piątek, 4 marca 2016

011: Jak mogłaś.

"Pamiętaj zawsze jest ciężko,
zanim zacznie być pięknie."
 
[Jest mi przykro, że komentarze maleją,
jeżeli sytuacja będzie się powtarzać
rozdziały będą dodawane rzadziej.
Dlatego komentuj jeżeli czytasz!]

    Budzik rozbrzmiewa i cały pokój go pochłania. Cicho jęczę gdyż się nie wyspałam. Myślałam o wszystkim i o niczym. Bałam i obawiałam się wszystkiego. Lekki strach przeszedł moje ciało. Mam nadzieje, że nic nam się nie stanie. Mam nadzieje, że odnajdziemy ją i na tym skończy się koszmar nie wiem co jej powiem, ale boje się, że to nie wyjdzie. Rozsypie się i nic nie będę mogła powiedzieć. Zamarznę i przykleję się do podłoża i nie będę umiała się odkleić. León będzie musiał mnie ratować jak by tu mało, chłopak ledwo co się zgodził. To będzie najgorszy dzień jaki mogę sobie wymarzyć.
    Przeciągam blokadę w telefonie i wstaje. Rozciągam delikatnie moje kończyny i postanawiam się ogarnąć. Wzięłam pod rękę ubrania oraz kosmetyczkę i weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic oraz zrobiłam wszystkie potrzebne rzeczy. Piżamę odstawiłam do prania a kosmetyki do torebki. Zjadłam coś i popiłam posiłek gorącą late. Gdy dzwonek zabrzmiał spojrzałam szybko na zegarek. Jeszcze 30 minut? Coś nie tak? Otworzyłam drzwi a w nich stanęła zapłakana Lu. Spojrzałam się smutno i wpuściłam ją do środka. Kobiet usiadła na kanapie i zaczęła coraz bardziej płakać.
      - Przespałam się z Federico.- Odparła. Teraz nie wiem czy to łzy szczęścia czy smutku. Może jej coś zrobił? Albo jej się to za bardzo spodobało?
      - To dobr...
      - Nie właśnie! To wspaniale tylko ja nie chce być mamą. Dziś zobaczyłam, że gumki mają 99% możliwości nie zajścia w ciąże. Boże V co ja mam zrobić.- Próbowałam w ogóle się nie śmiać. Chciałam powstrzymać nawet uśmieszek ale po chwili wybuchłam wielkim śmiechem a ona ze mną.- To nie śmieszne.
      - To czemu się śmiejesz?- Wskazałam na nią.
      - Bo śmiesznie wyglądasz jak próbujesz się nie śmiać!
      - Dobrze Lu, w 1% jesteś zapłodniona a teraz ja się szykuje, za 20 minut jadę.
      - Na śmierć zapomniałam. Pomogę ci.
      - Możesz znieść dwie toby z góry. Nie są ciężkie i duże.
      - O nie! Tego nie będę, ty to zrób a ja jednak muszę iść do apteki po testy ciążowe.- Wykrzykuje i wylatuje jak strzała z mojego pensjonatu. Ludzie ratujcie mnie, dziewczyna po raz pierwszy to robiła i już myśli, że jest w ciąży. Rozśmieszona weszłam po torby i czekałam tylko na chłopaka. Punk 7 zawitał dzwonek. Pobiegłam do wielkich dość drzwi i w nich ujrzałam Leóna w białej bluzce, która podkreślała jego mięśnie na brzuchu oraz kurtka. Czarne dżinsy komponowały się idealnie do bluzki. Przełknęłam ślinę na same myśli o brutalnym rzuceniu się na... O czym ja myślę?
