piątek, 27 maja 2016

021: Przeze mnie.


 
"A najgorsza jest świadomość, 
że mogło nam się udać"


    Wysiadam z samolotu i śmieje się z przyjaciółki, wygląda strasznie śmiesznie. Wiem tylko, że coś przede mną ukrywa, ciągle do kogoś dzwoni lub piszę, a gdy już to robi odchodzi ode mnie chociaż na kilometr idzie do toalety lub jest wściekła. Czekamy na walizki, dziewczyna piszczy gdy widzi swoją a mojej nadal nie ma. Czekamy już z 10 minut na moją walizkę aż w końcu pojawiają się już nowe, razem z Lu nie wiemy co robić. Podchodzimy do obsługi i dowiadujemy się, że jutro walizkę mi powinni przywieść. Kierujemy się do taksówki, przed tym oczywiście Lu odeszła i zaczęła się drzeć do telefonu, dlaczego nie chce mi powiedzieć o co chodzi? Wsiadam do taksówki i proszę jeszcze poczekać chwilkę na przyjaciółkę. Po pięciu minutach w końcu wsiada do środka i coś piszczy pod nosem.
      - Z kim gadałaś? Stało się coś?- Pytam a ona mrozi mnie wzrokiem.
      - Ty się weź martw swoją walizką.- Prycha mi w twarz a ja podnoszę ręce w geście obrony. Jest wściekła, nie będę wypytywać. Może Federico się dowiedział, że wcale nie jest w ciąży i jej teraz dramatyzuje. Odwracam wzrok i patrzę przez okno na przebijające się słońce przez chmury. Wyciągam z torebki list od Victorii Secret i trę kciukiem o papier, pojęłam decyzję i nikt oraz nic nie może jej zmienić. Nie chce nic mówić Lu, że mimo wszystko z tego rezygnuje, obiecałam jej że poważnie nad tym pomyślę i jestem pewna mojego wyboru co do modelingu. Nie interesuje mnie to już, nie chce robić czegoś na siłę lub czegoś co mnie dołuje. Nie mam ochoty, czasu ani chęci. Trudno, na razie muszę zająć się nauką którą bardzo zaniedbałam i w tym momencie jeszcze plączę w to przyjaciółkę, która opuści parę dni w szkole. Nie będzie to strasznie dużo dni, bo gdy tylko zrezygnuje wrócimy do domu. 
    Po paru minutach jesteśmy już pod hotelem, w którym byłam z nim. Powinnam już dawno zapomnieć; tak jak mi kazał, ale ja po prostu nie umiem zapomnieć. Zawsze o nim myślałam i zawsze myśleć będę, czuje się jak jakaś słaba lalka na raz. Zostałam kupiona tylko po to, żeby rzucono mnie w kąt. Czuje się podobnie jak wyżuta guma owocowa, która straciła smak. Czy serio jestem tak ułomna czy to jakiś sen. Skoro był dla mnie dobry to teraz się mści przez co będę miała kłopoty. Sama nie wiem czy mam się bać. Gdy tylko o tym myślę czuje dziwne ukucie w sercu, jest takie jak doczepianie igiełki do poduszki w której się je trzyma, z każdą kolejną igłą ukucie staje się coraz bardziej bolesne a czas wcale nie leczy ran, wiem że to dopiero parę dni po całym "zapomnij o mnie" lecz boli mnie to, że tak bardzo się oddaliliśmy. Z każdym dniem zastanawiam się gdzie popełniłam błąd, przecież zawsze próbowałam być dla niego... Kimś... Kogo mógłby pokochać. Dziś sama nie wiem czy darze do niego uczucie przyjaźni. Owszem czuje wielką nienawiść, ale jednak ... miłość (?) czy ja mogę czuć coś bardziej niż przyjaźń do niego? Jednak wiem, że w tym momencie moje szanse na bycie z nim szczęśliwą jest 1% na nieskończoność. Niby jest jeden procent nadziei, ale czy jednak będzie pragną bym "przypomnij se o mnie"? Nie wiem, teraz muszę zaopiekować się sercem by wyleczyło rany pozostawione po Leónie, muszę przestać myśleć o nim, muszę zająć się czymś innym.
    Rzucam torebką w kąt i kładę się na łóżku. Już jutro wszystko będzie załatwione. Lu oczywiście znów poszła z kimś pogadać a ja znów zostałam sama w wielkim widokiem na miasto. Wstałam z łóżka i podeszłam do wielkiego okna. Dotknęłam szkło opuszkami i spojrzałam na śpieszących się gdzieś ludzi, rozmawiających ze sobą psów, których z tego piętra nie słychać. Świat wydaje się taki prosty, jednak zawsze po pewnym czasie jest najtrudniejszą przeszkodą. Życie jednak to coś co nas po części zabija, z każdym dniem stajemy się bliżsi śmierci oraz po dwóch dniach śmiechu tydzień jest smutku, czy świat polega tylko na cierpieniu, płaceniu za szczęście?
    Do pokoju wchodzi Lu i piszczy z zachwytu. Czasem żałuje, że nie jest w ciąży, zapewnię by teraz nie skakała na łóżku i krzyczała jaki to mamy zajebisty pokój. Patrze na nią trochę dziwnym wzrokiem, nic mi nie mówi cały dzień, ukrywa coś a gdy jest wściekła po chwili tryska radością; czy przed chwilą mówiłam o czymś takim? Za dwie minuty ktoś zadzwoni i wróci zapłakana, będzie tak przez godzinę bo musi odrobić pięć minut szczęścia, czy to serio nie jest żałosne? Dlaczego tak skonstruowany jest świat? Po chwili z jej telefonu wydobywa się dzwięk SMS'a a ja szybko podbiegam do jej telefonu, niestety nie zdążam przeczytać treści, bo blondynka wyrywa mi aparat z ręki. Lecz nie wiem czy dobrze, zauważyłam czy w nazwie był León? Dlaczego z nim pisze?
      - Piszesz z Leónem?- Pytam gdy ta wygląda na dość zadowoloną; może pomyliłam się z tym smutkiem, chodź może w niektórych przypadkach jest inaczej?
      - Chyba cię coś pogięło, przecież to dupek.- Mówi a ja podnoszę jedną brew do góry, może faktycznie się przewidziałam. Usiadłam na łóżku a przyjaciółka wzięła swoją torebkę. Znów spojrzałam na nią pytająco.
      - Idziesz gdzieś?
      - Na spotkanie z... kolegą?- Mówi. A ja kolejny raz podnoszę brew, ona kłamie!- Nie twój interes.- Albo ma okres. Trzaska za sobą drzwiami a ja opadam na poduszkę. Proszę niech ktoś mnie zbawi, chociaż mi pomoże.

