się w sowich złudzeniach?"
Budzi mnie dzwoniący telefon na stoliku nocnym, ciekawy jestem kto o tej godzinie chce ode mnie czegoś ważnego. Patrze na zegarek, szósta rano. Jest niedziela dlaczego w takie dni mam budzić się wyjątkowo rano? Nie mam siły nawet na złapanie oddechu a co na złapanie telefonu. W końcu biorę go do ręki i widzę na nim zdjęcie Ludmiły oraz jej numer. Czego ona może ode mnie chcieć, no tak Violetta. Nie mam zamiaru z nią gadać.
- Czego chcesz?- Mówię oschle, nie chce zadawać się z przyjaciółką osoby, o której pragnę teraz zapomnieć.
- Dziś. Kawiarnia. Starbucks. Koło Galerii. 8 rano. Masz być bo jak nie to przyjdę do ciebie. Bardzo ważne.- Mówi i się rozłącza. Przecieram oczy, te jej krótkie zdania wydają się serio dziwne i podejrzane. Bardzo ważne może oznaczać problem z Violettą. Ja mam teraz problem z zapomnieniu o niej. W sumie łatwa sprawa dlaczego chce, żeby między nami nic nie było. Prosiłem, żeby nie zbliżała się do Alexa niestety chyba się z nim zaprzyjaźniła. Nie chodzi tu o zazdrość; chodź też tu występuje. Prosiłem tyle razy, żeby przestała się z nim przyjaźnić i zadawać, chłopak jest podły. Niestety doszły mnie słuchy, że Vilu łączą już nie tylko przyjacielskie z nim więzi, w takim razie nie chce mieć problemów. To prawda powinienem jej chronić, ale gdy zawsze chce jej powiedzieć to co czuje coś musi stanąć na drodze. Mam dość po prostu. A Alex doprowadzi do jeszcze większej porażki, mam nadzieje że Vilu sobie szybko to uświadomi. Jesteśmy jeszcze dziećmi.
W sumie sam nie wiem czemu tam idę. Chyba po prostu nie mam wyboru. Ubieram się w zwykły biały t-shirt założony na to niebieska bejsbolówka, zwykłe czarne spodnie oraz białe buty z nike. Układam jeszcze grzywkę i idę zjeść śniadanie. Na dole oczywiście spotykam ojca, który zaraz idzie do pracy, pracuje codziennie w tym w swoim wieżowcu. Posyła mi dziwny uśmiech i bierze kubek, wlewa ciepłej wody by zalać kawę.
- Co tak wcześnie tu robisz?- Pyta.- Zazwyczaj śpisz do 12.- Mrożę go wzrokiem, nie mam ochoty na rozmowy z ojcem.
- Idę na spotkanie z kolegą.- Wzruszam ramionami jakby było to coś zwykle normalnego.
- O tej porze?
- Tak, a w czym problem?- Mówię a on nic już nie odpowiada, wychodzi z kuchni i bierze swoją torbę. Zmienił się i to bardzo po śmierci matki, trudno przynajmniej czasem jest jak ojciec a nie ktoś kto widzi we mnie tylko same wady. Radze sobie.
- Ładniej ozywaj się do ojca, idę do pracy. Cześć.- Mówi i wychodzi. Przewracam oczy i robię sobie kanapkę. Kocham go ale jednak jest coś przez co go nie akceptuje. Nie chce o nim myśleć wole zastanawiać się o co chodzi Lu niż myśleć o ojcu.
Gotowy patrze czy wszystko zrobiłem i wsadzam telefon do tylnej kieszeni w spodniach. Patrze na dom Violetty, wygląda nadzwyczajnie jednak zawsze ciągnie mnie, żeby tam podejść i ją zobaczyć. Jak się ma czy wszystko dobrze. Jednak w tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie pasujemy do siebie tyle.
Siadam przy wolnym stoliku i czekam na przyjaciółkę Violetty. Przyszedłem jak zawsze pierwszy, pięć minut wcześniej. Oczywiście dziewczyna pojawia się również trochę szybciej. Teraz może mówić o co chodzi.