      - Vilu stało się coś?- Wyrwał mnie z myśli chłopak. Otrząsnęłam się i spojrzałam w jego szmaragdy które świeciły jak gwiazdki.
      - Tak jakoś zapatrzyłam się.- Wyjęczałam.
      - Jesteś gotowa?
      - Tak!- Krzyknęłam i pobiegłam po torby leżące przy kanapie na której siedziałam nie dawno. Wzięłam jeszcze moją torebkę i wyszłam z apartamentu. Zamknęłam drzwi a kluczę schowałam do beżowej, lekkiej kurtki. Chłopak wziął mój lekki bagaż i wrzucił do bagażnika. Ja zatem usiadłam na miejscu pasażera i czekałam. W samochodzie pachniało Leónem. Jego perfum był wszędzie a czysty
przód samochodu pozwalała mi nie używać lusterka. Była wyczyszczona i zadbana, że można się w niej przeglądać. Gdy usłyszałam zamykający się bagażnik spojrzałam na drzwi kierowcy które po chwili się otworzyły i zamknęły gdy Verdas usiadł na miejscu kierowcy. Włożył kluczyki do stacyjki i po sekundzie słychać było silnik pojazdu. Chłopak odwrócił do mnie głowę i lekko się uśmiechną.
      - Wzięłaś wszystko? Przed nami długa droga możesz się zdrzemnąć.
      - Wydaje mi się, że wzięłam wszystko.- Przed oczami mam wszystko co spakowałam i wydaje mi się, że wszystko mam.
      - To dobrze.- Powiedział i ruszył. Po chwili ciszy znów się odezwał.- Zarezerwowałem nam pokój w hotelu. Jeżeli chcesz mogę poprosić o dwa.- Całkiem zapomniałam.
      - Ah, no tak! Zapomniałam, możemy być w jednym chyba, że mnie nie chcesz.- Zaśmiał się cicho pod nosem i spojrzał sekundę na mnie a potem znów na drogę.
      - Jasne, że nie chce z tobą pokoju. Będziesz mi tylko przeszkadzać. Nie wiem co tu nawet robię, jadę tu z litości.- Uderzyłam go lekko w ramię a ten znów się zaśmiał.
      - Głupi jesteś! Jednak chce mieć oddzielnie pokój.- Udaje obrażoną.
      - Ey no.- Mówi smutno.- No nie chcesz takiego przystojniaka w pokoju. No żartowałem.- Nic nie odpowiedziałam.- V, nie obrażaj się.
      - Z idiotami nie gadam.- Prycham i śmieje się z niego w świadomości.
      - Ranisz mnie!- Krzyczy rozbawiony. Bawi go to? Nic nie odpowiadam tylko się na niego patrzę. Po chwili wybuchamy śmiechem i tak kończy się nasza konwersacja. Cisza rozpieszcza wnętrze auta. Przyjemne słońce grzeje lekko w twarze. Patrze na zegarek 10. Chwila z chwilą moje powieki robią się cięższe a ja zasypiam.