~*~

    Cicho przechodzę do drzwi naszego pokoju i naciskam na klamkę. Nie chce obudzić Luśki, muszę szybko załatwić sprawę z agencją niż ona się dowie. Gdy tylko zamykam drzwi biegnę do windy i naciskam przycisk na sam dół. Wzdycham zadowolenia. Jestem już praktycznie nie zagrożona, muszę odzyskać jeszcze moją walizkę i możemy wracać z tego wstrętnego miasta; nie że mi się nie podoba, bo jest ... mega, jednak jest coś co mnie męczy- León. Odpowiedź na wszystkie moje zmartwienia- León. 
    Po drodze wchodzę jeszcze do Starbucksa i kupuje hibiskusa z ciastkiem, no co? Nie jadłam śniadania a jest 12, Lu długo śpi. Szybko zjadam oraz wypijam posiłek i wychodzę, szybko poszło nic mnie nie zatrzymuje. Przed samą agencją uśmiecham się szeroko do siebie, idę szybszym krokiem gdy naglę wpadam na kogoś. Czuje, że lecę na ziemię więc zamykam szybko oczy, oczywiście tak jak przy naszym "pierwszym" spotkaniu z Leónem, zostałam złapana; znów pakuje się w tarapaty. Gdy otwieram oczy widzę znajomą mi twarz, nie chce w to wierzyć więc przecieram oczy i nadal go widzę. Chłopak stawia mnie na nogi a ja kolejny raz przecieram oczy, to nie może być prawda! Co on tu robi, chce dalej wmawiać mi jaka to ja zła i że muszę o nim zapomnieć. Przecież taki był plan.
      - Nie chce z tobą rozmawiać, jeżeli mam zapomnieć to zejdź mi z drogi.- Próbuje go wyminąć co mi nie wychodzi, łapie za moje ramie co pozostawia mnie w osłupieniu. Serio, nie mam ochoty z nim rozmawiać. Dopiero teraz dotarło mnie kto był tajemniczym rozmówcą Lu; okłamała mnie!
      - Jeżeli to przeze mnie chcesz zrezygnować z kariery to proszę nie rób tego.- Zaczynam się śmiać. Palant, myśli że to przez niego. Nie obchodzi mnie moda! Nie interesuje mnie to już! 
      - Jak ty nie masz z tym nic wspólnego, mogę już iść?- Znów próbuje to zrobić, co zrobię że chłopak jest ode mnie o 100 razy silniejszy. Jest po prostu za bardzo wysportowany, co go tak... Stop, proszę miałam zapomnieć. Tym razem on prycha.
      - To w takim razie jaki jest powód twojej rezygnacji, Violetta to nie jest mądra decyzja.- Łapie nie za ramiona. 
      - W ogóle za kogo ty się masz!- Krzyczę mu w twarz.- Najpierw pragniesz, żebym o tobie zapomniała a potem mnie śledzisz? Właśnie, ja już zapomniałam to teraz ty zapomnij!- Czuje jak do moich oczu nalewa się stado kropli. Chłopak to widzi i szybko mnie do siebie przyciska przez co muszę się do niego przytulić, w sumie dobrze mi tu; jednak wygoniono mnie stąd. 
      - Violetta, przepraszam. Wszystko ci wytłumaczę, jednak to nie rozmowa na teraz. Proszę nie rezygnuj.- Odrywamy się od siebie a ja wycieram łzy, ruszam głową na nie. 
      - León, podjęłam już decyzję, nie interesuje mnie to. Proszę daj mi żyć tak jak chce.- Chłopak ma tak zmartwione oczy co mnie coraz bardziej martwi i zostawia w kropce. Laska aka Anna by na niego już dawno wskoczyła, mądra dziewczyna by nie wybaczyła, a ja? Ja jestem pomiędzy nie wiem czy mu ufam czy nie i to jest najgorsze.
      - Violetta posłuchaj, spotkaj się ze mną jutro. Wszystko ci wyjaśnię a teraz powiedź mi prawdę czy to ja jestem powodem rezygnacji, proszę powiedź mi.- Łapie za moje ręce a ja czuje przyjemne mrowienie w ręku, to jest takie przyjemne.- Napiszę do ciebie. Błagam zastanów się.- Mówi a ja przymykam oczy, postanowiłam, chce odejść nic nie zmienię.
      - Po części jesteś, jednak bardziej jest to powód tego, że nie interesuje mnie to. Nie chce robić czegoś na siłę.- Odpowiadam godnie z prawdą.- Dobrze, ale ja już podjęłam decyzję serio León, nie trzymaj mnie.- Mówię i całuje go w policzek, to impuls to było większe ode mnie. Ominęłam go zwinnie i ruszyłam ku środku agencji. To koniec mojej kariery, która nawet nie miała okazji się zacząć. 
    Weszłam do pomieszczenia i promienne uśmiechy od razu zalały moją twarz. Podeszłam do recepcji szybko odpowiedziano gdzie mam iść, tak bardzo tego pragnęłam dziś jestem pewna, że to nie ma dla mnie przyszłości. Zapukałam do drzwi kobiety, która tak bardzo chciała, żebym tu była. Gdy tylko mnie zobaczyła mocno mnie uściskała. 
      - To jak zaczynamy? Już jutro możesz mieć sesję, co ty na to?- Mówi a ja uśmiecham się sztucznie, chyba to zauważyła.- Co się stało?- Pyta, kobieta mimo wszystkiego stała mi się dość bliska. Często z nią rozmawiałam, chodź było to coś w stylu czy dobrze i jak tam. 
      - Odmawiam współpracy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział jak zawsze... krótki.
Wiem, zawsze wam to mówię, ale co zrobię tyle ile chce to mieszczę jakość w małej ilości słów. 
Może muszę bardziej nad uczuciami popracować. xd
Możecie mnie zabić za V, która tak przeżywa w tym rozdziale xd
A co do komentarzy to już nie będę was do niczego zmuszać...

Kocham was, Rosee.
(Proszę skomentuj ten rozdział jak czytasz nawet kropką
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
Kolejny rozdział?
26 komentarzy.

piątek, 20 maja 2016

020: Za późno.

"Może oboje zakochaliśmy
się w sowich złudzeniach?"


