o prawie trzeciej w nocy, ale wcześnie też nie jest. Zaczynam o 23. O której skończę? To zależy od moich paluszków i telefonu :*:)
Może na początek zacznę od podziękowań ok? W takim razie dziękuję z całego serduszka za zajęcie mi miejsca. Ostatnio zapomniałam podziękować, za co przepraszam i dziękuję Ci dzisiaj podwójnie. Zaraz się pewnie uśpisz, a ja mam dla Ciebie niespodziankę. To nie koniec tego bezsensownego komentarza. Wybacz. :)
Tak to była ta niespodzianka :**
P.E.R.E.Ł.K.A.
W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.
C.U.D.O.
B.O.M.B.A.A.A.
ZNOWU WPRAWIASZ MNIE W OSŁUPIENIE. JAK TY TO ROBISZ?!
M.I.O.D.E.K.
N.A.
M.O.I.M.
S.E.R.D.U.C.H.U.
♥♥♥😙😙♥♥♥
Luśka zakochana w Fede.
Fede zakochany w Luśce.
Fede wreszcie się odważył i zaprosił Lu na kolacje.
Co z tego wyniknie? Będą nareszcie parą? Pewnie tak!
Mam pytanie! Dlaczego ro zawsze Fedemiła jest ze sobą pierwsza?!
Ja chcę już happy Leonette.
Wtedy i ja będę HAPPY! ❤❤
Ehh nie można mieć wszystkiego.
#AngiePrzeprowadzaWywiadZViolką
Angie zauważyła, że coś ich do siebie ciągnie,ale V narazie się tego wypiera. Już niedługo. Tak sądzę przynajmniej :*
A przynajmniej dowiedziała się dlaczego Violka unikała Leona.
Zawsze to coś.
#Lazania
Uwielbiam to danie!
Bożeeee! Mogłabym jeść ją codziennie i nie znudziłoby mi się to. NEVER.
Violka głodna. Wcina lazanie i ogląda z ciotką serial.
Matko. Kolejny wyciskacz łez?
Kocham takie filmy,ale wtedy zapas chusteczek higienicznych w domu mi się kończy!
Pewnie już śpisz, a to dopiero środek komentarza. Wybacz. Postaram się szybko skończyć i Cię więcej nie zamęczać! ;***
Violetta mdleje w szkole.
Uffff jak dobrze, że Leon był w pobliżu i jej pomógł.
Do tego wiedział jak się zachować. Prawdziwy super hiroł(specjalnie to tak napisałam, żeby nie było, że nie znam języka hah).
#LeonBohater ♥♥
Widać, że się o nią martwi i nie chce jej krzywdy,bo mu zależy.
Specjalnie czytał na ten temat, żeby zachować zimną krew w takim przypadku.
Ciekawe co będzie z tą kolacją i niego w domu. Vils pójdzie czy będzie odpoczywać. Pójdzie i będą mogli spokojnie porozmawiać.
Tak myślę, a to rzadko się u mnie zdarza. Naprawdę. Nie wymyślam.
Wspomnienie z przeszłości.
Ból. Płacz. Chora Viola.
Mam dziwne przeczucie, że ta okropna choroba powróci i wywroci im życie do góry nogami.
Nie wiem czy będziesz ciągnęła to opowiadanie do lat dorosłych czy też nie, ale przeczuwam, że raczej nie będzie happy endu.
Mam się szykować na SAD END?
Nie chcę! Błagam! :( :( :(
Nie potrzebnie się dołuje teraz.
#GIF
#TiniElGranCambioDeVioletta
Wspominałam już, że nie mogę się doczekać tego filmu? To napisze to jeszcze raz.
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!
Jak pierwszy raz widziałem trailer to gwałciłam replay chyba z tysiąc razy.
Dobra kończę, bo już pewnie śpisz. Przepraszam.
Czekamna next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
PS. Proszę niech tylko wena Cię nie opuszcza. Wiem, że to nie od Ciebie zależy. Wena nie jest naszym sprzymierzeńcem.
Za błędy jakiekolwiek przepraszam. Telefon. Nie zwracam wtedy na to uwagi.
Haaaaaa kończę o 23.25 ❤❤
Jezu najświętszy, ale wspaniały komentarz.
UsuńA tu cię zdziwię, chodzę bardzo późno spać, bo wtedy mam bardzo dużą wenę. Ale nie o to chodzi w tym komentarzu :P Chciałam ci bardzo podziękować, że pod każdym rozdziałem piszesz tak motywujące komentarze! Pozdrawiam i kocham! <3
Rosee
Lil ly
OdpowiedzUsuńHejcia! Na wstępie, chciałabym Ci podziękować za zajęcie mi miejsca ♥
UsuńCudeńko, perełka, diamencik, skarbek! ♥
Jejciu, ten rozdział jest taki ajsbjajsnsja! No nie mogę tego inaczej określić!