    Wchodzimy razem z Leónem do wielkiego pensjonatu. Mocno trzymam jego rękę. Denerwuje się. Chce wskoczyć na kobietę a za razem ją udusić. Patrzy na mnie dziwnie.
       - Czego ode mnie chcecie?- Prycha w naszą stronę. Zaczynam się śmiać.
       - Czego chce? Żebyś dowiedziała się co straciłaś! Nie pamiętasz swojej córki?- Puszczam rękę Verdasa i podchodzę do kobiety zwanej moją mamą.
      - Nie znam cię dziewczyno!- Mówi poirytowana.- Moja córka zmarła dawno na raka mózgu. 
      - No to chyba z martwych wstałam!- Uderzyłam ją mocno w twarz. Ta zapiszczała a do mnie podszedł León i przyciągnął do siebie informując, że przesadziłam. Patrzałam na kobietę, która zrobiła się czerwona jak burak. Wygląda śmiesznie. - I co przypomina ci się coś? Uciekłaś i założyłaś sobie nową rodzinkę!
      - Violu, to nie tak..
      - O pamiętasz moje imię! Brawo!
      - Ja musiałam, bo ...

      - Violu, obudź się!- Krzyczy mi ktoś do ucha. Ja podskakuje i patrzę na chłopaka, który jest przestraszony.
      - Gdzie my jesteśmy!? Stało się coś?!- Patrze się na niego a on lekko się uśmiecha. To był sen... To tylko był głupi sen. Czym ja się przejmuje. Ah, to był sen. Nie realne życie. Wymysł mojego umysłu.
      - Darłaś się na cały samochód.- Odparł chłopak i znów ruszył.- Myślałem, że rodzisz.- Zaśmiał się a ja go mocno walnęłam w ramię. To nie było śmieszne!- Auć.- Syknął z bólu. Dobrze mu tak, niech wie, że się ze mną nie żartuje.
      - Śnił mi się koszmar.
      - Domyślam się.- Spojrzał się na mnie. A ja dusiłam go wzrokiem.
      - Lepiej patrz się na drogę, bo już mnie wkurzasz!- Serio zachowuje się jakbym była w ciąży. León się tylko zaśmiał i znów szybko spojrzał się na mnie a potem na drogę.
      - Jeszcze połowa drogi została, możesz opowiedzieć co ci się śniło.- Wyrwał naszą ciszę. Rozmyślałam chwilę i podjęłam decyzje, że powiem mu.
      - No dobrze, więc... Śniło mi się moje spotkanie z mamą...- Zaczęłam opowiadać, mój głos lekko drżał a León nie odezwał się ani słowem. Wysłuchał mnie a na koniec złapał lekko moją rękę. Pogładził ją lekko a przeze mnie przeszedł miły dreszcz. Uśmiechnęłam się sztucznie i zaciskam jego rękę.
    Nie wiem jak będzie wyglądać nasze spotkanie. Nie wiem jak będzie przeglądać i czy się uda, czy przegram a może wygram. Czy będzie wredna a może miła. Czy będzie chciała, żebym jej wybaczyła czy może o niej zapomniała. Lub mnie nie pozna. Nie będzie chciała gadać. Wygodni i nie będzie chciała rozmawiać. Nie wiem czego mogę się po niej spodziewać. W końcu dużo przeszła, ale z niewiadomych przyczyn uciekła ode mnie na zawsze. Nie kochała mnie? Nie chciała? Bała się? Obawiała się czegoś? Tyle pytań a zero odpowiedzi. Martwię się, że to nie wyjdzie i razem z chłopakiem przejechaliśmy niepotrzebne kilometry po nic.

~*~

    Wychodzę z samochodu i razem z Leónem wypakujemy nasze torby. Patrze na hotel który zarezerwował nam León i piszczę z zachwytu. Mocno go do siebie przytulam i po chwili jesteśmy już w środku wielkiego, luksusowego hotelu. Będę musiała mu chyba oddać majątek. Dwóch mężczyzn zabiera nasze torby a kobieta daje im klucz do pokoju. León uśmiecha się do kobiety i po chwili wchodzimy do windy. Cisza jak zwykle panuje w pomieszczeniu i od czasu do czasu się do siebie uśmiechamy. Gdy jesteśmy na 10 piętrze wchodzimy do apartamentu na widok na miasto. Dwóch mężczyzn zostawia nasze torby a my rozglądamy się po pomieszczeniu. Gdy mój wzrok ląduje na małżeńskim łóżku spoglądam na Leóna a ten wygląda na trochę zmieszanego.