- Jak się domyślasz chodzi o Violettę.- I po co ja tu przychodziłem, wytłumaczy mi to ktoś?- Ale nie chodzi mi o to, żebyście się godzili chodź też mógłbyś wytłumaczyć powód przez który ona teraz cierpi. Dochodząc do rzeczy, Violetta chce zrezygnować z VS z twojego powodu, nie wiem czy wiesz ale ostatnio znów była w szpitalu i nie wiem czy do cholery wiesz, że to przez ciebie. Zrozum, nie wiem co się stało, ale ona bardzo cierpi, traci wielką szanse którą marnuje przez ciebie. Bycie modelką dla takiej agencji to nie byle wyczyn. Chłopie pomóż mi żeby ona z tego nie rezygnowała.- Mówi wściekle. Jestem w tej chwili zły na siebie, mam chyba jebane wyrzuty sumienia. Jednak co mam zrobić gdyż kobieta wybrała Alexa i najwyraźniej z nim dogaduje się lepiej.
- A ona nie spotyka się z Alexem?- Próbuje by wytłumaczyła mi całą sytuacje, którą słyszałem od Ann.
- Jakim Alexem?- Kobieta podnosi jedną brew, czy ona nic nie wie o Alexie?
- Chłopak Violetty.- Dziewczyna prycha i zaczyna się śmiać. Patrze na nią dziwnym wzrokiem, wydaje się bardzo rozśmieszona a ja zastanawiam się czy nie mam jakiegoś pryszcza na twarzy gdyż nie jestem pewny czy śmieje się z moich słów czy właśnie z pryszcza.
- Nie mam pojęcia kto nagadał ci takich głupstw, ale Violetta po pierwsze nie ma chłopaka a po drugie był na chwile na naszym piżama party i Violetta nie chciała go nawet wpuścić. Dlatego z nią zerwałeś kontakt, bo jesteś zazdrosny. León proszę powiedź, że to głupi żart.- Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Ann jest faktycznie podła. Dałem się wrobić i teraz usłyszałem jak głupi byłem w związku co o Violettę. Kurwa; jedyne słowo które określa moje teraźniejsze zachowanie. Jestem dziecinny; i bardzo zazdrosny i trochę żałosny; nawet trochę bardzo.
- Jak mam niby to naprawić, jak jej powiem, że jestem zazdrosny wyśmieje mnie.- Dziewczyna zaczyna się uśmiechać najszerzej jak może. Patrze na nią jak na idiotkę.
- Chcesz się z nią pogodzić?- Piszczy, jestem żałosny. Parę dni po wyznaniu jej, że ma o mnie zapomnieć z walniętej zazdrości chce ją prosić o wybaczenie. Muszę się postarać, dziewczyna nie jest głupia. Ale najpierw porządnie pogadam z Ann, nie może mnie z nią już nic łączyć, bo jedyne co chciała to tylko skłócenie mnie z V. Co prawda muszę jeszcze Vilu wytłumaczyć, że Alex coś kręci, ale jak na razie muszę ją odzyskać.
- Zrobiłem to pod wpływem emocji.- Wzdycham mówiąc. Mam nadzieje, że nic jej nie powie, chce coś przygotować. Dziewczyna jest wyjątkowa, nie ma takiej innej Violetty na świecie. Problem będzie tylko gdy mi nie wybaczy. Zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży lub przed i w trakcie okresu.
- Dziś o 12 lecimy do USA, możesz się pojawić na lotnisku i zamiast mnie pojechać tam z Violettą. Jeżeli się nie pojawisz, zrozumiem że po prostu mnie oszukujesz.- Przytakuje, muszę się pojawić tylko najpierw pogadam z Ann.
- O to się nie martw, muszę już lecieć.- Kładę pieniądze na stolik i żegnam się z kobietą. Czas naprawić wszystko co zjebałem. Piszę szybko SMS'a z prośbą spotkania się z Ann. Muszę jej wszystko bardzo łatwo wytłumaczyć, najpierw się spakuje i potem się z nią spotkam. Wręcz natychmiastowo dostaje wiadomość z zgodą na spotkanie dziś o 11 w kawiarni. Ryzykuje wiem, jednak wiem że nie zdążę dojść w 10 minut do domu zwłaszcza, że muszę jeszcze znaleźć walizkę i się spakować. Coraz bardziej zachowuje się jak baba przez to, że brak mi najważniejszej z tej płci pięknej. Violetty Castillo.