Yeah! Fede zaprosił Lu na kolacje! Nareszcie XD
Choroba Vilu się nawraca, co nie wróży nic dobrego:( Na szczęście ma przy sobie Leonka! Moja reakcja, na to, jak powiedział do niej "Dla Ciebie wszystko, aniołku" była "oooooo". Albo jak ona go w policzek pocałowała, to samo normalnie!
Nie chce nawet wyobrażać sobie, co by się stało, gdyby Violka zmarła, naprawde. Myślałam, że się popłacze na tym śnie autentycznie. Biedna Vilu..
Zazdroszcze Ci rozpoczęcia ferii, ja je niestety już kończe:( jakby dali jeszcze ten tydzień, to byłabym w niebie!
Dobra, kończe już!
Buziaki! ;*
Kocham ♥
Lil ly
Żelcia
OdpowiedzUsuńWitaj mycha!
UsuńNo długo mnie nie było, ale znalazłam czas i ci komętne bardzo ładnie ci komętnę.
Dziękuję ci bardzo za miejsce <3 <3 <3
Dziewczyno przestraszyłaś mnie!
Nie ładnie! Nie ładnie!
Ja się już bałam, że to coś dziwnego o Violi.
A tu taka niespodzianka.
Feduś taki zabujany w Lu i ona też...
Och wyobrażam sobie tą rozmarzoną Lusie!
Och to cała ja przychodzę ze szkoły
Walę się na łóżko włączam tv
I odpoczywam.
Moje ulubione powiedzenie Gites Majonez
Lazaniaaaa młaaaa!
Niech zje danio, a mały głód przejdzie.
Oj ta ciekawska Angie.
Detektyw Angie na tropie akcja ,,Leonetta''
Haha ciekawe...
Ale ona zawsze ma racje. Dziwne co nie?
No serio to taki detektyw.
Każdy widzi, że Leon coś do niej czuje i Viola
Nie wypluwaj wody okej? To prawda.
Jeju matko tak się ucieszyłam na kolację
Ludmi i Fede, a tu Boom!
Zemdlała.
Ale Leon zawsze się pojawi!
Uratował ją!
Boję się, że jej choroba powróci.
Serio...
Oj ta bluza musiała mieć piękny zapach...
To wspomnienie było okropne...
Smutne łza mi się lekka uroniła przyznam się...
Rozdział
P.E.R.E.Ł.K.A
G.E.N.I.A.L.N.Y
S.U.P.E.R.
Ode mnie:
Misia trzymam kciuki!
Aj ten zły mały głód zabrał ci wenę!
Ja się z nim policzę!
Nabierz weny i pisz przecudowne rozdziały
I pisz to tak, żeby to sprawiało ci przyjemność
Nic na siłę.
Mam nadzieję, że trochę ci pomoże w tym mój komentarz.
Czekam ☺
Na :D
Next :)
Żela ❤
Wspaniały ^^
OdpowiedzUsuń/ Lenka
Ale super!
OdpowiedzUsuńCudeńko :*
OdpowiedzUsuńDla Luśki Oluśki! :D
OdpowiedzUsuńWitaj! Cześć myszka. Dziś też zaczęły mi się ferie. Weny dużo ci życzę! Bo mi ostatnio też by się przydała:( Ale do rozdziału:)
UsuńCudny i super rozdział! Kocham go!!!! :D
Violce coś się dzieje:(
León ją obrania!
Tyle miłości.!
A miała być kolacja!?
Ona będzie!?
Pliz!
Kocham
Oluś
Violetta wraz z Angie idą na kolację do Verdasów.
OdpowiedzUsuńFajnie.
Violka dowiedziała się że Luśka idzie na randkę z Fede, ale słodko.
Czemu V nie chce się przyznać do swoich uczuć wobec Leona.
Czekam z niecierpliwością na Leonette.
Leon znowu uratował Viole.
Czekam na next.
Buziaki.
Boski!
OdpowiedzUsuńOh...
Lajon wiedział jak się zachować ^^
Specjalnie dla Fiolki czytał o tym *-*
Jakie to słodkie ⓢⓛⓞⓓⓚⓘⓔ ⓧⓓ
Piszesz genialnie ♡.♡
Takie perełki nie są zbyt często spotykane ⓢⓔⓡⓘⓞ!
Czekam niecierpliwie na next :3
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Natalka ❤❤❤
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńHej hej dla Danielle
OdpowiedzUsuńCzesc słonko
UsuńWiesz co dopiero teraz zauważyłam ze nic nie napisałam za co przepraszam. Wspaniały rozdział myszko.
Dzis zaskoczyło nas jak zawsze. Fiolka cholera wraca ta choroba!? Mam nadzieje ze nie ;( żeby to zakończenie nie było jej śmiercią bo bedzie smutno ;( mam nadzieje ze przeżyje i bedzie szcześliwie. Ehh ten sen. Okropny. Biedna mała fiolka biedna :(((
Pozdr. Calu.
Danielle
Super rozdział!
OdpowiedzUsuń