      - Myślałem, że będą dwa łóżka.- Podrapał się po karku.
      - Nic się nie stało. Chyba, że nie chcesz, ze mną spać.- Zaśmiałam się a on to powtórzył.
      - Jasne, że nie chce. Jeszcze mnie zgwałcisz.- Znów uderzyłam go w ramię, ale z niego żartowniś.
      - Dziękuje, że mnie tu zabrałeś i że jesteś tu ze mną.- Mocno się w niego wtuliłam. On lekko gładził moje plecy a ja cieszyłam się jak małe dziecko. Bardzo go.. Lubię mimo wszystko zawsze jest przy mnie.
      - Dla mnie to sama przyjemność. Idę się myć, późno już. Ty też szykuj się do spania, jutro będzie ciężki dzień, aniołku.- Odrywa się ode mnie i całuje we włosy.
      - O nie! To ja idę się pierwsza myć.- Oboje pobiegliśmy do swoich toreb i szukamy naszych piżam. O dziwo byłam pierwsza i jak strzała wleciałam do łazienki. Cicho się zaśmiałam gdy León westchnął zrezygnowany.
      - Jutro będę pierwszy, obiecuje ci to!- Krzyczy za drzwi a ja rozglądam się po wielkim pomieszczeniu, w którym zaraz będę się myć. Jak na złość wlewam wody do jakuzzi oraz płyn z bąbelkami i już po chwili moczę się w wodzie. Udaje, że nie słyszę Leóna i delektuje się chwilą przerwy, oderwania się od realnego życia. Nicość, uwolnienie, wolność, szczęście. Gdy naglę ktoś puka do drzwi a ja wyrywam się od wspomnień do łazienki wchodzi León a ja zakrywam się pianą. Chłopak stoi jak słup i wpatruje się we mnie. A ja zaczynam się cicho śmiać.
      - Pukałem okey!- Mówi a ja prycham ze śmiechu.
      - Ale wiesz, że ja się myje.
      - Myślałem, że stoisz już w ręczniku i myjesz zęby. W końcu jesteś tu już jakieś półtorej godziny.
      - No jak widać to chyba nie.- Śmieje się w świadomości. Powinnam być teraz zła, czemu tak dziwnie się ostatnio zachowuje? Chłopak bierze ładowarkę, która nie wiadomo co tu robiła i wychodzi. Cicho się śmieje i wychodzę z wielkiej wanny. Owijam się w biały hotelowy ręcznik i zaczynam myć zęby. Po chwili zauważam, że zamiast piżamy wzięłam dres. Przeklęłam pod nosem i nie wiedziałam co zrobić. Gdy wyjdę León zobaczy, że go okłamałam gdyż nie wzięłam piżamy a głupi dres. W ogóle po co ja myślałam, że będę tu biegać?
    Lekko otworzyłam drzwi i o dziwo nikogo nie było w pokoju. Jak strzała poleciałam do torby i zaczęłam szukać piżamy. Usłyszałam uderzenie drzwi wejściowych i lekko się przeraziłam. Gdy znalazłam piżamę wleciałam do łazienki i szybko się ubrałam. Z ulgą wyszłam z łazienki a León zaczął się śmiać, ale był trochę zdziwiony. Spojrzałam na niego zdziwiona.
      - Źle ubrałaś piżamę.- Spojrzałam na moją bluzkę i nadruk, który powinien być z przodu był z tyłu. Przełknęłam ślinę i lekko się uśmiechnęłam. Weszłam kolejny raz do łazienki i ubrałam się porządnie.- Na pewno wzięłaś piżamę do łazienki.- Spytał się chłopak. Lekko zadrżałam, nie wiedziałam czy mam teraz na sobie może dres.
      - Tak.- Odpowiedziałam szybko.
      - Muszę zdradzić ci sekret.- Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do chłopaka. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego.- Podmieniłem ci piżamę na dres a ty cwana jakoś z tego wyszłaś.- Zaśmiał się a ja na niego wskoczyłam i zaczęłam uderzać go pięściami w plecy. Oboje się śmialiśmy jak głupi do puki nie rzucił mnie na łóżko. - Idę się myć. Połóż się.- Uśmiechną się i wszedł do łazienki. Głupio się uśmiechnęłam do zamkniętych drzwi łazienki i schowałam pod kołdrę. Naglę chłopak wyszedł przez co się przestraszyłam. Zaśmiał się i wziął lekkie spodnie i jakąś koszulkę. Zamknęłam oczy i po chwili odleciałam. Mam nadzieje, że już nic mi się dziś nie przyśni.