    Budzi mnie dzwoniący telefon na stoliku nocnym, ciekawy jestem kto o tej godzinie chce ode mnie czegoś ważnego. Patrze na zegarek, szósta rano. Jest niedziela dlaczego w takie dni mam budzić się wyjątkowo rano? Nie mam siły nawet na złapanie oddechu a co na złapanie telefonu. W końcu biorę go do ręki i widzę na nim zdjęcie Ludmiły oraz jej numer. Czego ona może ode mnie chcieć, no tak Violetta. Nie mam zamiaru z nią gadać. 
      - Czego chcesz?- Mówię oschle, nie chce zadawać się z przyjaciółką osoby, o której pragnę teraz zapomnieć. 
      - Dziś. Kawiarnia. Starbucks. Koło Galerii. 8 rano. Masz być bo jak nie to przyjdę do ciebie. Bardzo ważne.- Mówi i się rozłącza. Przecieram oczy, te jej krótkie zdania wydają się serio dziwne i podejrzane. Bardzo ważne może oznaczać problem z Violettą. Ja mam teraz problem z zapomnieniu o niej. W sumie łatwa sprawa dlaczego chce, żeby między nami nic nie było. Prosiłem, żeby nie zbliżała się do Alexa niestety chyba się z nim zaprzyjaźniła. Nie chodzi tu o zazdrość; chodź też tu występuje. Prosiłem tyle razy, żeby przestała się z nim przyjaźnić i zadawać, chłopak jest podły. Niestety doszły mnie słuchy, że Vilu łączą już nie tylko przyjacielskie z nim więzi, w takim razie nie chce mieć problemów. To prawda powinienem jej chronić, ale gdy zawsze chce jej powiedzieć to co czuje coś musi stanąć na drodze. Mam dość po prostu. A Alex doprowadzi do jeszcze większej porażki, mam nadzieje że Vilu sobie szybko to uświadomi. Jesteśmy jeszcze dziećmi. 
    W sumie sam nie wiem czemu tam idę. Chyba po prostu nie mam wyboru. Ubieram się w zwykły biały t-shirt założony na to niebieska bejsbolówka, zwykłe czarne spodnie oraz białe buty z nike. Układam jeszcze grzywkę i idę zjeść śniadanie. Na dole oczywiście spotykam ojca, który zaraz idzie do pracy, pracuje codziennie w tym w swoim wieżowcu. Posyła mi dziwny uśmiech i bierze kubek, wlewa ciepłej wody by zalać kawę.
      - Co tak wcześnie tu robisz?- Pyta.- Zazwyczaj śpisz do 12.- Mrożę go wzrokiem, nie mam ochoty na rozmowy z ojcem. 
      - Idę na spotkanie z kolegą.- Wzruszam ramionami jakby było to coś zwykle normalnego.
      - O tej porze?
      - Tak, a w czym problem?- Mówię a on nic już nie odpowiada, wychodzi z kuchni i bierze swoją torbę. Zmienił się i to bardzo po śmierci matki, trudno przynajmniej czasem jest jak ojciec a nie ktoś kto widzi we mnie tylko same wady. Radze sobie. 
     - Ładniej ozywaj się do ojca, idę do pracy. Cześć.- Mówi i wychodzi. Przewracam oczy i robię sobie kanapkę. Kocham go ale jednak jest coś przez co go nie akceptuje. Nie chce o nim myśleć wole zastanawiać się o co chodzi Lu niż myśleć o ojcu. 
    Gotowy patrze czy wszystko zrobiłem i wsadzam telefon do tylnej kieszeni w spodniach. Patrze na dom Violetty, wygląda nadzwyczajnie jednak zawsze ciągnie mnie, żeby tam podejść i ją zobaczyć. Jak się ma czy wszystko dobrze. Jednak w tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie pasujemy do siebie tyle. 
    Siadam przy wolnym stoliku i czekam na przyjaciółkę Violetty. Przyszedłem jak zawsze pierwszy, pięć minut wcześniej. Oczywiście dziewczyna pojawia się również trochę szybciej. Teraz może mówić o co chodzi.
      - Jak się domyślasz chodzi o Violettę.- I po co ja tu przychodziłem, wytłumaczy mi to ktoś?- Ale nie chodzi mi o to, żebyście się godzili chodź też mógłbyś wytłumaczyć powód przez który ona teraz cierpi. Dochodząc do rzeczy, Violetta chce zrezygnować z VS z twojego powodu, nie wiem czy wiesz ale ostatnio znów była w szpitalu i nie wiem czy do cholery wiesz, że to przez ciebie. Zrozum, nie wiem co się stało, ale ona bardzo cierpi, traci wielką szanse którą marnuje przez ciebie. Bycie modelką dla takiej agencji to nie byle wyczyn. Chłopie pomóż mi żeby ona z tego nie rezygnowała.- Mówi wściekle. Jestem w tej chwili zły na siebie, mam chyba jebane wyrzuty sumienia. Jednak co mam zrobić gdyż kobieta wybrała Alexa i najwyraźniej z nim dogaduje się lepiej.
      - A ona nie spotyka się z Alexem?- Próbuje by wytłumaczyła mi całą sytuacje, którą słyszałem od Ann.
      - Jakim Alexem?- Kobieta podnosi jedną brew, czy ona nic nie wie o Alexie? 
      - Chłopak Violetty.- Dziewczyna prycha i zaczyna się śmiać. Patrze na nią dziwnym wzrokiem, wydaje się bardzo rozśmieszona a ja zastanawiam się czy nie mam jakiegoś pryszcza na twarzy gdyż nie jestem pewny czy śmieje się z moich słów czy właśnie z pryszcza.  
      - Nie mam pojęcia kto nagadał ci takich głupstw, ale Violetta po pierwsze nie ma chłopaka a po drugie był na chwile na naszym piżama party i Violetta nie chciała go nawet wpuścić. Dlatego z nią zerwałeś kontakt, bo jesteś zazdrosny. León proszę powiedź, że to głupi żart.- Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Ann jest faktycznie podła. Dałem się wrobić i teraz usłyszałem jak głupi byłem w związku co o Violettę. Kurwa; jedyne słowo które określa moje teraźniejsze zachowanie. Jestem dziecinny; i bardzo zazdrosny i trochę żałosny; nawet trochę bardzo.
      - Jak mam niby to naprawić, jak jej powiem, że jestem zazdrosny wyśmieje mnie.- Dziewczyna zaczyna się uśmiechać najszerzej jak może. Patrze na nią jak na idiotkę.
      - Chcesz się z nią pogodzić?- Piszczy, jestem żałosny. Parę dni po wyznaniu jej, że ma o mnie zapomnieć z walniętej zazdrości chce ją prosić o wybaczenie. Muszę się postarać, dziewczyna nie jest głupia. Ale najpierw porządnie pogadam z Ann, nie może mnie z nią już nic łączyć, bo jedyne co chciała to tylko skłócenie mnie z V. Co prawda muszę jeszcze Vilu wytłumaczyć, że Alex coś kręci, ale jak na razie muszę ją odzyskać.
     - Zrobiłem to pod wpływem emocji.- Wzdycham mówiąc. Mam nadzieje, że nic jej nie powie, chce coś przygotować. Dziewczyna jest wyjątkowa, nie ma takiej innej Violetty na świecie. Problem będzie tylko gdy mi nie wybaczy. Zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży lub przed i w trakcie okresu.
      - Dziś o 12 lecimy do USA, możesz się pojawić na lotnisku i zamiast mnie pojechać tam z Violettą. Jeżeli się nie pojawisz, zrozumiem że po prostu mnie oszukujesz.- Przytakuje, muszę się pojawić tylko najpierw pogadam z Ann.
      - O to się nie martw, muszę już lecieć.- Kładę pieniądze na stolik i żegnam się z kobietą. Czas naprawić wszystko co zjebałem. Piszę szybko SMS'a z prośbą spotkania się z Ann. Muszę jej wszystko bardzo łatwo wytłumaczyć, najpierw się spakuje i potem się z nią spotkam. Wręcz natychmiastowo dostaje wiadomość z zgodą na spotkanie dziś o 11 w kawiarni. Ryzykuje wiem, jednak wiem że nie zdążę dojść w 10 minut do domu zwłaszcza, że muszę jeszcze znaleźć walizkę i się spakować. Coraz bardziej zachowuje się jak baba przez to, że brak mi najważniejszej z tej płci pięknej. Violetty Castillo.