Wkładam jeszcze tylko jedną parę skarpetek do walizki i rozglądam się czy wszystko wzięte. Jest godzina 10:30 oczywiście naoglądałem się jeszcze w jakimś serialu przez niewiadomą mi przyczynę. Muszę się sprężać. Biorę jeszcze bagaż podręczny i wkładam go do bagażnika. Zapomniałem napisać ojcu, że wyjeżdżam. Lecę szybko do domu i wyciągam jakąś karteczkę, piszę na niej krótkie "Wrócę za parę dni" i wychodzę. Zamykam drzwi samochodu i widzę jak Lu wchodzi z walizką do domu V. Odpalam silnik i ruszam w stronę kawiarni, w której umówiłem się z Ann. Jadę dość szybko nie chce się spóźnić co byłoby największym pechem w moim życiu. Gdy jestem na miejscu Ann siedzi już na miejscu. Gdy tylko mnie zobaczyła wstała i mocno mnie objęła, zrobiłem tak jak z osobą, którą nie powinienem; z Violettą, nie oddałem uścisku. Kobieta dziwnie na mnie popatrzała, wyglądała jakby nic nie wiedziała dziś się dowie co o niej myślę. Siadam naprzeciwko niej i patrze na te jej okropną twarz.
- Po co chciałeś się spotkać?- Pyta zwracając wzrok na swoje okropne, zielone paznokcie. Czy ona się w ogóle zna na modzie? Prycham na jej słowa co powoduje wzrok na moich oczach. Nikt nie patrzy na mnie tak jak Violetta, zwłaszcza Ann, gdy skupia na mnie wzrok znosi mnie na wymioty.
- Jesteś suką.- Mówię krótko a ona otwiera szerzej oczy. Jest zdziwiona na moją odpowiedź, ostatnio bardzo się dobrze dogadywaliśmy więc nie dziwie się, że jest zdziwiona. Jej mina jest na tyle śmieszna, że powstrzymuje się od śmiechu.- Zacząłem ci ufać a ty mnie po prostu wykorzystałaś, Ann nie tłumacz się, ale przegrałaś. Przegrałaś przez twoje zasrane ego egoistki. Jesteś podła wiesz, nie spotykajmy się już. Nie chce cię znać, jesteś podłą suką.- Dogryzam jej a w jej oczach można zauważyć krople płaczu, uśmiecham się pod nosem gdy je widzę.- Nie udawaj, Violetta przez ciebie wylądowała w szpitalu, jesteś kurwa jebaną suka!- Krzyczę i wstaje. Nie zwracam uwagi na innych ludzi, mam wywalone na innych. To co ona zrobiła nie usprawiedliwi niczego. Skłamała na temat Violetty a ja jej po prostu uwierzyłem.
- León, poczekaj ja ci wytłumaczę wszystko.- Łapie moje ramię, czuje jak moja żyła na szyi pulsuje, czuje się mega wkurwiony. Chętnie bym ją udusił. Zdejmuje jej rękę z mojej i patrze w jej kłamliwe oczy.
- Nic nie usprawiedliwi tego kim jesteś, zastanów się kim jesteś a nie psuj innym życia. Jesteś podłą suką. Zmieniam numer, więc nawet nie próbuj go znaleźć. Jeżeli coś zrobisz Violettcie obiecuje, że cię zabije. Masz moje słowo.- Mówię i odchodzę. Zostawiam ją oszołomioną na środku lokaju. Mam dość podłości innych. Kłamstw i tych wszystkich kłamstw. Wsiadam do samochodu. 10:50. Kurwa, nie mam czasu. Włączam silnik i jadę z piskiem opon na lotnisko. Muszę zdążyć. Wyprzedzam każdy samochód oraz jadę na czerwonym świetle, w dupie mam wszystkich policjantów oraz kar. Nie mogę teraz tego tak spieprzyć. Naglę słyszę nadjeżdżająca na sygnale policje. Uderzam w kierownice pięścią i klnę pod nosem. Staje na poboczu, proszę szybko.