~*~

    Uderzałam nerwowo palcami w kant stolika. Robiłam to bardzo cicho by nie obudzić Leóna. Chłopak lekko pochrapywał, nie chciałam go budzić robiąc kłopotu. Spojrzałam na zegar wiszący nad półką z dekoracjami, wazonami. 3:46 wskazywała, że jeszcze to nie teraz powinnam wstać. Z każdym uderzeniem w stoik czułam, że moje życie nie ma najmniejszego sensu. Może faktycznie nie powinnam zostać urodzona, może nie powinnam poznawać Leóna. Może jednak było by lepiej gdybym nadal nie była lubiana. Żebym nie wiedziała o fakcje, który zaśmieca moją głowę. Mama, słowo które każdy powinien znać. Mama człowiek, który powinien wspierać, być a zwłaszcza kochać. Każdy powinien ją szanować mimo wszystko. Lecz ja nie czuje nic do mojej mamy. Kocham ją czy nie? Kochałam. Okłamała mnie, czy mam ją wysłuchać, przytulić czy udusić. Nie chce się tym zamartwiać. 
    Przyjaźń, czy jest coś bardziej zaufanego. Miłość, której nigdy nie zaznałam rani. Skąd można się domyślić skoro nie wiem jak to być zakochanym? Przyjaźń, moje przyjaciółki, które płakały całymi dniami oraz nocami, moczyły moje szare ubrania mażąc drogi tusz wcierając do we mnie, żaląc się jakim jest chamem lub kim jest ona. Dużo się dowiedziałam przez całe moje życie. Ale czy warto zaufać każdemu? Wiem tylko jedno, jest jedna osoba, której można zaufać na wieki. wyżalić się, popłakać, wytrzeć łzy o rękaw, tym kimś jesteś ty sam. Pojedyncze tajemnice zawsze pozostaną dla nas. Po spaniem z misiem aż do przestępstwa. Zaufaj sam sobie, nie ufaj nikomu, tak sądziłam przez parę lat w podstawówce. Nadal tak sądzę. Kocham moje przyjaciółki, ale czy jak się pokłócimy, poznamy nowych przyjaciół nie powiemy najważniejszego sekretu osobie, która tak na prawdę nienawidzi osoby skrywającej sekret lub gdy nawet któraś z nas oszuka nas wszystkie, będzie inna nisz nam się zdawało. Nabijanie się, śmiech, smutek. Nikt nie wie czy ktoś w dalekiej przyszłości lub bliskiej nie wypowie danego sekretu. Mam wielki szacunek do ludzi, którzy mówią wszystkim innym, gdyż ja nie umiem zaufać najlepszej przyjaciółce? Ufam, to prawda, ale czy na całe serce? Czy powiem jej o największym sekrecie w moim sercu? Boję się. Boję się, że zostanę przez niego zniszczona, pozbawiona kolorów życia, które i tak pojawiają się raz na milion lat. Czy życie ma jakiś sens? Czy przyjaźń, zaufanie? Życie nauczyło mnie jednego, ufaj tylko i wyłącznie sobie, bo nie wiadomo co może się wydarzyć. Z każdym dniem zastanawiam się czy warto dalej ciągnąc tą głupią, nudną rutynę. Czy kiedyś będę szczęśliwa, tak na zawsze? Boje się życia, każdego następnego dnia, każdej minuty, która może zmienić całe nasze życie, sekundy, ułamka, setnej. Obawiam się zmian, które nie zawsze są dobre. Czy warto być suką? Czy może jednak miłą osobą? 
    Piosenki, które przypominają nam o smutnych, radosnych, najgorszych, najlepszych dniach, musiały powstać żeby wspominać, nawet te najgorsze chwilę, tylko po co? Każda nutka, która przypomina nam smutek włącza w nas łzy oraz cierpienie. Każdy musi uznać wielkiemu bólu który po paru latach przekształci się na 3 minuty szczęścia, które później znów będą tylko ranić. Rozdrapywanie ran wywołuje lekkie krwawienie, tak samo jest z psychiką, każdy błąd rani nas coraz bardziej, karma wraca znów dni robią się czarno białe, wszystko wydaje się smutne i zmieszane. Siedzenie przed szkolną kasą pozwalała mi na chwilę bólu, które wypełniało mnie całą, uciekanie przed wszystkimi w kabinie toalety pozwalało oderwać się od bólu, który gromadził się najgłębiej w moim sercu oraz duszy robiąc wielkie rany. Szarpiąc moje serce, przyklejając najgorsze plastry one zawsze się odklejały i bolało jeszcze bardziej. Smutek, który wypełnia mnie całą rozszarpuje na miliony kawałeczków, uczucie że nikt mnie nigdy nie zrozumie, nikt mi nie pomoże nikt nigdy, wspomnienia wypełniały moje oczy ciepłymi, słonymi łzami. 
    Oderwałam się od myśli gdy León przewrócił się na drugi bok, spojrzałam na zegar 4:36. Przecież to nie możliwe, czas leci za szybko. Moje rozkminianie  nad głupim nikomu nie potrzebnym życiem zabrało prawie godzinę mojego nędznego świata gdy mogłam normalnie spać i śnić o łące z kwiatkami.
    Wstałam z miękkiego krzesełka i gołymi stopami przeniosłam się nad krajobraz miasta w nocy za szkłem okna. Usiadłam na zimnej podłodze i oglądałam przejeżdżające pojedyncze samochody błąkające się gdzieś. Ciche szmery słychać było za drzwiami oraz rozmowę dwóch pań. Przesunęłam się lekko na dywan. Rozłożyłam się i lekko przejeżdżałam rękoma biały, miękki dywan. Po chwili poczułam rozluźnienie, zasypiam. 