    Wkładam jeszcze tylko jedną parę skarpetek do walizki i rozglądam się czy wszystko wzięte. Jest godzina 10:30 oczywiście naoglądałem się jeszcze w jakimś serialu przez niewiadomą mi przyczynę. Muszę się sprężać. Biorę jeszcze bagaż podręczny i wkładam go do bagażnika. Zapomniałem napisać ojcu, że wyjeżdżam. Lecę szybko do domu i wyciągam jakąś karteczkę, piszę na niej krótkie "Wrócę za parę dni" i wychodzę. Zamykam drzwi samochodu i widzę jak Lu wchodzi z walizką do domu V. Odpalam silnik i ruszam w stronę kawiarni, w której umówiłem się z Ann. Jadę dość szybko nie chce się spóźnić co byłoby największym pechem w moim życiu. Gdy jestem na miejscu Ann siedzi już na miejscu. Gdy tylko mnie zobaczyła wstała i mocno mnie objęła, zrobiłem tak jak z osobą, którą nie powinienem; z Violettą, nie oddałem uścisku. Kobieta dziwnie na mnie popatrzała, wyglądała jakby nic nie wiedziała dziś się dowie co o niej myślę. Siadam naprzeciwko niej i patrze na te jej okropną twarz.
      - Po co chciałeś się spotkać?- Pyta zwracając wzrok na swoje okropne, zielone paznokcie. Czy ona się w ogóle zna na modzie? Prycham na jej słowa co powoduje wzrok na moich oczach. Nikt nie patrzy na mnie tak jak Violetta, zwłaszcza Ann, gdy skupia na mnie wzrok znosi mnie na wymioty.
      - Jesteś suką.- Mówię krótko a ona otwiera szerzej oczy. Jest zdziwiona na moją odpowiedź, ostatnio bardzo się dobrze dogadywaliśmy więc nie dziwie się, że jest zdziwiona. Jej mina jest na tyle śmieszna, że powstrzymuje się od śmiechu.- Zacząłem ci ufać a ty mnie po prostu wykorzystałaś, Ann nie tłumacz się, ale przegrałaś. Przegrałaś przez twoje zasrane ego egoistki. Jesteś podła wiesz, nie spotykajmy się już. Nie chce cię znać, jesteś podłą suką.- Dogryzam jej a w jej oczach można zauważyć krople płaczu, uśmiecham się pod nosem gdy je widzę.- Nie udawaj, Violetta przez ciebie wylądowała w szpitalu, jesteś kurwa jebaną suka!- Krzyczę i wstaje. Nie zwracam uwagi na innych ludzi, mam wywalone na innych. To co ona zrobiła nie usprawiedliwi niczego. Skłamała na temat Violetty a ja jej po prostu uwierzyłem.
      - León, poczekaj ja ci wytłumaczę wszystko.- Łapie moje ramię, czuje jak moja żyła na szyi pulsuje, czuje się mega wkurwiony. Chętnie bym ją udusił. Zdejmuje jej rękę z mojej i patrze w jej kłamliwe oczy.
      - Nic nie usprawiedliwi tego kim jesteś, zastanów się kim jesteś a nie psuj innym życia. Jesteś podłą suką. Zmieniam numer, więc nawet nie próbuj go znaleźć. Jeżeli coś zrobisz Violettcie obiecuje, że cię zabije. Masz moje słowo.- Mówię i odchodzę. Zostawiam ją oszołomioną na środku lokaju. Mam dość podłości innych. Kłamstw i tych wszystkich kłamstw. Wsiadam do samochodu. 10:50. Kurwa, nie mam czasu. Włączam silnik i jadę z piskiem opon na lotnisko. Muszę zdążyć. Wyprzedzam każdy samochód oraz jadę na czerwonym świetle, w dupie mam wszystkich policjantów oraz kar. Nie mogę teraz tego tak spieprzyć. Naglę słyszę nadjeżdżająca na sygnale policje. Uderzam w kierownice pięścią i klnę pod nosem. Staje na poboczu, proszę szybko.
      - Gdzie się pan tak spieszy?- Pyta a ja podaję prawo jazdy. Przewracam oczami.
      - Na lotnisko?- Mówię a facet się na mnie dziwnie patrzy.- Przepraszam, jestem zdenerwowany.- Mówię chodź chętnie bym mu wygarną lub w ogóle się nie zatrzymywał.
     - Niech Pan jedzie, tylko ostrożniej.- Oddaje mi prawo jazdy. A ja dziękuje i ruszam. Próbuje jechać zgodnie z przepisami, ale gdy tylko widzę, że mam jeszcze dosłownie minutę ruszam kolejny raz szybciej.
    W końcu dojeżdżam na lotnisko a mój telefon piszczy od SMS'ów od Lu. Szybko je przeglądam i wyciągam walizkę. Pięć minut spóźnienia, błagam niech wpuszczą mnie na teren przylotów. Wchodzę i szukam napisu miejsca gdzie mam lecieć. Niestety nigdzie go nie ma a ja uderzam w walizkę pięścią. Wybieram numer Ferro i ledwo co wytrzymuje z nerwów. W końcu zauważam, że mam kolejny samolot za 6 godzin. Otwieram szerzej oczy i naglę słyszę głos dziewczyny.
      - I gdzie ty do cholery jesteś!?- Piszczy do słuchawki.
      - Za późno.- Mówię.- Spóźniłem się, lecę za 6 godzin. Błagam, proś ją by z tego nie rezygnowała.- Mówię nadal zdenerwowany.
      - Jasne Panie Leónie.- Chichocze dziewczyna a ja jeszcze bardziej się wściekam.
      - Nie graj mi na nerwach.- Dziewczyna się zaczyna śmiać a potem słyszę ten głos wołający Lu. Dziewczyna szybko się żegna i rozłącza a ja maszeruje do kasy kupić bilet na lot do USA.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zabijcie mnie za powód przez, który León chciał zerwać z nią kontakty. 
Przecież to jakiś banał. 
Rosee nie miała pomysłu dobra?!
Nie chciałam ich tak mega kłócić, bo jeszcze nawet nie byli razem xd
Rozdział zostawiam wam do oceny. (Jak dla mnie 0/100)
Rozdział pisany Leónem, po raz drugi więc nie bijcie.
Co do komentarzy; dlaczego jak mówię, że będą rzadziej komentujecie a jak nie to szczerze ledwo co wbiło się te 25 komków. xd Ah, ogólnie to zauwarzyłam, że duża ilość komentarzy mnie bardzo motyruje bo w tamtym tygodniu napisałam ich 4 a w tym nie cały 1:(( Aj nie będę narzekać.
Mam jeszcze sprawę do Anonimów. Wiem, że ostatnio włączyłam tą funkcje, ale zastanawia mnie jeden mały szczegół.... Jeżeli proszę o komentarze anonimów jest więcej niż wszystkich nas. Jeżeli ktoś pisze po dwa niepotrzebne komentarze to proszę tego nie robić xdd
PISZCIE PO JEDEN KOMENTARZ; szczególnie do anonimów. xd (Oczywiście wracanie do miejsc czy dopiski mogą być, ale nie pare podobnych) xd
To do następnego misie.
Kocham was, Rosee.
(Proszę skomentuj ten rozdział jak czytasz nawet kropką
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
Kolejny rozdział?
26 komentarzy.

środa, 18 maja 2016

LBA #3

Z wielkim opóźnieniem, ale jest co nie?
Taka notka mała na początek.
Mała czytaj średnia xd

Hejka! Jak tam środa? Jejku jaka ja jestem wykończona, mówię wam sport niby zdrowie a czuje się jakbym miała jakieś wypruwane mięśnie xd Lekkoatletyka niby fajna, ale jednak chyba nie dla mnie. Trochę za późno się zorientowałam, bo moja klasa jest aka sportowa więc wiecie cri xd
Gadam bez rzeczy. A więc do rzeczy! (wtf?)
Zostałam nominowana przez maj kiciałkę więc gratki dla mnie za ten pośpiech.
Ogólnie wiem, że nie przepadacie za takimi postami bo przyzwyczaiłam się, że tylko rozdziały dlatego komentarzy blokuje. Tak samo z nominacją; nie mam ochoty i siły na wymyślanie pytań xd
Możecie też komentować rozdział, bo jak tylko powiem, że będzie rzadziej wszyscy komentują a jak mówię dziękuje naglę wszyscy wyparowują. DOBRA DO RZECZY!
1. Macie jakiś idoli poza Violettą?
    BAM, JORGE BLANCO, JORGE BLANCO, NEYMAR (Noga życiem xd), MÓJ MIŚ ANDRZEJ Z KTÓRYM ŚPIE I JEST ZA DUŻY, LEDWO CO SIĘ MIEŚCIMY W ŁÓŻKU; tak on jest moim idolem. (wkładanie też ale ci)
2. Jakiego rodzaju muzyki słuchasz?
    Zdecydowanie POP oraz remixy. Czasem też rap, ale to zależy.

3. Co sądzisz o moim blogu? Chciałbyś wprowadzić tu jakieś zmiany?
    KOCHAM TWOJEGO BLOGA. ALE ZMIENIŁABYM JEDNO, WIĘCEJ WKŁADANIA PLIS.

4. Masz jakąś pasje?
    Przede wszyskim muzyka (Śpiew, gra na gitarze oraz pianinie; gram już ok 4 lata oraz śpiewam, chodź robię to zazwyczaj dla siebie.)
    Piłka nożna.
    Jazda konna.

5. Na płycie TINI wolisz wersje piosenek po angielsku czy hiszpańsku? 
    Chyba faw to po angielsku, jednak dla mnie słowo Tini lub tp oznacza hiszpański więc mi to różnie. Bardzo podobają mi się piosenki jej po angielsku jednak dla mnie większe znaczenie ma jak jest po hiszpańsku. (Jejku serio nie wiem, które lepsze xd)

6. Jeżeli masz twittera, masz swoją fav twitterowiczkę?
    Mam, jednak nie jestem taka tfiter xd Nie używam xd

7. Ulubiona potrawa?
    Ciasteczka oraz spaghetti. (Ciastka to potrawa!)

8. Jaki masz kolor oczu?
    Niestety brąz. Kocham niebieski i zielony. NIE LUBIE BRĄZU SORKY! 

9. Opisz siebie w trzech słowach.
    Szalona (?) Skryta (?) Myślicielska (????) (NIE WIEM XD)

10. Czy kiedykolwiek spotkałaś/widziałaś kogoś z obsady.
    POPRZEDNIE LBA ZDJĘCIE MECHI ORAZ TINI ZE MNĄ XD
    Byłam na koncercie więc widziałam większość osób, nie licząc Lodo bo miała wtedy swoją trasę:((((

OKS. To na tyle. Komentujcie poprzedni rozdział. LOFF! I do piątku misie! :*
Kc, Rosee!

piątek, 13 maja 2016

019: Powód.