- Gdzie się pan tak spieszy?- Pyta a ja podaję prawo jazdy. Przewracam oczami.
- Na lotnisko?- Mówię a facet się na mnie dziwnie patrzy.- Przepraszam, jestem zdenerwowany.- Mówię chodź chętnie bym mu wygarną lub w ogóle się nie zatrzymywał.
- Niech Pan jedzie, tylko ostrożniej.- Oddaje mi prawo jazdy. A ja dziękuje i ruszam. Próbuje jechać zgodnie z przepisami, ale gdy tylko widzę, że mam jeszcze dosłownie minutę ruszam kolejny raz szybciej.
W końcu dojeżdżam na lotnisko a mój telefon piszczy od SMS'ów od Lu. Szybko je przeglądam i wyciągam walizkę. Pięć minut spóźnienia, błagam niech wpuszczą mnie na teren przylotów. Wchodzę i szukam napisu miejsca gdzie mam lecieć. Niestety nigdzie go nie ma a ja uderzam w walizkę pięścią. Wybieram numer Ferro i ledwo co wytrzymuje z nerwów. W końcu zauważam, że mam kolejny samolot za 6 godzin. Otwieram szerzej oczy i naglę słyszę głos dziewczyny.
- I gdzie ty do cholery jesteś!?- Piszczy do słuchawki.
- Za późno.- Mówię.- Spóźniłem się, lecę za 6 godzin. Błagam, proś ją by z tego nie rezygnowała.- Mówię nadal zdenerwowany.
- Jasne Panie Leónie.- Chichocze dziewczyna a ja jeszcze bardziej się wściekam.
- Nie graj mi na nerwach.- Dziewczyna się zaczyna śmiać a potem słyszę ten głos wołający Lu. Dziewczyna szybko się żegna i rozłącza a ja maszeruje do kasy kupić bilet na lot do USA.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jak mam niby to naprawić, jak jej powiem, że jestem zazdrosny wyśmieje mnie.- Dziewczyna zaczyna się uśmiechać najszerzej jak może. Patrze na nią jak na idiotkę.
- Chcesz się z nią pogodzić?- Piszczy, jestem żałosny. Parę dni po wyznaniu jej, że ma o mnie zapomnieć z walniętej zazdrości chce ją prosić o wybaczenie. Muszę się postarać, dziewczyna nie jest głupia. Ale najpierw porządnie pogadam z Ann, nie może mnie z nią już nic łączyć, bo jedyne co chciała to tylko skłócenie mnie z V. Co prawda muszę jeszcze Vilu wytłumaczyć, że Alex coś kręci, ale jak na razie muszę ją odzyskać.
- Zrobiłem to pod wpływem emocji.- Wzdycham mówiąc. Mam nadzieje, że nic jej nie powie, chce coś przygotować. Dziewczyna jest wyjątkowa, nie ma takiej innej Violetty na świecie. Problem będzie tylko gdy mi nie wybaczy. Zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży lub przed i w trakcie okresu.
- Dziś o 12 lecimy do USA, możesz się pojawić na lotnisku i zamiast mnie pojechać tam z Violettą. Jeżeli się nie pojawisz, zrozumiem że po prostu mnie oszukujesz.- Przytakuje, muszę się pojawić tylko najpierw pogadam z Ann.
- O to się nie martw, muszę już lecieć.- Kładę pieniądze na stolik i żegnam się z kobietą. Czas naprawić wszystko co zjebałem. Piszę szybko SMS'a z prośbą spotkania się z Ann. Muszę jej wszystko bardzo łatwo wytłumaczyć, najpierw się spakuje i potem się z nią spotkam. Wręcz natychmiastowo dostaje wiadomość z zgodą na spotkanie dziś o 11 w kawiarni. Ryzykuje wiem, jednak wiem że nie zdążę dojść w 10 minut do domu zwłaszcza, że muszę jeszcze znaleźć walizkę i się spakować. Coraz bardziej zachowuje się jak baba przez to, że brak mi najważniejszej z tej płci pięknej. Violetty Castillo.