      - Halo V, wszystko w porządku?- Budzi mnie barwa głosu Verdasa przez co lekko drżę. Czuje, że mój kark oraz kręgosłup odmawia posłuszeństwa. Otwieram drgające oczy i patrze na przystojną twarz szatyna. Przetarłam oczy i usiadłam. Chłopak usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się sztucznie.
      - Tak, wszystko w porządku.- Uśmiechnęłam się identycznie sztucznie i dotknęłam lekko jego ręki przez co on uśmiechnął się kolejny raz pokazując swoje śnieżno białe ząbki.
      - Śpiąc na dywanie? Musiało się coś stać szkarbie.- Przycisnął mocniej nasze złączone ręce a ja lekko pisnęłam pod bólem dłoni na co on lekko ją rozluźnił.- Przepraszam.- Jęknął.
      - Nic się nie stało.- Szepnęłam najciszej jak dałam radę spuszczając głowę w dół. Przerażony chłopak złapał mojego podbródka i powtórzył po raz kolejny sztuczny uśmiech, kierujący do mnie.
      - Powiesz mi coś czy będziemy tak siedzieć na zimnej ziemi?- Westchnęłam cicho. Nie mam ochoty na rozmawianie o moich problemach. Nie o tej porze, nie po tej nocy.
      - Nie mogłam zasnąć i poszłam oglądać krajobraz miasta gdy naglę zasnęłam.- Powiedziałam z prawdą, no nie do końca ale nie okłamałam go. W końcu nie mam pomysłów na wymówki na zaśnięcie na dywanie hotelowym. Chłopak się zaśmiał.
      - Ubierz się i idziemy na śniadanie. O 12 jedziemy.- Dwunasta, godzina, która prawdopodobnie rozbije moje życie na kolejne, mniejsze kawałeczki. W sumie przyjeżdżając tu to był nasz cel, nie mogę się teraz wycofać.
    Wzięłam ubrania i wykonałam wszystkie czynności po czym skierowałam się do windy przez co zjechałam na sale, w której zaraz będę jeść ostatnie śniadanie w świadomości, że moja matka nie żyje. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i gdy znalazłam Leóna podeszłam do kuchennego stolika i zaczęłam wsypywać płatki do miseczki a potem oblałam je zimnym mlekiem. Podeszłam do stolika, w którym siedział Verdas i uśmiechnęłam się lekko do niego. Wzięłam łyżkę i mieszałam w posiłku. Nie dam rady tego zjeść, boje się, obawiam się, boje się wszystkiego co się może tam stać.
      - Violu, ja wiem, że to będzie ciężkie, ale musisz coś zjeść.- Zmartwionym głosem odparł szatyn. Westchnęłam i włożyłam pierwszą łyżkę do ust. Połknęłam ledwo tego nie zwracając.
      - Przepraszam, muszę iść.- Odparłam i wyszłam. Łzy cisnęły mi się do oczu. Wbiegłam do windy i nacisnęłam na odpowiednie piętro. Zobaczyłam jak León wybiega z jadalni i przyśpiesza by wejść do windy. Chce pobyć sama. Winda się zamyka, a ja sama jadę do góry. Przełknęłam głośno ślinę. Nie chce się poddawać, nie mogę, nie teraz. Przyjechałam tu, przybyłam i zrobiłam to, żeby było lepiej ze mną, nie z nią, żeby dowiedziała się co to cierpienie! Wyciągnęłam kartę z kieszeni i przycisnęłam, drzwi momentalnie się otworzyły a do korytarza wbiegł zmęczony Verdas. Biegł po schodach. Odwróciłam się i pobiegłam do niego. Wpadłam na jego tors mocno się do niego przytulając, łzy płynęły na moich policzkach jak szalone. Chłopak mnie tylko uciszał i masował po plecach.

~*~ 

    Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam ostatni raz na Leóna. To musi się dziś udać, musi być dobrze. Zapukałam cicho do drzwi lecz najwyraźniej nikt nie słyszał. Zapukałam głośniej a León nacisnął domofon. Jest niedziela powinni być w domu. Naglę słychać było otwieranie kluczem drzwi i już po chwili było widać twarz kobiety. Jasne włosy, lekkie loki, twarz idealnie pomalowana oraz drogie ubrania. Twarz jest idealnie podobna do moich snów, wyobrażeń lub wspomnień a nawet zdjęć. To ona, moja mama.
      - Jak mogłaś!- Krzyknęłam na cały głos. Kobieta lekko zadrgała a León złapał mnie za rękę bym się uspokoiła.- Zostawiłaś rodzinę by żyło ci się lepiej!?- Wykrzyczałam jeszcze głośniej.- Jak mogłaś!- Powtórzyłam. Nie daruje jej mojego cierpienia, nie daruje jej tego. Będzie płakać będzie cierpieć!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć i witam.
Rozdział jest dość długi! Jupi! :P
A komentarzy coraz mniej. Jest mi strasznie przykro.
Jeżeli będzie tak dalej nie wiem czy rozdziały będą pojawiać się regularnie!
Rozdział miał być dłuższy, ale zajęłam się Os'em na rok bloga! 
Tak, to już prawie rok a dokładnie to za 10 dni. 14 marca powstała moja nowa pasja. 
Lecz więcej będzie później :P
Tu macie 11, która w pierwszych fragmentach jest tragedią gdyż wena jak zwykle padła.
A w trzeciej części (Jeżeli tak można nazwać "~*~")
Moja wena objawiła się przez moje rozmyślanie xd (Ale to mniejsza.)
Dobra mam nadzieje, że jeszcze się znajdzie ktoś kto skomentuje to coś.