"Jeżeli szukasz osoby, która
zmieni twoje życie
to spójrz w lustro"

   Patrze na biały sufit w moim pokoju. Dopiero co wypuścili mnie ze szpitala, a ja nadal muszę leżeć. Nadal zastanawiam się dlaczego zasłabłam i co oznaczać ma ten sen. Spojrzałam na stojący keyboard w kącie. Kiedyś chodziłam do muzycznej szkoły... Sama nie wiem czemu z tego zrezygnowałam. Może dlatego, że moja choroba wcale mi nie pomagała w graniu. Podeszłam do zakurzonego przedmiotu. Przejechałam ręką po klawiszach by trochę je wyczyścić. Nie pamiętam już jak się dobrze grało, ale znam parę akordów. Biorę urządzenie do ręki i prowadzę na łóżko, podłączam do niego kabel i przymykam oczy. Biorę jakiś notes, który leży na biurku. Rysuje pięciolinie i przykładam palce do urządzenia. Gram parę akordów i powiem nie idzie mi źle, myślałam że będzie gorzej. Dziś piątek więc mogę zaprosić dziewczyny na piżama party. Spojrzałam na sprzęt i lekko się uśmiechnęłam. Położyłam dłoń na akordzie "C" i trzy razy go powtórzyłam w tym momencie to głowy przyszedł mi pomysł napisania jakiejś piosenki. Nigdy nie mówiłam, ale bardzo interesuje się muzyką chodź już kiedyś próbowałam w tym swoich sił musiałam zrezygnować z powodu nie tylko choroby a rodziny. Przycisnęłam po raz kolejny na akord C-dur i potem D-dur oraz parę innych akordów. Do głowy przyszedł mi pierwsze zdanie. Dokładnie zapisałam w notesie Ref: My Stupid heart. Przyłożyłam dłoń do klawiszy i zagrałam pierwszy wers. Po chwili miałam cały refren. 
My stupid heart.
It's always fallin' in love
It's always fallin' apart
It's not too smart
My stupid heart

    Uśmiechnęłam się na wspomnienia z pisania. Podeszłam do wielkiego regału i zaczęłam szukać starego notesu gdzie zapisywałam moje piosenki. Niestety nigdzie nie mogłam go znaleźć. Pisać również mi się odechciało więc położyłam się ponownie na łóżku. Patrzałam w biały sufit jak na zbawienie nic mi nie przychodziło do głowy. Wszyscy w pracy lub w szkole a ja sama znów leże i czuje się całkiem dobrze a każą mi odpoczywać. Już w niedziele wyjeżdżam do USA więc muszę coś wymyślić z kim pojadę. Może Luśka się zgodzi. Piszę SMS'a do dziewczyn o dzisiejszym piżama party i postanawiam wstać z łóżka. Włączyłam telewizor i oglądałam jakąś głupią nowele, do drzwi ktoś zaczął się dobijać. Spojrzałam na zegarek, szczerze mówiąc nikogo się nie spodziewałam. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam tam Federego. No tak, umawialiśmy się.
      - Musimy pogadać.- Mówi i wchodzi do środka. No chyba po to tu przyszedł. Chłopak siada na kanapie i sam wyłącza telewizję. Podnoszę jedną brew do góry. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam koło kuzyna.
      - Pomyślałeś co na temat Lu?- Pytam od razu, mam nadzieje że pomyślał coś w jej sprawie. Nałożyłam nogę na nogę i spojrzałam na jego twarz. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
      - Tak, znaczy nie. Nie po to tu przychodzę, chodzi o Leóna.- Nie, nie będę o nim gadać. Przewróciłam oczy. Nie mam ochoty gadać o osobie, która jest podła.- Ostatnio jest bardzo dziwny? Pokłóciliście się czy co?
      - Nie rozumiem czemu przychodzisz z tym do mnie? Ja i León już się nie przyjaźnimy, on sam tego chciał. Nawet nie znam powodu, nie pytaj mnie tylko idź do niego.- Mówię godnie z prawdą, chłopak wygląda na zdziwionego.
      - Jak to, bez powodu? Musi być jakiś powód.- Wzdycham po raz kolejny, czy on nie może zrozumieć, że serio nie znam powodu przez który León chciał bym o nim zapomniała, nie interesuje mnie to nawet.
      - Tak po prostu, nie chce się jakoś w to angażować, nie interesuje mnie. Podjął taką decyzje, nie moja sprawa. A jak z Lu? Myślałeś?- Zmieniam temat, nie chce mieć nic z Verdasem związanego. Jego decyzja nie moja, cóż poradzę.
      - Myślałem i nadal nie wiem.- Przewracam oczami. Czy on kiedyś zrozumie, że kobieta go potrzebuje, jest młoda a on ją jeszcze wystawia.
      - Ona cię bardzo potrzebuje, Fede nie bądź taki. Pogadaj z nią, kochasz ją?- Siadam bardziej naprzeciwko niego, jego twarz jest teraz bardzo smutna.
      - Kocham jak cholera.- Mówi i widać, że jest załamany. Mocno go do siebie przytulam by trochę go pocieszyć. - Boje się, że nie damy rady.- Szepcze mi do ucha. Uśmiecham się.
      - Nie dacie rady? Pomogę wam, ale czyli wy nie dacie rady? Idź do niej proszę.- Odrywam się od chłopaka on tylko przytakuje. Wstaje.
      - Idę już, pomóc ci z Leónem?- Mówi a ja kiwam głową na nie.
      - Poradzę sobie.- Otwieram drzwi i żegnam się pocałunkiem w policzek.
      - Idę do niej, trzymaj kciuki.- Mówi wychodząc. Ściskam kciuki i mu pokazuje on tylko się uśmiecha. Patrzę na dom Verdasa, wygląda w sumie tak jak zawsze lecz w pokoju Leóna pali się światło. Jest środek dnia, pewnie czegoś szuka. Zamykam drzwi, nie powinno mnie nic w sprawie jego obchodzić. Dziś noc będzie nasza! Po chwili słyszę dźwięk SMS'a dochodzący z mojego telefonu. Podbiegam i widzę, że wszystkie trzy się zgadzają i dziś będą u mnie. Uśmiecham się i kładę na kanapę, muszę zapytać się jeszcze Angie. Chodź, na pewno się zgodzi.