Wkładam jeszcze tylko jedną parę skarpetek do walizki i rozglądam się czy wszystko wzięte. Jest godzina 10:30 oczywiście naoglądałem się jeszcze w jakimś serialu przez niewiadomą mi przyczynę. Muszę się sprężać. Biorę jeszcze bagaż podręczny i wkładam go do bagażnika. Zapomniałem napisać ojcu, że wyjeżdżam. Lecę szybko do domu i wyciągam jakąś karteczkę, piszę na niej krótkie "Wrócę za parę dni" i wychodzę. Zamykam drzwi samochodu i widzę jak Lu wchodzi z walizką do domu V. Odpalam silnik i ruszam w stronę kawiarni, w której umówiłem się z Ann. Jadę dość szybko nie chce się spóźnić co byłoby największym pechem w moim życiu. Gdy jestem na miejscu Ann siedzi już na miejscu. Gdy tylko mnie zobaczyła wstała i mocno mnie objęła, zrobiłem tak jak z osobą, którą nie powinienem; z Violettą, nie oddałem uścisku. Kobieta dziwnie na mnie popatrzała, wyglądała jakby nic nie wiedziała dziś się dowie co o niej myślę. Siadam naprzeciwko niej i patrze na te jej okropną twarz.
- Po co chciałeś się spotkać?- Pyta zwracając wzrok na swoje okropne, zielone paznokcie. Czy ona się w ogóle zna na modzie? Prycham na jej słowa co powoduje wzrok na moich oczach. Nikt nie patrzy na mnie tak jak Violetta, zwłaszcza Ann, gdy skupia na mnie wzrok znosi mnie na wymioty.
- Jesteś suką.- Mówię krótko a ona otwiera szerzej oczy. Jest zdziwiona na moją odpowiedź, ostatnio bardzo się dobrze dogadywaliśmy więc nie dziwie się, że jest zdziwiona. Jej mina jest na tyle śmieszna, że powstrzymuje się od śmiechu.- Zacząłem ci ufać a ty mnie po prostu wykorzystałaś, Ann nie tłumacz się, ale przegrałaś. Przegrałaś przez twoje zasrane ego egoistki. Jesteś podła wiesz, nie spotykajmy się już. Nie chce cię znać, jesteś podłą suką.- Dogryzam jej a w jej oczach można zauważyć krople płaczu, uśmiecham się pod nosem gdy je widzę.- Nie udawaj, Violetta przez ciebie wylądowała w szpitalu, jesteś kurwa jebaną suka!- Krzyczę i wstaje. Nie zwracam uwagi na innych ludzi, mam wywalone na innych. To co ona zrobiła nie usprawiedliwi niczego. Skłamała na temat Violetty a ja jej po prostu uwierzyłem.
- León, poczekaj ja ci wytłumaczę wszystko.- Łapie moje ramię, czuje jak moja żyła na szyi pulsuje, czuje się mega wkurwiony. Chętnie bym ją udusił. Zdejmuje jej rękę z mojej i patrze w jej kłamliwe oczy.
- Nic nie usprawiedliwi tego kim jesteś, zastanów się kim jesteś a nie psuj innym życia. Jesteś podłą suką. Zmieniam numer, więc nawet nie próbuj go znaleźć. Jeżeli coś zrobisz Violettcie obiecuje, że cię zabije. Masz moje słowo.- Mówię i odchodzę. Zostawiam ją oszołomioną na środku lokaju. Mam dość podłości innych. Kłamstw i tych wszystkich kłamstw. Wsiadam do samochodu. 10:50. Kurwa, nie mam czasu. Włączam silnik i jadę z piskiem opon na lotnisko. Muszę zdążyć. Wyprzedzam każdy samochód oraz jadę na czerwonym świetle, w dupie mam wszystkich policjantów oraz kar. Nie mogę teraz tego tak spieprzyć. Naglę słyszę nadjeżdżająca na sygnale policje. Uderzam w kierownice pięścią i klnę pod nosem. Staje na poboczu, proszę szybko.