Kocham was, wasza Rosee.
(Proszę skomentuj ten rozdział jak czytasz nawet kropką
to bardzo mnie motywuje oraz uświadamia, że ktoś to czyta)
Kolejny rozdział?
11 komentarzy bez spamu 
i zajętych miejsc.

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem skarbeńku !
      Chociaż raz się tak fatalnie nie spóźniłam.
      Normalnie ostatnimi czasami przebijam samą siebie XD
      Ale punktualna nadal nie jestem.
      Musisz mi to wybaczyć.
      Chociaż myślę, że liczy się to, że pamiętam komentować. XD
      Tak będę sobie teraz wmawiać XDD :3
      Od razu skarbie muszę cię ostrzec, że nie mam dzisiaj weny na kom i nie umiem sklejać zdań xD
      (Lepiej tego nie czytaj)

      Ale. Skupmy się na rozdziale.
      Czytałam go trzy razy <33
      Tak bardzo mi się spodobał i jest taki bardzo refleksyjny.
      Refleksyjno- filozoficzny, o.

      Te przemyślenia V są takie prawdziwe i takie szczere.
      Podoba mi się jak ją stworzyłaś jako postać. Jest taka wyrazista i ten jej charakter awww. <3
      O Leonie to nawet nie wspomnę, bo jego teksty mnie rozwalają xDD
      Zresztą Leoś jest takim ideałem, że ... SSFHGHfhgsd *.*

      Rozdział jest przecudowny i taki dłuuuuuggggii.
      Gratuluję, bo ja jak nie mam weny to mam problem napisać jedno zdanie a ty taki długaśny rozdział napisałaś <33

      Kochanie kończę już bo Simsy mnie wzywają
      xDD
      A komentarzami się nie przejmuj, bo jak nie będzie odpowiedniej ilości to założę sobie masę różnych kont i będę ci komentowała xDD
      <333 Buźaczki kochanie buźka <3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cześć skarbie! ❤

      Wracam dopiero teraz. Znowu spóźniona. Chociaż tyle, ze nie tak późno jak ostatnio. Z resztą znowu nic mnie nie usprawiedliwia. Chyba ten cholerny czas, który leci i leci i leci. Fruuu :(

      Wtorek. Godzina 00.06. Brawa dla MUA! Miałam wrócić tu wczoraj,ale panu się zmieniły. Wybacz. Znowu nawaliłam.

      Może tak wyjątkowo bądź nie. Sama nie wiem. Zacznę od tego, co napisałaś przed rozdziałem.
      Czas. Co prawda wystarczyłoby głupie jedno słowo, a buźka się śmieje. To nie zajmuje dużo czasu. Dwie lub trzy sekundy?
      To mało, ale widocznie też i dużo. Przykro mi, że się smucisz. Głowa do góry! Komentarze wzrosną. A jak.jak spadną to nie wiem, co to będzie. Co ja gadam! Wzrosną! Tego Ci życzę z całego serduszka ❤❤ Będzie dobrze. Musi być.

      Poranne odwiedziny Lu.
      Przespała się z Fede czy kolejny raz mam zwidy?
      #LuPanikara
      #ViluŚmieszek
      Zrobi test to się okaże czy będą rodzicami.

      Wielka podróż w poszukiwaniu mamuśki.
      Wszystko spakowane. Czas ruszać.
      #Sen
      Proroczy?? Raczej nie. Nie sądzę żeby ją odtrąciła. Pożyjemy zobaczymy.

      P.E.R.E.Ł.K.A.
      C.U.D.O.W.N.Y.
      Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.
      B.O.S.K.I.
      B.O.M.B.O.W.Y.
      W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.
      B.O.M.B.A.
      Ś.W.I.E.T.N.Y.