      - To powiedź jak tam z Leónem?- Pyta Lu. Patrze na nią trochę zmartwiona. Sama nie wiem co teraz jej powiedzieć, nie moge jej okłamać.
      - Pokłóciliśmy się.- Każdy wzrok przyjaciółek był skierowany na mnie.- No co, koniec naszej znajomości. Nie pykło.- Mówię i biorę łyk szampana, nie jakiego szampana bo dziewczyny zakazały mi pić więc jest to piccolo, nawet nie wiecie jak je kocham. 
      - Jak to nie pykło? Vilu czy my o czymś nie wiemy?- Mówi Fran i łapie za moje dłonie. Uśmiecham się sztucznie, miało być tak fajnie. 
      - Zaczął na mnie krzyczeć, że mam o nim zapomnieć i tak wyszło że w tym momencie nawet nie wiem kto to León Verdas.- Szepcze jego imię i nazwisko. Nie znam. Zapomnę. Nie pamiętam. Już. 
      - Tak bez powodu?- Tym razem odzywa się Cami. Wzruszam ramionami. Nagle wszystkie mocno się do mnie przytulają. 
      - Wiecie co... Pogadajmy o czymś innym.- Zmienia temat Lu.- Dziś był u mnie Fede.- Kładzie się rozmarzona na materacu.- Powiedział, że mnie przeprasza i mocno kocha. A wiecie co jest najlepsze, że ja byłam u lekarza i... W ciąży nie jestem.- Wszystkie pisnęły z podniecenia. 
      - Jak to?- Pytam naglę.
      - Ten test był przeterminowany jak pięć innych rozumiesz? Okazało się, że to tylko pomyłka. Jak ja się cieszę!- Krzyczy na cały dom a my się zaczynamy śmiać. 
      - A Fede wie, że już w niej nie jesteś?- Podnosisz brew.
      - Właśnie chyba nie.- Mówi cicho. Camila uderza ją poduszką w twarz a ona się śmieje.- Ale powiem mu kiedyś.- Znów dostała. I tak zaczął się nasz wieczór babski. 
    Po gorącej czekoladzie i walce na poduszki postanowiłyśmy obejrzeć jakiś romantyczny film. Kiedyś myślałam, że jest to coś cudownego, dziś gdy widzę jak główna bohaterka liże się z chłopakiem chce mi się rzygać. Niestety wszystkie teraz płaczą i gdy będę chciała tylko przełączyć one się wściekną i nie dadzą mi przełączyć. 
      - Muszę wam coś powiedzieć.- Mówię gdy film się w końcu skończył. Wszystkie oczy przyjaciółek skierowały się w moją stronę.- W za dwa dni muszę jechać do USA, nie pojadę tam sama, chce odmówić współpracy z VS, nie kręci mnie to i nawet się nie nadaje, mam złe wspomnienia i nie chce co tydzień wyjeżdżać. Ale teraz musi któraś ze mną pojechać bo... Bo León na pewno nie pojedzie ze mną... A ja..
      - Ja pojadę.- Mówi Lu.- Nie martw się, i nie myślisz że to trochę zły pomysł z tą rezygnacją? To wielka szansa dla ciebie, nie możesz z tego zrezygnować.- Inne dziewczyny przytakują. 
      - Podjęłam już decyzję i nie zamierzam jej zmieniać.- Mówię godnie z prawdą. Nie chce zaczynać czegoś co zaczęłam przez przypadek. Oczywiście ciesze się, że mogę być modelką ale to nie dla mnie. Jestem jeszcze za młoda, muszę się uczyć a po drugie nawet mnie to nie interesuje. Wole robić to co lubię bo kiedyś będę robić to na siłę, a tego nie chce. 
      - Pomyśl o tym jeszcze.- Mówi Fran.- To niezwykła szansa.- Dodaje a inne przyznają jej racje. Ja tylko wzdycham.
      - Dziś napisałam refren do piosenki.- Dziewczyny wyszczerzają oczy, zaczynam się z nich śmiać bo bardzo śmiesznie wyglądają.
      - Od kiedy wróciłaś do muzyki?- Pyta Lu a ja wzruszam ramionami, sama się zdziwiłam że coś takiego właśnie zrobiłam.
      - Jakoś mnie natchnęło.
      - Natychmiast nam pokazuj!- Krzyczy Cami a ja wyciągam Keyboarda spod łóżka, wyciągam też notes w którym zapisałam refren. Zagrałam wstęp i po chwili pokazałam im piosenkę. O mało nie spadły z materaców. Chyba nie jest dobra.
      - Nie podoba się?- Śmieje się a one piszczą.
      - To jest najlepszy refren jaki w życiu słyszałam.- Piszczy Fran.
      - Fran ma racje, to jest wspaniałe.- Mówi Lu. Ja tylko się uśmiecham i patrze w okno, widać dokładnie okno Leóna, w którym jest zapalone światło. Patrze na nie i nie słucham przyjaciółek. Chyba będzie mi go bardzo brakowało niż myślałam. Naglę wszystkie słyszymy dzwonek do drzwi. Wszystkie się na siebie patrzymy co oznacza, że nikt tu nikogo nie zaprasza. Chyba, że Angie zamówiła nam pizze, dziś poszła do koleżanki by nam nie przeszkadzać więc wróci późnym wieczorem. Podchodzę do drzwi i w nich widzę Alexa, to prawda nie widzieliśmy się dwa dni, ale no dlaczego o tej godzinie?
      - Co ty tu robisz?- Mówię cicho.
      - Mogę wejść? Dawno się nie widzieliśmy.- Mówi a ja zaciskam usta w cienką linie. Czuje, na moim ramieniu dłoń przyjaciółki.
      - A co to za kolega?- Mówi mi Fran do ucha.- Wpuść go i tak nie mamy co robić.- Odsuwa mnie a Alex wchodzi do środka. Przymykam oczy, ten wieczór miał być w 100% złożony z dziewczyn, teraz już niestety mamy Alexa.
     - Obraziłaś się na mnie czy co?- Szepcze mi do ucha przyjaciel. Czy to nie dziwnie co on robi w Buenos Aires, podobno jest u cioci.
     - Nie mam nastroju dobra, daj spokój Alex.- Mówię i dosiadamy się do dziewczyn. Znów patrze w okno Leóna, tym razem światło jest zgaszone, chyba poszedł spać. W końcu jest 22. Będzie mi trudno pogodzić się z jego decyzją.
     - Violu, słuchasz nas?- Odrywa mnie głos Fran, przytakuje i dalej patrze w okno. Bardzo za nim tęsknie. 

~~~~~~~~~~~~~~
Jezu czy to nie banalne?
Jakie to straszne, zabijcie ten rozdział plis.
Tak mam wenę to prawda (Rosee piszę już 22 można płakać ze szczęścia, że rozdziały będą jak na razie xd)
V, załamana ale żyje.
Teraz Rosee płacze, jezu kocham was!
Tyle pozytywnych komentarzy tak mnie zmotywowało (Mówiłam już, że jestem na 22 rozdziale? W tydzień 4 rozdziały czy to nie jakieś wow xd)
Okej tyle z notki, bo piszę ją o 6:47, bo całkiem o niej zapomniałam xd
To  chyba na tyle (Dziękuje za komentarze baaardzo mocno!)
Dziś podwyższam stawkę xd

Kocham was, Rosee.
(Proszę skomentuj ten rozdział jak czytasz nawet kropką
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
Kolejny rozdział?
25 komentarzy. (Dacie radę?)

piątek, 6 maja 2016

018: Zapomnij o mnie.

"Ciężko się pogodzić,
gdy nie wiemy o
co chodzi"

(Rosee znów przykro,
notka, notka znów jest)


Parę dni później...
    Przechodzę tymi samymi alejkami kierując się do nudnej szkoły. Kto wymyślił to coś? Ludzie nawet nie wiedzą jak szkoła rani i niszczy. Dzieci się boją, płaczą i załamują. Kto to wymyślił? Codziennie gdy tylko przypominam se ile razy poleciałam na dno przez osoby ze szkoły. W sumie było by dobrze gdyby nie ludzie. To oni zawsze wszystko niszczą.
    Wracając do rzeczywistości, listu od Victoria Secret nadal nie dostałam co oznacza, że bay bay Hollywood i wszystkie wybiegi świata. Miałam racje, po prostu się do tego nie nadaje. Ann pewnie skacze z bananem na ustach, że to ona jest aniołkiem. Aj, co ja będę gadać. Trudno nie leżałam im to skończę z tym. Nie zależy mi na tym.