- Gdzie się pan tak spieszy?- Pyta a ja podaję prawo jazdy. Przewracam oczami.
- Na lotnisko?- Mówię a facet się na mnie dziwnie patrzy.- Przepraszam, jestem zdenerwowany.- Mówię chodź chętnie bym mu wygarną lub w ogóle się nie zatrzymywał.
- Niech Pan jedzie, tylko ostrożniej.- Oddaje mi prawo jazdy. A ja dziękuje i ruszam. Próbuje jechać zgodnie z przepisami, ale gdy tylko widzę, że mam jeszcze dosłownie minutę ruszam kolejny raz szybciej.
W końcu dojeżdżam na lotnisko a mój telefon piszczy od SMS'ów od Lu. Szybko je przeglądam i wyciągam walizkę. Pięć minut spóźnienia, błagam niech wpuszczą mnie na teren przylotów. Wchodzę i szukam napisu miejsca gdzie mam lecieć. Niestety nigdzie go nie ma a ja uderzam w walizkę pięścią. Wybieram numer Ferro i ledwo co wytrzymuje z nerwów. W końcu zauważam, że mam kolejny samolot za 6 godzin. Otwieram szerzej oczy i naglę słyszę głos dziewczyny.
- I gdzie ty do cholery jesteś!?- Piszczy do słuchawki.
- Za późno.- Mówię.- Spóźniłem się, lecę za 6 godzin. Błagam, proś ją by z tego nie rezygnowała.- Mówię nadal zdenerwowany.
- Jasne Panie Leónie.- Chichocze dziewczyna a ja jeszcze bardziej się wściekam.
- Nie graj mi na nerwach.- Dziewczyna się zaczyna śmiać a potem słyszę ten głos wołający Lu. Dziewczyna szybko się żegna i rozłącza a ja maszeruje do kasy kupić bilet na lot do USA.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zabijcie mnie za powód przez, który León chciał zerwać z nią kontakty.
Przecież to jakiś banał.
Rosee nie miała pomysłu dobra?!
Nie chciałam ich tak mega kłócić, bo jeszcze nawet nie byli razem xd
Rozdział zostawiam wam do oceny. (Jak dla mnie 0/100)
Rozdział pisany Leónem, po raz drugi więc nie bijcie.
Co do komentarzy; dlaczego jak mówię, że będą rzadziej komentujecie a jak nie to szczerze ledwo co wbiło się te 25 komków. xd Ah, ogólnie to zauwarzyłam, że duża ilość komentarzy mnie bardzo motyruje bo w tamtym tygodniu napisałam ich 4 a w tym nie cały 1:(( Aj nie będę narzekać.
Mam jeszcze sprawę do Anonimów. Wiem, że ostatnio włączyłam tą funkcje, ale zastanawia mnie jeden mały szczegół.... Jeżeli proszę o komentarze anonimów jest więcej niż wszystkich nas. Jeżeli ktoś pisze po dwa niepotrzebne komentarze to proszę tego nie robić xdd
PISZCIE PO JEDEN KOMENTARZ; szczególnie do anonimów. xd (Oczywiście wracanie do miejsc czy dopiski mogą być, ale nie pare podobnych) xd
To do następnego misie.
Co do komentarzy; dlaczego jak mówię, że będą rzadziej komentujecie a jak nie to szczerze ledwo co wbiło się te 25 komków. xd Ah, ogólnie to zauwarzyłam, że duża ilość komentarzy mnie bardzo motyruje bo w tamtym tygodniu napisałam ich 4 a w tym nie cały 1:(( Aj nie będę narzekać.
Mam jeszcze sprawę do Anonimów. Wiem, że ostatnio włączyłam tą funkcje, ale zastanawia mnie jeden mały szczegół.... Jeżeli proszę o komentarze anonimów jest więcej niż wszystkich nas. Jeżeli ktoś pisze po dwa niepotrzebne komentarze to proszę tego nie robić xdd
PISZCIE PO JEDEN KOMENTARZ; szczególnie do anonimów. xd (Oczywiście wracanie do miejsc czy dopiski mogą być, ale nie pare podobnych) xd
To do następnego misie.