      Hotel. Wspólny pokój. Jedno łóżko. Małżeńskie.
      ONI.RAZEM.NA.ŁÓŻKU.
      Co prawda Violka widocznie woli podłogę jeżeli chodzi o przemyślenia i sen. Hehe;)

      #Spotkanie
      On serio chyba ćwiczy. Wyobraziłam sobie V rzucającą się na matkę i jak Leon ją kurczowo trzyma. Co za widok.
      Violka taki wielki groźny lew. Matka bezbronne ofiara.
      A Leon taki maczo hah ;)

      Czekamna next :*
      Kocham ❤
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      PS. Mam wielką nadzieję, że się nie uśpiłaś przy tym komentarzu.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jestem na siebie wściekła ok.
      Zajebiesz mnie? Tak bardzzo Cie proooooszę.
      Kurwa mam teraz tyle na głowie, że nie wyrabiam:)
      Cholernie Cię przepraszam skarbie, wybaczysz? ♥

      JEZU TO CO NAPISAŁAŚ JEST SKJGKHVD
      kcjHDVCHuvkuhDS
      DJCBAVHJD
      JHASBHAVDHUVA
      KASJBOHSDVIASDV
      ASODBAOHUOSDBVHIBVD
      W KAŻDYM RAZIE FANGIRLING LVL 79821608461874682

      PEREŁKA!
      CUDEŃKO!
      SKARBEK NO!

      Luśka przespała się z Fede 8))) myry myry 8)))))
      Jak ja zawyłam jak przeczytałam, że Lu jest zapłodniona w 1% omg haghagshagssah

      Violka&Leonek wyruszają lalallalalalal!
      Kurna, biedna Vils, ma koszmary ;-;
      Mam nadzieje, że nie będą one trwać długo ;-;
      Zresztą, jak coś, to Leoniasty ją pocieszy, soooo

      Już nienawidze tej Annabell czy jak jej tam no. Violcia dobrze zrobiła, że na nią naskoczyła, ja tam bym nakurwiła szmacie hhihihihihihi


      Nadal uważam, że rozdział jest idealny i, że jestem zjebana hihihihihihi

      I chyba skoncze już pierdolić, bo zaraz zaśniesz XDDD

      Pozdrawiam i kocham mocno! <3
      Lil ly

      Usuń
    2. Jestem na siebie wściekła ok.
      Zajebiesz mnie? Tak bardzzo Cie proooooszę.
      Kurwa mam teraz tyle na głowie, że nie wyrabiam:)
      Cholernie Cię przepraszam skarbie, wybaczysz? ♥

      JEZU TO CO NAPISAŁAŚ JEST SKJGKHVD
      kcjHDVCHuvkuhDS
      DJCBAVHJD
      JHASBHAVDHUVA
      KASJBOHSDVIASDV
      ASODBAOHUOSDBVHIBVD
      W KAŻDYM RAZIE FANGIRLING LVL 79821608461874682

      PEREŁKA!
      CUDEŃKO!
      SKARBEK NO!

      Luśka przespała się z Fede 8))) myry myry 8)))))
      Jak ja zawyłam jak przeczytałam, że Lu jest zapłodniona w 1% omg haghagshagssah

      Violka&Leonek wyruszają lalallalalalal!
      Kurna, biedna Vils, ma koszmary ;-;
      Mam nadzieje, że nie będą one trwać długo ;-;
      Zresztą, jak coś, to Leoniasty ją pocieszy, soooo

      Już nienawidze tej Annabell czy jak jej tam no. Violcia dobrze zrobiła, że na nią naskoczyła, ja tam bym nakurwiła szmacie hhihihihihihi


      Nadal uważam, że rozdział jest idealny i, że jestem zjebana hihihihihihi

      I chyba skoncze już pierdolić, bo zaraz zaśniesz XDDD

      Pozdrawiam i kocham mocno! <3
      Lil ly

      Usuń
  4. Niesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuudo <3
    KOMENTOWAĆ !!!
    Tylko nie to !! Nie to !! Nieprawda nie możesz dodawać mniej rozdziałów tylko przez to że nie komentują ja komentuje i komentować będe zrób to dla mnie dla innych ok?!?!
    Bo zabije ;) :) :D :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Cześć i witam będę jeść kamyki bo nie komentowałam dużo ostatnio a pisałam, że dla mnie i wg ale jest głupia Mine i już pisze. Mam takiego lenia że ten komentarz nie będzie długi jak ten piękny rozdział!

      No ja ci powiem płacze! To takie życiowe! JEZUS MARIA!Wspaniały!
      No i mówiłam, żę krótko. Nie mam pomysłów
      kc Lea

      Usuń
  7. Cudo! Czy to na pewno będzie jej matka? V jej wybaczy? Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochanie zostałaś nominowana do LBA http://jortinimylife.blogspot.com/
    <33

    OdpowiedzUsuń