    León dziś zaczyna później więc idę oczywiście sama, Lu przeżywa ciążę, nie wie jak powiedzieć to rodzicom. Sama nie wiem co ja bym w takim momencie robiła. Wracając do Verdasa, ostatnio ciągle nie ma dla mnie czasu. Zaczyna się z kimś spotykać, a ja zaprzyjaźniłam się z Alexem. Mam podejrzenia, że zielonooki chce wrócić do Ann bo coraz częściej się spotykają. Cóż, Alex wcale nie jest taki zły.; o czym myśli V gdy idzie do szkoły.
    Kartkówa z matematyki, oczywiście dla mnie to czarna magia. No ludzie, ratunku. Moje życie robi się znów zwykłą rutyną a człowiek na którym najbardziej mi zależy zaczyna mnie wystawiać. Muszę coś z tym zrobić. Muszę z nim iść na zakupy lub na kawę. Co ja gadam. Tak czy siak będzie zajęty czymś innym powie, że w następnym tygodniu lub, że nie ma ochoty i humoru. Olewa mnie tyle mogę powiedzieć. Co do Ann, suka. Aj, muszę skończyć wchodzę do szkoły.
    Wzrok ludzi mnie przytłacza a szkolne szatniarki patrzą się na mnie jak na jakiegoś upiora. One zawsze tak patrzą. Jakbym popełniła przestępstwo a one były światkiem. Gdy przebrałam już buty kierowałam się do sali. Wszyscy już stali i czekali na panią. Tak, przychodzę ostatnio z dzwonkiem, czasem się spóźniam. Aj komu to szkodzi, tylko mi -2 punktów do zachowania. Ale mi tragedia.
    Dosiadłam się do Lu. Jej oczy były podkrążone a makijaż wyglądał trochę słabo. Strasznie jej współczuje tego co musi przeżywać. Muszę porozmawiać z Fede. Łapie jej zimną rękę i musam moją ciepłą dłonią. Ona się sztucznie uśmiecha i przyciska ją mocniej. Zapowiada się super lekcja hiszpańskiego.

      - Wracasz sama?- Pytam cicho Lu. Jest ostatnio bardzo cicha. Gdy patrzy na mnie smutno mocno ją obejmuje. Słyszę jak cicho szlocha. Mi samej chce się płakać. Dziś umawiam się na kawę nie z Verdasem a z Castillo. Czasem zastanawiam się co to za kuzyn. Trochę; chodź w bardzo małym procencie; go rozumiem, lecz uciekać od problemów nie powinien. Może, ale nie w taki sposób.
      - Wracam z mamą, jadę do lekarza.- Kwituje i odrywa się ode mnie. Wyciera łzy i znów mocno mnie do siebie przytula.- Odprowadzisz mnie?- Pyta a ja przytakuje. Żadna z nas się nie odzywa, idziemy przytulone do siebie do wyjścia aż do parkingu gdzie stoi jej mama. Gdy dziewczyna widzi Fede szybko się wzdryga i widzę, że zaraz zacznie płakać. Ona szybko całuje mój policzek i biegnie do samochodu. Mogę się przekonać, że się rozpłakała. Chłopak był oparty o jedną z kolumn, które podtrzymują wejście do szkoły. Nigdy nie widziałam, żeby Fede palił skręta, tym bardziej używał jakiś używek. Podchodzę do niego szybko i gdy mam ochotę mocno dać mu w twarz ten otwiera usta, żeby coś powiedzieć. Szybko mu przerywam.
      - Co ty robisz?- Wyrywam mu skręta z ręki i zgaszam butem. On tylko się śmieje i nie patrzy w moje oczy. Jest dziwny. Taki suchy i bezwzględny.- Czemu jesteś taki dla mnie i Lu?- Pytam, trudno mogę go zranić.
      - Ty nic nie...
      - Nie rozumiem? Fede opanuj się, dziewczyna przechodzi traumę a ty ją jeszcze bardziej dołujesz. Może do cholery powiesz mi co się z tobą dzieje?! - Krzyczę mu prosto w twarz.
      - Nie dam rady! Violetta ja nie dam rady! Jestem za młody!- Krzyczy i po raz pierwszy przygląda się moim oczom.
      - Za młody na dziecko, ale palić możesz...
      - Nie jesteś też święta, popijasz i nikt się ciebie nie czepia. Violetta ja nie zdołam dobra, to był jeden numerek, tak Luśka mi się podoba, ale ja nie mogę być ojcem. Mam całe życie przed sobą.- Tak zrobiło mi się przykro, ale to co on mówi jest po prostu głupie i suche.
      - Czyli najlepiej jak usunie to dziecko lub najlepiej się podłamie psychicznie i wyskoczy z okna co!?- Wydzieram się a chłopak zaczyna robić się przerażony.- Zrozum, ona cię potrzebuje a ty ją tak po prostu zlewasz. Jesteś w tym momencie chamem i gnojem. Gdybyś ty potrzebował pomocy a osoba, na której ci zależy najbardziej totalnie cię olała było by miło?! No kurwa pomyśl!- Drę się na jego twarz a on spuszcza wzrok. Jest mu wstyd i dobrze.- Pomyśl, przyjdź do mnie jutro to pogadamy. Trzymaj się.- Mówię i odchodzę.
    Przechodzę znów tymi samymi alejkami co rano, znów myślę o zbędnych rzeczach. Tyle się pozmieniało, wszystko się zmienia nie życie to ludzie się zmieniają i wszystko niszczą na swej drodze, zwłaszcza innych ludzi. Martwię się Luśką, martwię się po co pojechała do lekarza. Może jej mama coś podejrzewa, nic mi nie mówi jest cicha. W szkole siedzi w kącie a gdy chce do niej podejść uśmiecha się lekko i dalej jest przytłoczona. Fran i Cami pojechały na wymianę dziś powinny wrócić, zastanawiam się nad piżama party dla nas. W końcu jakaś rozrywka, a dawka alkoholu... Chociaż Lu nie może... Kurcze.
    Wyjmuje kluczę gdy naglę w skrzynce zauważam list. Szybko otwieram ją i gdy tylko widzę napis VS skaczę jak porąbana. Spokojnie, może to tylko powiadomienie, że przepraszamy ale nie dostałaś się. Uspokój się V.
    Z przyjemnością zawiadamiamy Panią Violettę Castillo, że dostała się Pani do Agencji modelek Victoria Secret.(...)
    Podskoczyłam z radości i pobiegłam naprzeciwko do domu Leóna. Mocno zapukałam trzy razy a w drzwiach pojawił się León. Wskoczyłam na niego i mocno go objęłam. Chłopak nie oddał odcisku więc oderwałam się i dziwnie się spojrzałam w zielone oczy które wydawały się strasznie smutne i wściekłe.
      - Violetta, nie przychodź do mnie, nie kontaktuj się ze mną, nie dzwoń i nie pytaj o co chodzi. Zapomnij o mnie. To co było między nami to był błąd. Nie przychodź do mnie, zapomnij. Jesteśmy od tej pory dla siebie nikim. Nie pytaj, idź do domu i zostaw mnie w spokoju. Cześć.- Mówi i zamyka mi drzwi przed nosem. Nie tak nie będzie się ze mną grać! Pukam i dzwonie w drzwi pana Verdasa. On otwiera i dziwnie się patrzy.
      - Wiesz co... Jesteś podłym dupkiem! Jesteś taki jak każdy! Jesteś podły, dlaczego to robisz? Wiedziałam, że kiedyś się zemścisz i będziesz chciał żebym tylko cierpiała....
      - Violetta nie pogarszaj sytuacji! Nie możesz po prostu zapomnieć! Nie mów mi co mam robić, po protu zapomnij. Czy to takie trudne!? - Mówi oschle w moją twarz.