Kocham was, Rosee.
(Proszę skomentuj ten rozdział jak czytasz nawet kropką
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
Kolejny rozdział?
26 komentarzy.
Mar tyna
OdpowiedzUsuńHeloł kochanie <3
UsuńMoja zrzęda znowu narzeka xD
Od dzisiaj do odwołania jesteś moją zrzędą czy ci się podoba czy nie Xd <3
Skarbie ten rozdział (Jak każdy inny) jesteś świetny i nie masz na co narzekać.
Muszę ci się przyznać że bardzo lubię jak rozdział jest z perspektywy Leosia <3
No właśnie Martyna jest wkurzona na Leosia XD
Mam takie mieszane uczucia bo z jednej strony jestem na niego cholernie wściekła, że afsdgdhfgjdfj grr. A z drugiej strony to takie asmfkmdfklmsgkmkg *.* kiedy jest zazdrosny o Vilu <333
Tak logika Martyny tego nie ogarniesz XD
W ogóle to miałam ten komentarz napisać wcześniej, ale zaczęłam oglądać nowe filmiki z premiery filmu i jak zobaczyłam mase Jortini to dostałam padaczki i ogólnie zapomniałam xDD
Przepraszam ;c
Jortini mi zryło banię XDD
Kocham cię i czekam na next <3
Maddy
OdpowiedzUsuńMaddiś jest wściekła na Leona. Wróci jak ochłonie
UsuńLof ju 💟
Madison trochę ochłonęła i wraca żeby później nie zapomnieć! ❤
UsuńCo to ma być?! Leon ty hipokryto! No weź nie rób sobie jaj! Ty uwierzyłeś tej szmacie?! A nie mówiłam, że ta franca coś namieszała? A ten jak ostatni palant na ziemi jej uwierzył! Zero myślenia. Odciął się od niej, bo chodziło mu o tego młokosa Alex'a! 😡 Przez to wszystko nawet nie miał pojęcia, że ona trafiła do szpitala. Przez niego!
Luśka przemówiła mu do rozsądku. Całe szczęście. Lu potrafi być przekonująca. 😁
Viola leci z Lu do USA. Hmmm Leon się spóźnił. Na szczęście do nich doleci. Zwyzywał Ann. I bardzo dobrze! Należało jej się! Ona i tak się nie zmieni. Pewnie dalej będzie kombinowała, ale u Leona jest spalona.
Zajebisty.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Kiciałka
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńJejku
OdpowiedzUsuńŚwietny
Nie mogę doczekać się NEXT'A.
Emily ♥
Szok wielki.
OdpowiedzUsuńLeon jest taki naiwny, ratujcie mnie ludzie.
Zła jestem na niego, ale z drugiej strony to słodkie, że jest zazdrosny o V.
Ale jednak to bałwan, że tak ją potraktował.
Lecz Lu przychodzi z odsieczą i wbija do jego pustego łba co narobił.
Genialny rozdział!!
Genialny
OdpowiedzUsuńCudowny !
Dla mnie
OdpowiedzUsuńNie mam siły.
UsuńSuper rozpisał
Oluś
Fajne
OdpowiedzUsuńSuper 🔥💖
OdpowiedzUsuń/ Lenka
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Vils nie zrezygnuje...
Głupi Leon ;(
Dobrze, że zerwał kontakt z tą suką Ann xD
Powodzenia i dużo weny ;*
Cudowny ^_^
OdpowiedzUsuńTen powód jest realy banalny xD
No, ale i mega słodkie *-*
Czekam niecierpliwie na next :3
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Natalka ❤❤❤
Super :)
OdpowiedzUsuńDanielle wróci a jeżeli nie..
OdpowiedzUsuńTo super rozdział 😍💞
Jaki świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńUgh Leon! 🔥
Jaki on jest zazdrośnik jeden 🔥
Tinistas 🔥💪
EKSTRA!!!
OdpowiedzUsuńSuper :P
OdpowiedzUsuńCudenko ;)
OdpowiedzUsuńŚWIETNE!!
OdpowiedzUsuńRici ✋
ŚWIETNE!!
OdpowiedzUsuńRici ✋