      - Jesteś jebanym dupkiem! Za kogo ty się masz!- On prycha i znów zamyka drzwi. Patrze jeszcze chwilę na konstrukcje, którą zamkną i nie wiem co powiedzieć. Czy on właśnie... Czułam, że robi mi się słabo a drzwi robią się czarne jak cała okolica. Zeszłam z tarasu i powoli szłam do domu nic nie widząc. Położyłam się przed domem; jezu jak to musi głupio wyglądać. I zamknęłam na chwilę oczy. Gdy je otworzyłam wszystko zaczęło nabierać kolorów a ja szybko wleciałam do domu. Nadal nie jestem w stanie zrozumieć o co chodzi... To jakaś nowela czy co? Dlaczego tak z dnia na dzień o nie wiadomo co chce ze mną... skończyć naszą przyjaźń. To prawda było trudno gdyż wcale nie rozmawialiśmy i nasze kontakty się pogarszały a gdy chciałam je polepszyć on wychodzi mi z takim czymś, za kogo on się ma!
    Wchodzę do kuchni i wlewam białego wina Angie do kieliszka. Ostatnio rozstała się z ojcem... Coś tu nie gra... Czy on właśnie ograniczył ze mną kontakt dla tego, że jego ojciec się rozstał z Angie.. Przecież on nie jest taki głupi. Dlaczego... "Zapomnij o mnie" te słowa odpijały mi się przez parę minut w głowie przez co znów zaczęło robić mi się ciemno przed oczami. Kolejny raz, mdleje. Nie proszę... Nie teraz. Słyszę tylko jak kieliszek uderza o ziemie razem ze mną a potem widzę tylko ciemność.

    Przejeżdżam dłonią po kajdankach i cicho jęczę. Do pokoju wlatuje jakaś kobieta. Mruczy coś pod nosem przez co nic nie rozumiem. 
      - Wypuście mnie stąd do cholery jasnej! León! León!- Krzyczy. Poznaje głos kobiety, a bardziej suki. Co tu robi Ann? 
      - Ann?- Wychlapuje.
      - Serio? Z nią! Proszę znaleźć mi chociaż pokój bez nikogo! Proszę plis! Wypuście mnie!- Krzycy i wali w drzwi.
      - Próbowałam, serio nie warto.
      - Nie gadaj małolato. Zaraz przyjdzie Leóś i mnie stąd zabierze, mówiłam ci już? Jesteśmy razem... jejku jaki on słodki!
      - No to super.- Wyjękuje. Oszust i cham. Byłam głupia, myślałam że coś między nami będzie a on tylko się chciał mną zabawić. Jest mi przykro i jestem zła na samą siebie! Jak mogłam się na to wszystko nabrać. Przecież to było widać, widać było! Jestem naiwna. Dobrze, że już umieram. Będzie spokój w końcu. 
    Do pokoju wchodzi dwóch mężczyzn. Jeden trzyma pistolet, poznaje po twarzy, że to Verdas. Drgam on również gdy tylko mnie zobaczył.
      - Wybór należy do ciebie którą uratujesz.- Nie proszę nie. Żartowałam, ja... Nie...
      - León...- Powiedziałam cicho.
      - Przepraszam.- Powiedział i wycelował spluwę na mnie. Przerażona zamknęłam oczy i odpłynęłam w wieczny sen. To koniec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Część pierwsza notki xd
Witajcie moi drodzy.
Co ja będę zanudzać... Jak już kiedyś mówiłam gdy nie będzie wystarczająca liczba komentarzy rozdziały będą dodawane rzadziej. Nie chodzi tu, że zależy mi na tryliard komentarzy a na waszej opinii, im więcej komentarzy tym rozdział lepszy. Dlatego prosiłabym by skomentować czymkolwiek ten rozdział. Ja wiem, że teraz weźmiecie mnie za wymuszacza komentarzy lecz jednak gdy nikt nie docenia mojej pracy jest to trochę przykre. Nie jestem zła a smutno mi z tego powodu.
Część druga notki xd
Trochę krótki coo??
Niestety nie wiedziałam jak to wszystko rozpisać :P
Ja wiem, że mnie zabijecie!
Czuje się taka nie dobra :PP
Zapraszam też: Maddy, Mar tynę, Kiciałkę Lil ly oraz Darie V- Lovers do zobaczenia LBA w którym zostałyście nominowane ^^ *Innych też zapraszam xd*
*część druga bardzo krótka xd*

Kocham was, Rosee.
(Proszę skomentuj ten rozdział jak czytasz nawet kropką
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
Kolejny rozdział?
20 komentarzy.

czwartek, 5 maja 2016

LBA #2

Jaka ona jest boska!
Boże zabijcie mnie!

    Tak jak widać kolejny raz zostałam nominowana. Bardzo dziękuje Patty z bloga (k). Całuski i dziękuje bardzo! :** Chora na zapalenie oskrzeli Rosee popisze sobie. A macie!
    Co przedłużać, Rosee odpowiada na pytania! :P (Czemu w trzeciej osobie boże jaka ja głupia)

1.Co lubisz robić najbardziej?
    Uwielbiam spać, rozmyślać oraz kocham czytać. Kocham też pisać i udawać, że jestem osobą w moim opowiadaniu; dziecinne? A jednak.

2.Co sądzisz o moim blogu?
    Czytałam; tak wiem nie komentowałam dużo, ale twój blog to perełka! Oby szło ci tak dobrze dalej! :D
3. Gdybyś spotkała Jorge i Tini jakie zadałabyś im pytania?
    *Spotkałam już Tini* z doświadczenia wiem, że wszystko znów by mi spadało, zapomniałabym wszystkich języków świata. *Foto z Mechi i Tini; jak Rosee pięknie wyszła o boże zabijcie to. Pozwoliłam sobie trochę zamazać twarz moim słit księżycem, Nie patrzcie na te @Tinistas.Stoessell gdyż jest to mój ig z jpg Tini xd Oraz na Rezi Style jeden dzień po Meet up, Rosee się jarała bluzką xd*


4. Ile masz lat?
    W październiku 14, dobra ze mnie gimbuska. 

5. Lara VS Gery. Która i dlaczego?
    Lara, ponieważ Gery jest... Podła? Co prawda Lara była dziewczyną Leóna; co mnie wkur... to i tak była całkiem mądrzejsza niż Gery. LEÓNETTA FOREVER! xd

6. Skąd czerpiesz pomysły?
    Czasem coś mi się przyśni, albo na stoku w czasie jazdy dostałam takiego pomysłu że aż stanęłam i wszystko zapisałam w telefonie. Czerpie je z myśli lub czasem jak coś przeczytam. Najczęściej to natchnienie xd

7. Dlaczego zaczęłaś pisać opowiadanie?
    Gdy po raz pierwszy przeczytałam coś takiego od razu założyłam bloga i stwierdziłam, że ja też będę to robić! Tak powstała Rosee i jej opowiadania. *O to chodziło prawda?*

8. W jakim mieście mieszkasz.
    Jeżeli ktoś mnie chce szukać to polecam w Gdańsku. *hihihihihi ale śmieszek ze mnie*

9. Masz zwierzątko.
    Mam szczeniaczka, chodź w sumie już niedługo psa xd

10. Jaki powinien być ideał chłopaka?
    Mój ideał to Jorge. Taki powinien być! Albo taki jak Leo z BAM albo ... Albo Jorge!

11. Jaki był pierwszy blog jaki przeczytałeś?
    Koleżanka kiedyś podesłała mi bloga innej koleżanki omgf. Zakochałam się. Macie Linka chodź koleżanka już nie dodaje *koleżanka jak to brzmi wtf* to i tak macie mojego pierwszego przeczytanego bloga. (k)

Dobra super, wszyscy wiedzie jaka ja supci xd.
Teraz podjęłam decyzję. 
Rosee będzie nominować.
Proszę bardzo oto osoby, które są nominowane. 
Powodzenia moje kicki. 

1. Kiciałka, Lil ly z bloga (k)
2. Mar tyna z bloga (k)
3. Maddy z bloga (k)
4. Daria V- Lovers Polonia z bloga (k)

Teraz pytania, Rosee weź się za kreatywność. 
1. Czy od początku lubiłaś Violettę? Oglądałaś ją od początku?
2. Czy kiedyś miałaś wątpliwości co do pisania?
3. Co sprawa ci radość w pisaniu?
4. Od kiedy prowadzisz bloga?
5. Malujesz się? *Jaka ja pomysłowa o boże*
6. Największe twoje marzenie?
7. Masz płytę Tini? Która piosenka podoba ci się najbardziej?
8. Pisałaś coś kiedyś na siłę?
9. Jak masz na imię?
10. Podoba ci się mój blog? Zmieniłbyś coś? 

Rozdział będzie jutro! 
Zapraszam również na quizy, w którym prowadze jedno opowiadanie. (k) 
Jeszcze raz dziękuje Patty! 
Do jutra, wasza Rosee! :D